A A+ A++

Dla licealistów, którzy dostaliby do napisania rozprawkę: “Z jakiej przyczyny Makbet przegrywa życie?”, interpretacja Mieczysław Giedroycia daje wyraźny sygnał: książę nie wie, kim jest i kim chce być, jest tym, kim chce jego otoczenie, szef, sondaże, żona. Czy przypominamy sobie kolegów, którzy mają takie samo zdanie, jak ostatnia osoba, z którą rozmawiali?

Gdy trzy wiedźmy (notabene “Trzy wiedźmy” to niezła nazwa dla kolejnego instytutu badań preferencji politycznych) wyszły przed żnińską basztę i zaczęły Makbetowi i Bankowi odkrywać przyszłość – normalny gość i fajny dotąd rycerz zaczął nosić w sobie ziarno zła.

Szekspir pokazuje: drogę do władzy znaczą trupy wcześniejszych przyjaciół. Każdy, kto startował w demokratycznych wyborach chwyci to w lot, doceniając, że współcześnie trup pada wyłącznie w sensie politycznym – nie dosłownym. Zanucimy – ach gdzież są niegdysiejsze śniegi i wspomnijmy choćby: Płażyński, Olechowski, Gilowska, Schetyna, Budka (przykład jeden z wielu). Przypomnimy sobie, jak źli byliśmy na kolegę z listy wyborczej do rady miejskiej, który nas przeskoczył. W Polsce przegrany schodzi ze sceny, ale żyje. W krajach o innych ustrojach politycznych – niekoniecznie.

W didaskaliach do Makbeta Szekspir nie umieścił serwisu informacyjnego z wojny na Ukrainie czy z walk w Izraelu. Kontekstem jego dramatu były współczesne mu wojny i współczesna mu walka o władzę. Reżyser interpretacji renesansowego dramatu wystawionego w 2024 roku ten współczesny kontekst nam narzucił, wręcz wepchnął w uszy, byśmy rozumieli nasz dzisiejszy świat poprzez ten dobry, stary dramat: wojny są powodowane przez zaczarowanych na władzę w obawie, że ją stracą.

A więc interpretacja Jerzego Lacha skupiła się na tych dwóch najważniejszych przesłaniach dramatu: jak można dojść do władzy i jak można ją utrzymać. Napisałem: “można”. Bo przecież musimy pamiętać – to jest sztuka, która pokazuje część rzeczywistości, nie jej całość. Nie każdy dochodzi do władzy po trupach przyjaciół i nie każdy wywołuje wojnę, aby tej władzy nie stracić.

Ale jeśli rolę Lady Makbet gra w przedstawieniu Opery Modern kijowska aktorka, urodzona w Mariupolu – nie można się dziwić, że reżyser chce nam młotkiem do głowy wbić to, byśmy odbierali Szekspira nie jako jakiegoś dziadka-klasyka od nudnych lektur, tylko jako kogoś, kto umiał napisać sztukę tak, by była aktualna zawsze. Krwi, która wsiąkła w dłonie, zmyć się nie da także dziś – nawet jeśli jesteśmy kilkanaście metrów od sklepu z szyldem “Lookwell”.  

Makbet zagrany przez Mieczysława Giedrojcia to pozbawiona charakteru ofiara losu. Jak szkoda, że szkockiemu księciu w dzieciństwie ojciec nie przykazywał: pracuj nad swoim charakterem! A może przykazywał, tylko Makbet go nie słuchał? Dla licealistów, którzy dostaliby do napisania rozprawkę: “Z jakiej przyczyny Makbet przegrywa życie?”, interpretacja bydgoskiego aktora daje wyraźny sygnał: książę nie wie, kim jest i kim chce być, jest tym, kim chce jego otoczenie, szef, sondaże, żona. Czy przypominamy sobie kolegów, którzy mają takie samo zdanie, jak ostatnia osoba, z którą rozmawiali?  

Dlatego Makbet się zmienia. I tu widzimy kunszt Mieczysława Giedroycia. Gdyby nie pikowana kamizela, domyślilibyśmy się, że półobłąkany król z godziny 22.10 i dziarski młodzieniec z 21.40 to jest ten sam bohater?

Spotkaliśmy się tu tylko na chwilę – recenzja sztuki Teatru im. Alberta Tison

Przesłanie spektaklu jest wyraźne: wojna – słowna, zimna, gorąca, pełnoskalowa – zawsze wywoływana jest, gdyż władca chce wziąć za pysk własnych poddanych. I ci poddani są pierwszymi ofiarami. Dla podkreślenia tego reżyser rzucił na pożarcie nawet własnego syna, który umiera dwa razy – raz w roli Tana Kawdoru, drugi raz w roli Banka. To sceny wywołujące największe emocje. Beczka z wodą w roli katowskiego pnia, sznury, skrępowane dłonie, śmierć przeżywana nie za kulisami – jak w antycznym dramacie – a na wizji, online.

Makbet stoi na scenie cały czas między tym katowskim pniem, a swoim tronem. Myślę, że politycy samorządowi poprzedniej kadencji ze Żnina i Mogilna bez wyjaśniania rozumieją tę metaforę. A i obecnym się ta świadomość przyda.

Wolność, miłość i Kościół - recenzja spektaklu Teatru im. Alberta Tison
Wolność, miłość i Kościół – recenzja spektaklu Teatru im. Alberta Tison “Psalm”

Jerzego Lacha znamy jako ikonę młodzieżowego teatru alternatywnego lat dziewięćdziesiątych. Potem znikł nam z oczu, ale dochodziły z Warszawy wieści o obejmowaniu przez niego różnych zupełnie niealternatywnych funkcji, że przypomnę jedynie dyrektorstwo Warszawskiej Opery Kameralnej i Teatru Praga w Warszawie. Jeśli jednak wiemy, że teatry zawodowe zaczęły przejmować stylistykę scen alternatywnych – dysonans nam zniknie. A jeśli traktować tę podróż w czasie i przestrzeni po marksistowsku – jako tezę (teatr alternatywny) i antytezę (teatr zawodowy) – spektakl “Makbet idzie na wojnę” Opery Modern, której Jerzy Lach, podobnie jak wcześniej Teatru Alberta Tison, jest twórcą – będzie syntezą.

Gdy Emma w opowieści Tove Jansson “Lato Muminków” wyjaśnia, czym jest teatr, mówi: “- Teatr to nie jest ani salon, ani też przystań dla statków. Teatr jest najważniejszą rzeczą na świecie, gdyż tam pokazuje się ludziom, jakimi mogliby być, jakimi pragnęliby być, choć nie mają na to odwagi, i jakimi są.” Spektakl, jaki obejrzeliśmy w sobotę 13 lipca o 21.30 na rynku w Żninie całkowicie tę definicję potwierdził.  

Dominik Księski

Opera Modern, Makbet idzie na wojnę. Scenariusz i reżyseria Jerzy Lach. Makbet: Mieczysław Giedrojć; Banko i Tan Kawdoru: Albert Lach; Lady Makbet: Daria Melnyk (Dasha Miller); Wiedźmy: Jarosław Siech, Gabriela Wasiluk, Julia Ragus; Macduff: Jarosław Siech; Głos z offu: Brygida Turowska; współpraca: Teatr Pantomimy Dar.

Kostiumy: Gala Otenko, asystentka kostiumografki: Olesia Diachuk, choreografia szczudlarzy: Jarosław Siech.

Spektakl powstał w ramach programu OFF Polska, organizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego i dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Partnerzy: Mogileński Dom Kultury i Urząd Miejski w Żninie.

“Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie” – recenzja finału dramatu “Marat – de Sade”

Najstraszniejszą rzeczą daną ludzkości okazuje się wolność -
Najstraszniejszą rzeczą daną ludzkości okazuje się wolność – “Psalm” Teatru im. Alberta Tison w Toruniu

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„W mojej głowie wojna” – interwencje kryzysowe w zakresie wsparcia psychologicznego kierowane do dzieci z doświadczeniem migracji z Ukrainy w sytuacji zagrożenia
Następny artykuł„My z wami” – uczniowie uchodźczy z Ukrainy w polskich szkołach w świetle badań jakościowych