Wydawać by się mogło, że żadne, nawet najbardziej nietypowe wezwanie nie jest w stanie zaskoczyć policjantów. Życie pokazuje jednak, że inwencja obywateli nie ma granic.
– Tarnobrzeska policja otrzymała zgłoszenie od jednego z mieszkańców miasta, że jego sąsiad nie żyje. Na miejsce udał się patrol, by sprawdzić informację. Zgłaszający zgon sąsiada mężczyzna czekał na policjantów przed blokiem. Powiedział, że sąsiad od lat regularnie budził go około 4 rano, tłukąc i hałasując w swoim mieszkaniu. Tymczasem od kilku dni w mieszkaniu jest głucha cisza, co zdaniem zgłaszającego może oznaczać tylko jedno – sąsiad umarł – mówi podinspektor Beata Jędrzejewska – Wrona, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Tarnobrzegu.
Policjanci zapukali do drzwi mieszkania, w którym miało dojść do zgonu. Otworzył im właściciel lokalu. Informację, że podobno umarł, przyjął z mieszaniną rozbawienia z niedowierzaniem. Żartobliwie zapewnił, że wciąż żyje i podziękował funkcjonariuszom za troskę.
Gdy policjanci wracali do radiowozu, ponownie zaczepił ich mężczyzna, który zgłosił zgon. Informację o tym, że jego sąsiad żyje, przyjął ze zdziwieniem. Jak powiedział – tamten mężczyzna był ostatnio blady i źle wyglądał, więc brak porannych hałasów uznał za skutek jego śmierci. Zgłaszający jednocześnie nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego zamiast zwyczajnie podejść piętro wyżej i zapukać, wezwał policję.
– Troska o bliźnich jest godna pochwały, ale angażowanie w taką sytuację policji było przekroczeniem pewnych granic. Będziemy wnioskować o ukaranie mężczyzny za bezpodstawne wezwanie – mówi B. Jędrzejewska – Wrona.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS