Zdjęcie w tle: NASA Goddard Space Flight Center from Greenbelt, MD, USA via Wikimedia Commons
Rocket Factory Augsburg (RFA) to niemieckie przedsiębiorstwo z branży kosmicznej z siedzibą w Bawarii. Według strony internetowej RFA celem firmy jest zdemokratyzowanie dostępu do przestrzeni kosmicznej poprzez masową produkcję tanich nosicieli mini-satelitów. Takie rozwiązanie ma umożliwić skuteczniejsze radzenie sobie z kryzysami na Ziemi dzięki powszechnemu dostępowi do danych pozyskiwanych z przestrzeni kosmicznej. Obecnie trwają zaawansowane prace nad pierwszą rakietą – RFA One, która jest kluczowym projektem wspierającym realizację tych ambitnych celów. W ubiegłym roku firma została umiejscowiona przez Space Impulse na liście 10 najlepszych europejskich firm kosmicznych, obok takich potentatów jak Arianespace czy Thales Alenia Space.
RFA zostało założone w roku 2018 jako spin-off OHB, bremeńskiego przedsiębiorstwa z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem w branży kosmicznej. Celem utworzenia spółki było nawiązanie rywalizacji z firmami amerykańskimi w ramach nowego wyścigu kosmicznego, tym razem w dużej mierze rozgrywającego się właśnie między podmiotami prywatnymi. Przedsiębiorstwo, które początkowo skupiało kilkoro pasjonatów kosmosu i ekspertów w branży new space, obecnie zatrudnia więcej niż 300 osób z ponad 45 państw. Siedziba znajduje się w Augsburgu, kilkadziesiąt kilometrów od Monachium ale RSA prowadzi działalność także w Portugalii, Szwecji i Szkocji.
RFA łączy w sobie ludzi o różnorodnym doświadczeniu: CEO firmy jest austriacki ekonomista Stefan Tweraser z doświadczeniem w Google, w zarządzie zasiada też dwójka założycieli firmy o profilu bardziej technicznym, Jörn Spurmann i Stefan Brieschenk. Do tego, w radzie doradczej zasiada między innymi były dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej, Jean-Jacques Dordain. Jak widać, w przedsiębiorstwie zajmującym się podbojem kosmosu zatrudnienie znaleźć mogą ludzie zarówno całe życie poświęcający tej dziedzinie, jak i osoby z zewnątrz, wcześniej zaangażowane w coś zupełnie innego.
Celem firmy jest to, by produkować rakiety tak jak samochody – to znaczy seryjnie i masowo, a więc po niższych kosztach jednostkowych. Dodatkowo, do obniżenia ceny ma przysłużyć się szerokie zastosowanie w konstrukcjach elementów już dostępnych na rynku, a produkowanych także na potrzeby innych przemysłów. Kolejnym elementem jest wykorzystanie taniej, nierdzewnej stali. Wreszcie, oszczędność ma dotyczyć nie tylko samego etapu produkcji, ale i eksploatacji – silniki zastosowane w pierwszym i drugim stopniu rakiety RSA One stosują metodę spalania etapowego, która pozwala ograniczyć zużycie paliwa. W roku 2021 zapowiedziano, że koszt jednego startu rakiety będzie wynosić tylko 3 miliony euro. Było to jednak przed pełnoskalową, rosyjską inwazją na Ukrainę i wywołanym nią kryzysem niemieckiego przemysłu, który trwa do dziś i może mieć odbicie także w cenie produkowanych w tym kraju rakiet.
Najbardziej zaawansowanym projektem firmy jest wspomniana RSA One. W założeniu ma to być rakieta trójczłonowa, o łącznej wysokości 30 metrów i średnicy 2, zdolna do wynoszenia do 1300 kilogramów na niską orbitę okołoziemską. Pierwszy człon rakiety ma być zasilany dziewięcioma silnikami Helix, produkowanymi także przez RSA. Drugi człon ma być zasilany jednym silnikiem tego samego rodzaju. Trzecim członem będzie orbitalny pojazd transferowy Redshift, dostępny w różnych konfiguracjach i mogący wykonywać szereg misji, takich jak inspekcje satelitów czy usuwanie kosmicznych śmieci. Jeszcze niedawno planowano, że do pierwszego lotu dojdzie już tego lata. To, że projekt był na dobrej drodze, pokazywały chociażby udane testy statyczne drugiego członu przeprowadzone w zeszłym roku w Centrum Kosmicznym Esrange na północy Szwecji, w trakcie których silnik działał bez zarzutu przez pełny planowany czas, to jest 280 sekund. Już na terenie docelowego kosmodromu SaxaVord na Szetlandach, 19 sierpnia po raz pierwszy przeprowadzano próbę statyczną pierwszego członu z zamontowanymi wszystkimi dziewięcioma silnikami. Niestety, doszło do pożaru, na skutek którego zniszczeniu uległ cały człon, w związku z czym pierwszy start uległ opóźnieniu i odbędzie się najwcześniej w przyszłym roku.
Konieczność budowy od podstaw całego pierwszego członu, a przede wszystkim dziewięciu silników, z pewnością jest dużym wyzwaniem finansowym dla start-upu, jakim jest RFA. Mimo to, włodarze firmy deklarują kontynuację prac i nie zmieniają planów w dłuższej perspektywie, a te, jak na warunki europejskiego przemysłu kosmicznego, są dość ambitne. Już za kilka lat zakładają one bowiem starty co najmniej raz na miesiąc i dalsze obniżenie kosztów za pomocą powtórnego zastosowania pierwszego członu odławianego z oceanu. Na ten moment RFA ma już umowy na wyniesienie pewnej liczby satelitów, w której znalazł się też polski akcent – skonstruowany przez studentów Politechniki Warszawskiej ze Studenckiego Koła Astronomicznego PW3-Sat3.
Rocket Factory Augsburg już w tej chwili może pochwalić się znaczącymi osiągnięciami – firma była bardzo bliska dostarczenia na orbitę satelity wystrzelonego z Europy Zachodniej i to po raz pierwszy w historii. Pytanie czy, pomimo niewątpliwej porażki poniesionej w sierpniu, jej zespołowi uda się ostatecznie zrealizować wizję zapewniania taniego sposobu wynoszenia satelitów na orbitę. Jeżeli tak, to może już wkrótce Bawaria będzie kojarzona nie tylko z produkcją samochodów, ale i latającymi w kosmos rakietami.
Korekta – Milena Nowak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS