Rozmowa z Tałantem Dujszebajewem, trenerem piłkarzy ręcznych Łomży Vive Kielce
Piotr Rozpara: Panie trenerze, przede wszystkim, jak zdrowie po zakażeniu koronawirusem?
Tałant Dujszebajew: Super, czuję się bardzo dobrze. Nie mam żadnych objawów. Choć siedzenie w domu nie jest łatwe.
Na szczęście w czwartek kończy mi się ta izolacja. W święta będzie można wyjść na spacer.
Cieszy się pan, że ten rok się kończy?
– Oczywiście, choć z drugiej strony mija kolejny rok życia. Był bardzo ciężki. Pandemia koronawirusa całkowicie wywróciła rzeczywistość. Musimy się jednak nauczyć z tym żyć, przyzwyczaić do pewnej strategii, pewnych form. Wszyscy się tego uczymy, ale nie mamy wyjścia. Musimy nabierać także takiego doświadczenia.
Jaki był ten rok dla pana?
– Myślę, że taki jak dla całego świata, czyli ciężki. Dotychczas byliśmy przyzwyczajeni do wielu rzeczy, do pewnego stylu życia. Aż tu nagle w marcu, kwietniu czy maju przyszła kwarantanna, czyli coś, czego kompletnie nie znaliśmy.
Kielce, 2 marca 2020 roku. Trener Tałant Dujszebajew podczas meczu piłki ręcznej: Vive Kielce – Telekom Veszprem HC Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
To pokazało, jak bardzo musimy szanować życie. Ten rok to naprawdę bardzo duże doświadczenie. Wcześniej pewnie aż tak nie szanowaliśmy tego, że możemy iść na mecz, do restauracji czy na zwykłe towarzyskie spotkanie. Teraz widzimy, jak bardzo nam wszystkim tego brakuje.
Sportowo żałuję, że nie mogliśmy do końca powalczyć o Final Four Ligi Mistrzów. Szkoda tych przerwanych sezonów, ale także mniejszej ilości treningów. Mówię tu także w kontekście wielu młodych zawodników, których mamy teraz w drużynie. Przez to całe zamieszanie nie mogliśmy popracować z nimi tyle, ile planowaliśmy. Bardzo szkoda straconego czasu. Mimo wszystko próbuję myśleć bardziej pozytywnie niż negatywnie.
ZOBACZ TAKŻE: Kolejny zawodnik podpisał dłuższy kontrakt z Łomżą Vive Kielce
Kolejne mistrzostwo Polski, teraz lider w grupie A Ligi Mistrzów, komplet zwycięstw w krajowej PGNiG Superlidze, w tym spektakularne w Płocku z odwiecznym rywalem. Z postawy drużyny musi być pan zadowolony.
– Wszyscy pokazujemy, że jesteśmy profesjonalistami. Cały klub, nie tylko drużyna, ale i pracownicy. Zorganizować to wszystko w tak trudnych warunkach – to wielka sprawa. Tymczasem wszyscy udowadniamy, że nawet w ciężkich czasach to potrafimy.
Kielce, 15 lutego 2020 roku. Trener Vive Kielce Tałant Dujszebajew podczas meczu piłki ręcznej: Vive Kielce – FC Porto Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że o największych sukcesach w tym sezonie decydowała będzie nie tylko forma sportowa, ale przede wszystkim to, jak zespoły poradzą sobie z koronawirusem?
– Możemy tak powiedzieć. Zobaczymy, jak będzie wyglądała druga część sezonu, co wtedy będzie się działo z pandemią. Liczę, że wiosną i latem problemy mogą być mniejsze, do tego dojdzie szczepionka.
Spójrzmy na to choćby w kontekście Picku Szeged. Dla mnie Węgrzy to jeden z kandydatów do Final Four Ligi Mistrzów, a tymczasem muszą walczyć, żeby w ogóle wyjść z naszej grupy. I wszystko to przez zamieszanie z koronawirusem.
– Niestety tak jest, to efekt tych ciężkich czasów. Tym bardziej że przepisy związane z pandemią w różnych krajach są różne. Na Węgrzech były takie, a nie inne, i odbiło się to na drużynie z Szegedu. Trzymam za nich kciuki, życzę im, żeby wszystko wróciło do normy.
Przed nami styczniowe mistrzostwa świata w Egipcie. Impreza, która ma być wisienką na torcie Hassana Moustafy, prezydenta Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej. 76-letni Egipcjanin IHF-em kieruje już od 20 lat. Jaki scenariusz mundialu pan przewiduje?
– Wszyscy jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, jak przebiegły zakończone w niedzielę w Danii mistrzostwa Europy pań. Zobaczymy, czy w Egipcie będzie podobnie. Liczę na to, tym bardziej że pogoda na kontynencie afrykańskim może mniej sprzyjać koronawirusowi. Przynajmniej taką trzeba mieć nadzieję.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS