Po golu Adama Buksy Polska niespodziewanie prowadziła z Holandią w pierwszym meczu grupy D turnieju Euro 2024. Niestety, na trafienie naszego napastnika z 16. minuty odpowiedzieli Gakpo (29. minuta) i Weghorst (83. minuta), dzięki czemu faworyci wygrali ten mecz. Zasłużenie. Co jednak nie znaczy, że Polska rozczarowała.
Już za pięć dni – 21 czerwca w Berlinie o godzinie 18.00 – nasza reprezentacja zmierzy się z Austrią.
Łukasz Jachimiak: Ja mówię tak: Holandia była lepsza, ale Polska była lepsza, niż myśleliśmy, że może być. Co pan na to?
Włodzimierz Lubański: Zgoda. Bo wynik jest dla nas niekorzystny, ale na tle naprawdę dobrego rywala nasi chłopcy zrobili wszystko, żeby ten wynik był dobry. Niestety, tak się ułożyło, że ten mecz przegrali. Ale przecież to było do przewidzenia. Z takim przeciwnikiem trzeba być bardzo, bardzo skutecznym, ostrożnym, po prostu przygotowanym na to, że rywal jest z najwyższej półki, że w każdej chwili może nas zaskoczyć. I tak było, niestety. Ale na tle tego topowego zespołu polska drużyna zaprezentowała się naprawdę nieźle.
Proszę o szczerość: bał się pan tego, czego bało się wielu polskich kibiców – że będziemy mocno odstawali od Holandii, że przegramy wyraźnie, może nawet już w szatni?
– Nie, ja liczyłem, że jakoś to będzie wyglądało i rzeczywiście jakoś to wyglądało. Miałem okazję oglądać mecz z komentarzem holenderskim i muszę powiedzieć, że Polska była oceniania bardzo pozytywnie. Nie mieliśmy aż takiego dnia, w którym wszystko wychodzi, a trzeba właśnie takiego dnia, żeby pokonać lepszego rywala. Musi być idealna organizacja gry, musi być perfekcyjne podejście do meczu, musi być też troszeczkę szczęścia w kluczowych momentach. My to wszystko mieliśmy, ale jednak nie na maksymalnym pułapie. Natomiast co do szczęścia, to musimy być obiektywni i powiedzieć, że Holendrzy stworzyli dużo więcej dobrych okazji bramkowych i Szczęsny dwa-trzy razy nas uratował. Ale jeszcze raz mówię, że to absolutnie nie dziwi, bo graliśmy z naprawdę bardzo dobrym rywalem.
Mówi pan, że oglądał mecz z holenderskim komentarzem – jest więc pan teraz w Holandii, a nie u siebie w Belgii?
– Jestem w Belgii, ale mam też holenderską telewizję i specjalnie oglądałem mecz tam, żeby posłuchać, co o naszej drużynie będą mówili.
I co konkretnie mówili?
– Byli pozytywnie zaskoczeni. Podkreślali, że to jest trudny mecz dla Holandii, że grają z niebezpiecznym przeciwnikiem. Doceniali nasze zaangażowanie, a nawet momentami poświęcenie. Widzieli, że to mieliśmy na bardzo wysokim poziomie.
Legendarny Marco van Basten mówił jakiś czas temu, że Polska nie chce grać w piłkę, a Jan de Zeeuw – który za kadencji Leo Beenhakkera był kierownikiem naszej reprezentacji – twierdził nawet, że Polska nie ma charakteru i Holandia na ten mecz nie musi wystawiać bramkarza, bo Polska jej nie zaatakuje. Chyba więc Holendrzy byli naprawdę zdziwieni, że coś tam jednak pograliśmy?
– Ha, ha, to oczywiście było takie typowe podpuszczanie, żeby zdenerwować przeciwnika. Umiejętności polskich piłkarzy są znane, to nie są ludzie znikąd.
Któregoś z tych ludzi chce pan szczególnie wyróżnić?
– Nie, bo oni wszyscy powalczyli razem, jako zespół, natomiast nie było jednego takiego gracza, któremu dopisałoby szczególnie szczęście, dzięki czemu ktoś taki by nam zdobył punkt czy punkty. Niestety, tego zabrakło.
Za pięć dni w Berlinie zagramy z Austrią. Pierwsza pana myśl o tym meczu od razu po meczu z Holandią?
– Że nie wolno nikomu pomyśleć w taki sposób, że teraz będzie łatwiej. Skończmy z teoretyzowaniem, z myśleniem, że Austria to będzie dla nas łatwiejszy rywal niż Holandia. Czasami mecz się tak ułoży, że nic nie można zrobić, a czasami silniejszemu rywalowi można się postawić i nawet go pokonać. Oczywiście w ostatniej kolejce z Francją będzie nam teoretycznie trudniej niż w najbliższej z Austrią. Francja to jedna z absolutnie najlepszych, najbardziej klasowych drużyn świata i z nimi będzie nam bardzo, bardzo trudno o dobry wynik. Ale jak pomyślimy, że z Austrią będzie łatwiej i nie pokażemy charakteru, chęci walki, sposobu oraz zaangażowania i poświęcenia jak przeciw Holandii, to nic z tego nie będzie.
Liczy pan, że na ten mecz zdąży wyzdrowieć Robert Lewandowski? Realizator transmisji kibicom na całym świecie często przypominał, że nasz as jest kontuzjowany – pokazywał Lewandowskiego częściej niż Adama Buksę, który grał w jego miejsce.
– Ja myślę, że Robert jest kontuzjowany, a kontuzjowany Robert nie może grać. Robert dobrze przygotowany, będący w wysokiej formie, na pewno jest wzmocnieniem zespołu narodowego. Ale tutaj nie przesadzajmy. Buksa wszedł, zaprezentował się bardzo dobrze, bo poza zdobytą bramką miał jeszcze kilka udanych akcji. Nie jest tak, że mamy jednego gracza w reprezentacji kraju. Gra się zespołem. Nie przesadzajmy, że Robert nagle wejdzie i strzeli trzy gole.
Tak jak powiedziałem – dobrze przygotowany Robert jest bardzo ważnym elementem zespołu narodowego. Ale pamiętajmy, że to jest drużyna, reprezentacja Polski, i ta drużyna właśnie pokazała – mimo przegranego meczu – że jest w stanie powalczyć z najlepszymi rywalami. Niech więc ta nasza reprezentacja dalej robi swoje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS