A A+ A++
Technologie
15 listopada 2021, 14:45

Ładowarkę do telefonu ma już praktycznie każda osoba, która posiadała w życiu chociaż jednego smartfona. Producenci przestają jednak dodawać je do zestawów, co wydaje się rodzić więcej problemów niż rzekomych korzyści.

Niedawno po raz pierwszy kupiłem smartfona bez ładowarki w zestawie. Po początkowej radości z udanego zakupu pojawił się jednak niemały ból głowy. Znalezienie „kostki”, która na pewno będzie kompatybilna z superszybkim ładowaniem nie było prostym zadaniem.

CO TO ZA TELEFON?

Telefon, o którym mowa to Pixel 6. Nie, nie z polskiego sklepu za 5 tys. złotych. Znajomy „upolował” go dla mnie w niemieckim Saturnie. Koniec końców nowe urządzenie uszczupliło mój portfel o nieco ponad 2000 złotych (to nie pomyłka). Nie mogłem odmówić sobie skorzystania z takiej okazji. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.

Priorytetem stał się dla mnie zakup etui. Chociaż nowy Pixel dopiero co trafił do sprzedaży, to nie było większego kłopotu ze znalezieniem kilku różnych rodzajów ochrony w polskich sklepach i na popularnym serwisie aukcyjnym. O ładowarce jeszcze wtedy nie myślałem. Tą tymczasową miała być kostka od mojego poprzedniego telefonu, czyli Huawei Mate 10 Pro, z którym postanowiłem rozstać się po blisko 4 latach użytkowania. I to w zasadzie tylko i wyłącznie ze względu na okazję nabycia Pixela 6 w niewiarygodnie niskiej cenie. Oryginalna ładowarka od ex-flagowca chińczyków faktycznie napełniała akumulator telefonu Google, ale tylko po podmianie kabelka.

Google Pixel 6 już od jakiegoś czasu był przeze mnie brany pod uwagę jako następny telefon. Głównie za sprawą obiecujących „fotomożliwości”.

Gdy nadeszła pora, aby pożegnać się z poprzednim telefonem (oddać go w dobre ręce razem z akcesoriami), nie pozostało mi nic innego, jak poszukać zasilacza kompatybilnego z szybkim ładowaniem Google Pixel 6. Każdy, kto interesował się smartfonem na jakiś czas przed premierą, zapewne kojarzy, że wspiera on napełnianie ogniwa z maksymalną mocą 30W. Być może część zainteresowanych wciąż tak myśli. Przez długi czas ja sam do nich należałem. Rzeczywistość okazała się rozczarowująca. Precyzyjna analiza wszelkich zapowiedzi pozwala dotrzeć do informacji mówiącej o tym, że „oba telefony (Pixel 6 i Pixel 6 Pro) doładują się do 50% w 30 minut przy użyciu ładowarki Google 30W USB-C PPS”. Tylko tyle i aż tyle. Rewelacje sprzed dosłownie kilku dni (licząc od chwili tworzenia tego materiału) wskazują, że Google posłużyło się sporym niedomówieniem. Producent „zapomniał” wspomnieć, że nawet przez te 30 minut telefon nie będzie w pełni korzystać z mocy 30-watowej ładowarki, a później jest tylko gorzej. Wiemy to dopiero dzięki testowi Android Authority. Okazało się w nim, że maksymalna prędkość (moc) ładowania na oryginalnej kostce to zaledwie 22W. Po osiągnięciu 75% stanu baterii spada ona do poziomu 12W i utrzymuje przez kolejne 10%. Po dobiciu do 85% napełnianie ogniwa odbywa się z mocą… 2,5W. I to wszystko przy wyłączonej funkcji adaptacyjnego ładowania i adaptacyjnej baterii. Ostatnie 15% jest zapełniane w ślimaczym tempie i zajmuje nawet godzinę, a cała operacja zamyka się w około 111 minutach (wersja Pro).

Aż strach pomyśleć, ile czasu zajęłoby powolne ładowanie w nocy. - Telefon sprzedawany bez ładowarki? To większy problem niż Wam się wydaje - dokument - 2021-11-15

Aż strach pomyśleć, ile czasu zajęłoby powolne ładowanie w nocy.

Zanim wyszło to na wierzch miałem za sobą już długie godziny spędzone na szukaniu urządzeń, które poradzą sobie z ładowaniem 30W, a nie 22W. Tuż po premierze Pixela 6 pojawiły się zestawienia z najlepszymi opcjami na zagranicznych portalach i anglojęzycznym YouTube, ale mało który model można było kupić w polskich sklepach, a mi się śpieszyło. W związku z tym sam musiałem przeprowadzić research. Na to, co stało się później, nijak nie byłem przygotowany. Okazało się bowiem, że propozycji zgodnych z Power Delivery 3.0 (technologia szybkiego ładowania, z której korzystają nowe telefony Google’a) i mocą 30W było bardzo mało, a dodatkowo nie we wszystkich sklepach była możliwość ustawienia odpowiednich filtrów, które przyśpieszyłyby wyszukiwanie. Kończyło się to tym, że musiałem przejrzeć całą ofertę, a nierzadko i to nie przynosiło oczekiwanych rezultatów.

Nie zawsze wiedziałem, czy w zestawie znajduje się przewód, a jeśli był dodawany, to w opisie nie było nic o jego długości – super. W pewnym momencie byłem bardzo blisko poddania się, przepłacenia za dedykowaną kostkę od Google i zakup adaptera, który umożliwiłby wpięcie jej do „polskiego” gniazdka. Po chwili kryzysu wróciłem jednak do szperania.

GOOGLE PIXEL 6 – PIERWSZE WRAŻENIA

Jedna z największych nowości w Androidzie 12, czyli „kolorowanie” interfejsu barwami dobranymi na podstawie tapety na ekranie głównym i blokady faktycznie się sprawdza. Tak samo, jak „magiczna gumka”, która pozwala wymazać ze zdjęcia niechciane obiekty i osoby, chociaż tu końcowe efekty zależą już od wielkości tego, co ma zniknąć oraz planu, na którym się znajduje. Im mniejszy i bardziej oddalony jest obiekt, tym lepsze rezultaty da się uzyskać. Poza tym to nie jest najlepszy „fotosmartfon” na rynku, ale z pewnością plasuje się w TOP10.

Do jakości wykonania i szybkości działania nie mam żadnych zastrzeżeń. Daję jednak także drobne minusy. Nie podobało mi się, że data i pasek wyszukiwania Google umieszczone są na stałe w z góry ustalonych miejscach na ekranie głównym, nie wyobrażam sobie korzystania z telefonu bez launchera Nova, który pozwala je usunąć.

Przyczepić się mogę też do wyświetlacza, a dokładnie do automatycznego dostosowywania jego jasności. Potrafi ona zmienić się trzykrotnie w ciągu kilku sekund np. w zależności od tego, ile światła daje telewizor w pokoju. Można dostać szału. Co do czytnika linii papilarnych, potrzebuje on nieco czasu na reakcję, ale nie zgodzę się z tym, że często się myli. W pewnym momencie wykonałem szybką próbę i na 10 „odblokowań” ani razu nie uświadczyłem błędu.

Wybór telewizora, soundbara i innej droższej elektroniki zawsze zajmował mi całą masę czasu, ale „głupoty” do 100 złotych najczęściej wybierałem w ciągu 5-10 minut. Otóż nie tym razem. - Telefon sprzedawany bez ładowarki? To większy problem niż Wam się wydaje - dokument - 2021-11-15

Wybór telewizora, soundbara i innej droższej elektroniki zawsze zajmował mi całą masę czasu, ale „głupoty” do 100 złotych najczęściej wybierałem w ciągu 5-10 minut. Otóż nie tym razem.

Wstępnie znalazłem kilka ładowarek, które wydawały się kompatybilne, ale nie wszystkie z nich były opisane potrzebnymi mi parametrami. Tych brakowało niekiedy również u producentów. Dlatego też byłem zmuszony skontaktować się z nimi bezpośrednio. Niewiele to dało, bo odpowiedzi nie były zbyt konkretne. Jedna z nich brzmiała mniej więcej tak: „powinno działać, jak nie będzie, można oddać”. Kontaktowałem się nie tylko z polskimi oddziałami różnych producentów, ale też z obsługą sklepów. Chciałem, żeby konsultanci przedstawili mi propozycje. W końcu za to im płacą, a ja mogłem przeoczyć jakąś pozycję. Po haśle „ładowarki kompatybilne z szybkim ładowaniem Pixela 6” jeden z nich poprosił o kilka minut, które zamieniły się w kilkanaście, po których konsultant… bez słowa rozłączył się z czatem. Z grzeczności nie wspomnę, w jakim sklepie mnie to spotkało. W drugim było już lepiej. Po wytłumaczeniu, o co mi chodzi, pracownik od razu poprosił o mój adres e-mail i poinformował, że jutro wyśle mi ofertę. Otrzymałem ją dopiero po 3 dniach, czyli już po tym, jak zamówiłem jedną z wybranych przeze mnie kostek. Niemniej ładowarki przesłane mi w mailu były faktycznie dobrze dobrane i 3 z 4 pokrywały się z moimi wynikami poszukiwań. Niestety, ta ostatnia zaproponowana przez sklep całkowicie zepsuła dobre wrażenie. Nie miała ona nawet złącza USB typu C.

Z samodzielnie przygotowanej listy:

  1. Anker PowerPort III Mini USB-C 30W (oznaczenie producenta: A2615L21),
  2. Belkin USB-C 30W (oznaczenie producenta: WCH001VFWH),
  3. Green Cell USB-C 30W (oznaczenie producenta: CHAR08),
  4. Baseus Speed PPS 30W i
  5. Google USB-C 30W PPS

wybrałem produkt polskiego producenta, czyli ładowarkę Green Cell. Zadecydowała o tym cena, dodatkowy port, długi przewód USB-C w zestawie oraz zaufanie, jakie mam do tej marki. Korzystałem z ich oferty już wcześniej i jeszcze się nie zawiodłem.

Kupiłeś telefon bez ładowarki i nie masz pojęcia, która będzie odpowiednia? Obsługa największych polskich sklepów nie zawsze będzie w stanie Ci pomóc. - Telefon sprzedawany bez ładowarki? To większy problem niż Wam się wydaje - dokument - 2021-11-15

Kupiłeś telefon bez ładowarki i nie masz pojęcia, która będzie odpowiednia? Obsługa największych polskich sklepów nie zawsze będzie w stanie Ci pomóc.

Jak szybko uzupełniana jest energia w zwykłej wersji Pixela 6 przy pomocy mojej ładowarki? Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko potwierdzić, że Pixel 6 ładuje się dość wolno, zwłaszcza „końcówka”, ale oczywiście nie jest to wina wybranej przeze mnie kostki. Niestety ze względu na brak odpowiedniego urządzenia nie jestem w stanie określić mocy ładowania w watach. Mogę za po podzielić się z Wami uzyskanymi wynikami stanu baterii, startując od 0%. Prezentują się one następująco:

  1. 30 min – 42%
  2. 37 min – 50%
  3. 61 min – 75%
  4. 74 min – 85%
  5. 122 min – 100%

Długość ładowania potrzebna do osiągnięcia stanu 50% wskazuje na to, że odbywało się to z mniejszą mocą niż 22W osiągniętą w teście przeprowadzonym przez Android Authority. Tym samym nawet ostrożne zapowiedzi Google się nie sprawdziły. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że nie korzystałem z dedykowanej ładowarki, która różni się od mojej dodatkowym wsparciem dla technologii PPS współpracującej ze standardem Power Delivery 3.0. Nie zmienia to jednak faktu, że Pixelowi 6 bliżej do ładowania na poziomie 18W, jak w poprzednikach niż 33W, o których mówiło się przed premierą. Oczywiście mowa o przedziale od 0% do 50%. Potem prędkość spada. Ostatnie 25% napełnia się w 61 minut, a więc w tyle, co wcześniejsze 75%! Powoduje to, że całkowity czas potrzebny na zapełnienie ogniwa jest tragiczny i wynosi ponad dwie godziny. Byłoby to do zaakceptowania tylko wtedy, jeśli utrzymałoby to żywotność baterii na bardzo wysokim poziomie (ponad 90%) przez pięć lat, a więc przez cały okres wsparcia.

Nowe Pixele da się naładować także bezprzewodowo. Pełna bateria wystarcza mi na około 1,5 dnia średnio intensywnego użytkowania. - Telefon sprzedawany bez ładowarki? To większy problem niż Wam się wydaje - dokument - 2021-11-15

Nowe Pixele da się naładować także bezprzewodowo. Pełna bateria wystarcza mi na około 1,5 dnia średnio intensywnego użytkowania.

Podsumowując – moje doświadczenia z poszukiwaniem odpowiedniej ładowarki do pierwszego telefonu, który nie miał jej dołączonej w zestawie, nie były miłe. Wypadałoby się zastanowić, dlaczego. Widzę co najmniej kilka powodów. Smartfon to nowość, a do tego nie doczekał się oficjalnej dystrybucji w Polsce. To w połączeniu ze specyficznym standardem technologii szybkiego ładowania (oprócz telefonów Google korzystają z niego głównie produkty Apple) sprawia, że w ofercie polskich sklepów nie ma zbyt wiele ładowarek odpowiedniego typu. Zwłaszcza jeśli szuka się tych o mocy 30W. No właśnie, Google nie poinformowało wprost, że nowe Pixele nie wykorzystają pełnego potencjału dedykowanej kostki, co znacznie utrudniło i wydłużyło mój research. Teraz wiem, że wystarczyłaby ładowarka sieciowa o mocy nieprzekraczającej 22W. Podejmując decyzję o zakupie Pixela 6, bynajmniej nie kierowałem się pojemnością jego akumulatora ani prędkością ładowania, ale szczególnie to drugie pozostawia spory niedosyt również i u mnie. Ciekawe, czy producent software’owo odblokuje szybsze uzupełnianie baterii. Wtedy mój wybór będzie miał większy sens. Jeśli tak się stanie i wybrana przeze mnie kostka poradzi sobie z trudniejszym zadaniem, z pewnością Was o tym poinformuję.

Ługowik rassi Mateusz

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRAPORT Z GRANICY: Szturm na polsko-białoruską granicę w Kuźnicy. Na miejsce docierają kolejni imigranci
Następny artykułAdam Konkol z “nowymi” Łzami zgłosił się na Eurowizję 2022