Odwiedzamy wystawy, jeździmy na targi, bywamy na wernisażach. Mamy nieograniczoną możliwość oglądania tego, co się dzieje ze sztuką i na rynku sztuki. Jakie nazwiska są promowane, a które pozostają w cieniu, wciąż czekając na swoje odkrycie lub całkowite zapomnienie. Jednak najciekawsze rozmowy odbywają się w kuluarach, za piękną aksamitną kotarą.
„Ostatnio kupiłem obraz z dobrego okresu artysty” – szepcze kolekcjoner do stojącej obok osoby, popijając kieliszek napoju z bąbelkami. „Zapłaciłem niewygórowaną cenę jak na tego artystę”. Zapada uciążliwa cisza.
Wartość dzieła sztuki jest oceniana pod wieloma kątami: wartość artystyczna, pożądanie wśród kolekcjonerów, moda na rynku, ale nie tylko. Jednym z ciekawszych elementów jest proweniencja dzieła sztuki (dokładnie wyjaśniam to pojęcie w jednym z poprzednich artykułów).
Od wieków budząca emocje mistyka dzieła sztuki wynika z jego przynależności do określonej grupy osób. Wchodzimy w posiadanie nie tylko fizycznego dzieła, ale również jego historii.
Na jednej z aukcji grafiki starych mistrzów, organizowanej przez nobliwy dom aukcyjny w Londynie, zobaczyliśmy, jak ważnym elementem dla kolekcjonerów jest pochodzenie ryciny.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS