A A+ A++

Dramatyczna przecena ropy naftowej była dla inwestorów z Wall Street konfrontacją z twardą rzeczywistością. Był to empiryczny dowód, że dobrobytu nie da się „wydrukować” przy wsparciu Rezerwy Federalnej.

Wydarzenia na amerykańskim rynku ropy naftowej przypomniały inwestorom o tzw. fundamentach. Czyli że gdzieś tam na końcu każdej inwestycji stoi człowiek i faktyczny popyt na realnie istniejące towary i usługi. W przypadku ropy naftowej realny popyt zamarł, czego skutkiem były ujemne ceny kontraktów terminowych na „czarne złoto” z Teksasu.

Ostatecznie majowa seria kontraktów na ropę WTI zamknęła się na plusie, z ceną na poziomie 9,06 USD za baryłkę. Ale poniedziałkowa lekcja nie poszła w las i skutkowała zapaścią najaktywniejszej – czerwcowej – serii kontraktów, które zostały przecenione o blisko 40% (!), do ledwie 12,75 USD za baryłkę. Notowania europejskiej ropy Brent poszły w dół o 25%, obniżając się do 19,32 USD i w trakcie sesji notując najniższe ceny w XXI wieku.

Tak dramatyczna przecena ropy to nie tylko zła informacja dla akcjonariuszy koncernów naftowych. To namacalny sygnał, że z realną gospodarką jest beznadziejnie źle i że dalsze utrzymywanie zakazów prowadzenia działalności gospodarczej może zakończyć się nie tylko ekonomiczną katastrofą. I że jest to sytuacja, na którą nie pomogą żadne biliony dolarów „drukowane” przez Rezerwę Federalną. Sam pieniądz nic tu nie pomoże, gdy nie ma popytu, a produkcja jest sparaliżowana rządowymi zakazami.

– Jeżeli potrzebowaliśmy bardziej wyrazistego przykładu do jak ostrych spadków globalnej aktywności gospodarczej doszło, to jest to fakt, że na rynku futures na WTI doszło do cen ujemnych – powiedział Tom Lee, szef zespołu analityków Fundstrat Global Advisors.

“Ropa jest ofiarą globalnego hasła “zostań w domu” i ta sytuacja nie zmieni się, dopóki kraje Zachodu i USA nie zaczną się otwierać. A to otwarcie nie nastąpi zanim każde z państw nie będzie przekonane, że radzi sobie ze zdrowotnym kryzysem” – dodał Lee.

Strach z rynku ropy naftowej przeniósł się na nowojorskie giełdy papierów wartościowych. Dow Jones poszedł w dół o 2,67%, ale utrzymał się powyżej 23 000 punktów. S&P500 po spadku o 3,07% znalazł się na poziomie 2 736,56 pkt. Nasdaq Composite zniżkował o 3,48%, osuwając się do 8 263,23 pkt.

Wtorkowa sesja wydatnie wsparła narrację pesymistów, którzy głosili, że po marcowym odbiciu nadejdzie druga fala spadków. W rezultacie nawet umiarkowani optymiści mogli zacząć sprzedawać akcje, chcąc zabezpieczyć zyski i przygotować gotówkę pod kolejne okazyjne zakupy. Po tej sesji wykresy wyglądają znacznie mniej optymistycznie niż przed weekendem, zniechęcając do kupowania akcji.

Znamienne jest też, jak rynek reaguje na wyniki spółek. Mimo lockdownu Coca-Cola pozytywnie zaskoczyła poziomem zysków, ale kurs jej akcji i tak spadł o 2,5%. Walory IBM-a przeceniono o 3% po tym, jak spółka odwołała tegoroczną prognozę wyników. Za to w handlu posesyjnym o 1,7% drożały walory Netfliska, który po zakończeniu sesji pochwalił się wynikami za I kw. Inwestorom najwyraźniej spodobał się fakt, że spółka zanotowała przyrost liczby abonentów o 15 mln.

KK

Źródło:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł66-letni Pierce Brosnan spaceruje o lasce po dżungli. Dobrze się prezentuje? (ZDJĘCIA)
Następny artykułOla Nowak pod palmami. Nie tak to sobie wyobrażała