A A+ A++

Ćwierć miliarda

Polska w zasadzie nie ma możliwości zamknięcia turowskiej kopalni, bo byłoby to równoznaczne ze wstrzymaniem dostaw do elektrowni Turów odpowiadającej za 5-7 proc. produkcji energii elektrycznej w kraju. Wydobywanego pod Turowem węgla brunatnego nie da się zastąpić innym paliwem. Rozmowy z Czechami na temat polubownego rozwiązania sporu od pół roku nie przynoszą rezultatów, a suma kar dochodzi powoli do ćwierć miliarda złotych.

To już kwota, która zaczyna ważyć w budżecie państwa. W marcu, o ile pod względem prawnym nic się nie zmieni, będzie to już pół miliarda złotych.

Na konferencji po posiedzeniu rządu premier Mateusz Morawiecki unikał odpowiedzi na pytania o to, czy Polska zamierza zapłacić karę nałożoną przez TSUE. Po raz kolejny uznał, że orzeczenie TSUE jest niesprawiedliwe. Wiadomo, że zgodnie z projektem uchwały, który miał zostać poddany pilnym konsultacjom międzyresortowym, przelew na kwotę ponad 200 mln zł miałoby wykonać Ministerstwo Aktywów Państwowych, czyli dawny resort skarbu, nadzorowany przez wicepremiera Jacka Sasina.

Topniejące zapasy

MAP to obecnie, obok resortu zdrowia, najtrudniejszy bodaj w zarządzaniu resort. Do jego kompetencji należy między innymi zarządzanie kulejącą wskutek kryzysu energetycznego branżą elektroenergetyczną i bankrutującym górnictwem. W ministerstwie powołany został zresztą zespół kryzysowy do spraw monitorowania zagrożeń w sektorze elektroenergetyki i gazu. Ludzie Sasina mają między innymi sprawdzać ceny na Towarowej Giełdzie Energii i wyjaśnić, dlaczego w Polsce zaczyna brakować węgla.

Dane katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu wskazują wyraźnie, w jakim tempie topnieją zapasy na hałdach. W poprzednich latach borykającym się z gigantyczną nadprodukcją kopalniom brakowało miejsca na składowanie zapasów. Stąd zaordynowane przez rząd PiS interwencyjne skupy węgla przez Agencję Rezerw Materiałowych. W tym zapełnienie największego w Europie składu węgla pod Kaliszem. W ubiegłym roku z powodu pandemicznych lockdownów zapasy węgla energetycznego przy kopalniach sięgały 8 mln ton, a gdyby zliczyć inne miejsca przechowywania węgla było to aż 17 mln ton.

W tym roku w wyniku znaczącego ożywienia gospodarczego konsumpcja energii wzrosła. W połowie roku kopalniane zapasy węgla wynosiły 5,5 mln ton. A w październiku spadły w okolice 3,5 mln ton. Kopalnie wydobywają miesięcznie 4-4,5 mln ton węgla a sprzedaż regularnie przekracza 5 mln ton. Składy w niektórych elektrowniach opalanych węglem kamiennym zaczynają świecić pustkami. W obliczu relatywnie mroźnej zimy, która winduje zapotrzebowanie na energię elektryczną, rodzi to ryzyko ograniczania lub wręcz wstrzymania pracy bloków energetycznych.

To jednak tylko połowa problemu.

Pod kreską

Podlegające MAP kopalnie, przede wszystkim te zrzeszone w Polskiej Grupie Górniczej, tracą płynność finansową. Sektor górniczy w ciągu trzech kwartałów 2021 roku przyniósł państwowemu właścicielowi 2,3 mld zł strat. Do każdej wydobytej tony kopalnie dokładają w tym roku 44 zł. Głównym klientem kopalń jest bowiem państwowa energetyka, z którą wiążą je długoterminowe kontrakty z ustalonymi wcześniej cenami. To dlatego, chociaż w tym roku na świecie węgiel drożeje podobnie jak wszystkie inne surowce energetyczne ceny w Polsce dla największych odbiorców nie zmieniły się. A w niektórych przypadkach nawet spadły.

Sytuacja PGG robi się dramatyczna. Zasilana od lat różnymi formami wsparcia publicznego firma ma pieniądze jeszcze tylko na kilka miesięcy funkcjonowania. Kolejny zastrzyk gotówki od Polskiego Funduszu Rozwoju (wczesną wiosną PGG dostała od PFR miliard złotych pożyczki) wisi na włosku, wiadomo przecież, że tych pieniędzy PGG już nie odda. A wprost z budżetu pieniędzy do PGG dosypać nie można, bo pomoc publiczna jest w UE co do zasady niedozwolona. W przeszłości Komisja Europejska kilkukrotnie przymykała oko na wspieranie górnictwa przez polski rząd, ale w tym wypadku chodzi o potężne sumy, aż 28 mld zł w ciągu dekady. I to do produkcji węgla, paliwa, które ze względów klimatycznych Bruksela najchętniej wyrugowałaby z rynku energetycznego.

Podwyżki cen

Jednocześnie resort aktywów państwowych stoi w obliczu protestów górniczych związków zawodowych, które domagają się podwyżki wynagrodzeń w związku z szalejącą inflacją.

A także drastycznych podwyżek cen energii elektrycznej spowodowanych między innymi wzrostem cen uprawnień do emisji CO2. A w tle tli się dodatkowo ryzyko kryzysu gazowego. Rosjanie wstrzymali ostatnio na krótko przesył gazu Gazociągiem Jamalskim do Niemiec a ceny gazu szybują. Te dla klientów indywidualnych wzrosły właśnie o ponad 50 proc. Ale klienci instytucjonalni dostają od PGNiG, państwowej spółki gazowniczej, nowe taryfy wyższe od poprzednich nawet o 700 proc.

Czytaj także: Brakuje węgla, górnicy protestują, a kopalnie bankrutują. Spóźniliśmy się z elektrownią atomową

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWścieklizna w centrum Poznania. A znaleziono tylko jednego wściekłego nietoperza. I to we wrześniu
Następny artykułDwanaście niesamowitych miesięcy. Wrzesień 2021