A A+ A++

Giganci technologiczni nie lubią mówić głośno o planowanych zakupach, głównie dlatego, że nie chcą mierzyć się z dodatkową konkurencją, ale przy tak ogromnych transakcjach trudno jest utrzymać wszystko w tajemnicy. Właśnie przekonał się o tym Microsoft, który chciał w ostatnich miesiącach po cichu kupić Pinterest, czyli charakterystyczny serwis społecznościowy umożliwiający dzielenie się materiałami wizualnymi. Jak jednak dowiedział się The Financial Times od jednej z osób zaangażowanych w temat, firmy nie prowadzą obecnie żadnych aktywnych rozmów, więc albo przejęcie nie dojdzie do skutku, albo zostało przełożone na późniejszy czas.

Nie da się ukryć, że byłby to interesujący dodatek do bogatego już portfolio Microsoftu, któremu udało się w ostatnich latach nabyć wiele ciekawych firm, jak Mojang odpowiadające za wielki hit Minecraft, działające na rynku pracy LinkedIn, GitHub czy ZeniMax, czyli właściciela kultowego już studia Bethesda Softworks. Co prawda gigant z Redmond miał ochotę na więcej, ale zarówno solo, jak i we współpracy z Walmartem, nie udało mu się przejąć TikToka. Co ciekawe, większości z tych zakupów nie towarzyszyły takie negatywne emocje jak kolejnym przejęciom choćby Facebooka, co dobrze pokazuje skalę zaufania społecznego do tych firm. 

Po co dokładnie Microsoftowi Pinterest, który na dodatek może się pochwalić zaledwie 5% udziałów w rynku mediów społecznościowych? Trudno powiedzieć, ale prawda jest taka, że z usług strony korzysta dziennie 416 mln osób, a jeśli trend światowy jest podobny do polskiego, czyli połowę użytkowników stanowią osoby w wieku 25-34 lata, to gigant mógłby zyskać tym samym idealną g … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFirmy kurierskie mają prawie 30 mln zł długu
Następny artykuł„Rozpoczęło się polowanie na dzieci na ulicy”. Irena Sendlerowa – cicha bohaterka