A A+ A++

Są mecze, które zapisują się w annałach historii jako coś więcej niż walka sportowa. Stają się legendą, symbolem, wydarzeniem, o którym wspomina się latami. Piłka nożna jako najpopularniejszy sport na świecie ma w tej materii szczególnie wiele takich wydarzeń. Nieprzypadkowo znane powiedzenie mówi, że piłka nożna jest o wiele ważniejsza niż kwestia życia i śmierci. Wybraliśmy kilka z takich meczów.

Niedowierzanie i trauma

Cofnijmy się do 16 lipca 1950 roku. Jesteśmy w Rio de Janeiro, gdzie trwa finał mistrzostw świata pomiędzy gospodarzami Brazylią a Urugwajem. Legendarna Maracana jest dosłownie wypełniona do ostatniego miejsca – zasiadło na niej 200 tys. kibiców i praktycznie wszyscy są przekonani, że Brazylia zatriumfuje i zgarnie puchar za Mistrzostwo Świata. Tak się jednak nie dzieje, Brazylia przegrywa. Ludzie nie dowierzają, płaczą, a niektórzy nawet popełniają samobójstwo. Trauma tamtych wydarzeń jest silna do dziś – Canarinhos od tamtej pory nie grają w białych koszulkach, bo według nich przynoszą pecha. Trzeba przyznać, że w tym meczu murowanym faworytem byli Brazylijczycy, stąd tak ogromne zaskoczenie. Ciekawe, czy gdyby ten mecz odbył się dzisiaj, ile osób postawiłoby w fortuna frebeet na zespół Urugwaju?

Górnik Zabrze – a było tak blisko…

A teraz akcent polski. Jest 29 kwietnia 1970 roku. Jesteśmy w Wiedniu, gdzie w wielkim finale Pucharu Zdobywców Pucharów mierzy się nasz rodzimy Górnik Zabrze z Manchesterem City. To jedyny klubowy finał europejskiego pucharu w historii z udziałem polskiej drużyny, tym bardziej to ważne wydarzenie. Niestety spotkanie zakończyło się zwycięstwem Anglików 2:1. Przy okazji tego meczu warto wspomnieć, jak w ogóle Górnik znalazł się w finale, bo to niesamowita historia. Swój mecz półfinałowy rozgrywał…trzykrotnie z tą samą drużyną – AS Romą. I w każdym z nich padł remis. Według ówczesnych przepisów w takim przypadku trzeba było rzucić monetą, który wygrał polski zespół.

Wielka tragedia w finale Pucharu Europy

Przenosimy się do roku 1985. Jest piękna wiosna, 29 maja, Bruksela. W finale Pucharu Europy spotykają się Juventus Turyn i Liverpool. Ci pierwsi wygrali 1:0 (w ich składzie grał Zbigniew Boniek, który wywalczył rzut karny zamieniony na gola przez Michela Platiniego), lecz wynik schodzi tu na dalszy plan przez wydarzenia, jakie miały miejsce na trybunach. Doszło do brutalnych starć obu ekip, przez co większość z nich zaczęła uciekać, co skończyło się tragicznie. Napierający tłum spowodował zawalenie się części betonowej ściany, jaka przygniotła część kibiców. Ostatecznie zginęło aż 39 osób…

Ręka Boga, czyli popis Maradony

Rok później, 22 czerwca 1986 roku miał miejsce niecodzienny mecz, który stał się symbolem, ale nie na szczęście, jak w poprzednim przypadku tragedii, a cwaniactwa legendarnego Diego Maradony. W ćwierćfinale mistrzostw świata w Mekysku mierzyły się reprezentacje Argentyny i Anglii. Maradona strzelił bramkę ręką, co określono jako “ręka Boga”.

Co za wynik! Czy to możliwe!?

I na koniec absolutny rodzynek, mecz, o którym zdecydowana większość nie słyszała, co nie dziwi, bo to spotkanie ligi… madagaskarskiej. Dlaczego o nim piszemy? Ze względu na wynik – 149:0!! Do dziś to niepobity rekord widniejący w Księdze Rekordów Guinnessa. Piłkarze SO de l’Emyrne w ramach protestu przeciwko sędziowaniu zaczęli strzelać sobie bramki samobójcze. Robili to na okragło – do przerwy udało im się zdobyć ich już 75, po przerwie prawie tyle samo.

To tylko mały wycinek spotkań legendarnych, strasznych i dziwnych. Na pewno każde z nich pozostaje w pamięci na bardzo długo.

*Materiał Zlecony 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProjekt ustawy regulującej działalność lombardową
Następny artykułPiotr Matela: Nie zwiesiliśmy głów