A A+ A++

Tak skończył się trening drugiej załogi Niemców tuż przed startem igrzysk olimpijskich w Lake Placid w 1932 r. Tamtejszy tor był za stromy i za szybki. Boby pod względem bezpieczeństwa niewiele odbiegały od bolidów Formuły 1 i przypominały przydługie odkryte sanki. Czymś takim zawodnicy rozpędzali się nawet do 90 kilometrów na godzinę. Amerykańscy dziennikarze nazywali startujących „klubem samobójców”. Mimo to Niemcy uparli się, by drugiej załogi nie wycofywać, i sklecili drużynę.

W składzie znalazł się jeden prawdziwy bobsleista, ale miał doświadczenie tylko w dwójkach. Poza nim 15 lutego załogę stworzyli (i zajęli ostatnie, siódme miejsce): pilot balonowy i biznesmen nazywany „królem szampana”, student, który miał później zginąć podczas operacji „Barbarossa”, oraz konsul Niemiec w Los Angeles.

Ten ostatni, Georg Gyssling, należał już wówczas do NSDAP. Jak się okazało, w USA miał jeszcze dużo do zrobienia. Tylko nie na torze bobslejowym pod Nowym Jorkiem, ale w Hollywood.

Druga amerykańska drużyna: Hasso Von Bismarch, Baron G. Hesset i Georg Gyssling na starcie, Lake Placid, 15 lutego 1932 r.


Druga amerykańska drużyna: Hasso Von Bismarch, Baron G. Hesset i Georg Gyssling na starcie, Lake Placid, 15 lutego 1932 r.

Fot.: Getty Images

Czytaj też: Skąd się wziął plan „Żydzi na Madagaskar”?

Niemcy są najważniejsze

„Judenfilm, Judenfilm” – skandowali w berlińskim Mozart Hall nazistowscy bojówkarze ze Sturmabteilung (SA) tuż przed premierą „Na Zachodzie bez zmian”. Był 5 grudnia 1930 r. We wrześniowych wyborach w Republice Weimarskiej partia Hitlera wprowadziła do Reichstagu aż 107 przedstawicieli (wcześniej miała 12), większe poparcie uzyskało tylko SPD (143). Sukces był gigantyczny, ale szefowie NSDAP ani myśleli konsumować zwycięstwo, szukali raczej nowych tematów, które zmobilizowałyby działaczy i zwolenników.

Amerykański film na podstawie antywojennej książki Ericha Marii Remarque’a nadawał się do tego doskonale. Naziści uznali obraz Lewisa Milestone’a za „antyniemiecki”, wywołujący u widzów „cierpienie oraz przygnębienie”. Gdy bojówkarze z SA przerwali premierę, siedzący w pierwszym rzędzie Joseph Goebbels powiedział, że film jest „próbą podkopania wizerunku Niemiec”. W kolejnych dniach prowokatorzy detonowali w kinach ładunki z gazem łzawiącym, wpuszczali do sal myszy, wywoływali rozróby. Po tygodniu „Na Zachodzie bez zmian” został zdjęty z ekranów, potem wrócił w wersji ocenzurowanej, a po zwycięstwie NSDAP naziści ostatecznie zakazali seansów.

Ograniczenia w dystrybucji filmów Niemcy wprowadzały już w czasie I wojny. Od 1924 r. można było importować tylko tyle filmów, ile w poprzednim roku wyprodukowano w kraju. Władze argumentowały, że bez żadnych regulacji kina zostałyby zalane przez hollywoodzkie produkcje – Niemcy były wówczas drugim co do wielkości rynkiem zbytu dla amerykańskich filmów. W końcu w 1932 r. Urząd Spraw Wewnętrznych wprowadził artykuł 15. Brzmiał tak: „Zezwolenia mogą nie otrzymać filmy, których producenci, mimo wcześniejszych ostrzeżeń wydanych przez stosowne służby niemieckie, nadal dystrybuują na światowym rynku filmy o tendencjach lub wymowie szkodliwej dla prestiżu Niemiec”.

Wytwórnie, które wcześniej kilkakrotnie negocjowały z niemieckimi władzami korekty prawne, tym razem nie doceniły zagrożenia. Tymczasem artykuł 15. miał okazać się bardzo istotny w relacjach Berlina z Hollywood w latach 30.

Film o Adolfie Mitlerze

Kod pocztowy: 47-344. Województwo: opolskie. Liczba mieszkańców: 1,8 tys. Dziś ze wsi Walce bliżej do granicy z Czechami niż do Opola, ale kiedy w 1893 r. rodził się Georg Gyssling, wieś należała do Cesarstwa Niemieckiego.

Gyssling zawsze miał talent do języków. Po powrocie z Wielkiej Wojny dołożył do tych umiejętności doktorat z prawa i zaczął karierę dyplomatyczną. Do konsulatu w Nowym Jorku został wysłany w wieku 34 lat. Pięć lat później brał udział w zimowych igrzyskach olimpijskich.

Prawdziwą karierę zaczął jednak dopiero wiosną 1933 r., gdy awansował na wicekonsula (później został konsulem) w Los Angeles. Było już po pożarze Reichstagu i wygranych przez nazistów wyborach, a Gyssling wydawał się doskonale odnajdywać w nowej rzeczywistości. Tłumaczył, że przyjechał do Kalifornii, by „walczyć z oszczerczymi atakami światowego żydostwa przeciwko reżimowi Hitlera”, zapewniał, że „świadectwa o prześladowaniu Żydów w Niemczech są całkowicie nieprawdziwe”.

Wierchuszka NSDAP zdawała sobie sprawę z mocy filmu i miała plan, jak go wykorzystać. Adolf Hitler już w „Mein Kampf” – czyli w czasach kina niemego – oceniał, że pod względem propagandowym „obraz, we wszystkich jego formach, włącznie z filmem, ma lepsze perspektywy” niż słowo pisane. Goebbels mówił, że „jeśli ktoś jest świadomy, że ogląda propagandę, staje się ona nieskuteczna. Dlatego wyjątkową wartość polityczną ma rozrywka”. A Hollywood uważał za sterowaną przez Żydów „potężną machinę propagandową, która jest olbrzymim zagrożeniem dla III Rzeszy”. Dla obu przywódców placówka w Los Angeles miała kapitalne znaczenie. Gyssling został tam wysłany, by cenzurować filmy, które mogły wpłynąć na opinię Amerykanów o hitlerowskich Niemczech.

Zobacz też: „Dyktator”. Jak Chaplin wykpił Hitlera

Nowy konsul szybko pokazał, na co go stać. Po obejrzeniu opowiadającego o niemieckim obozie jenieckim w czasie I wojny światowej „Captured!” miał uwagi niemal do każdej sceny. Wytwórnia Warner Brothers nie wprowadziła jednak żadnej zmiany. Wkrótce „Captured!” został w Niemczech zakazany, a kierowane przez Goebbelsa Ministerstwo Propagandy poinformowało niemieckie ambasady na całym świecie, by nagłośniły nakręcenie „filmu nienawiści”. Warner się wycofał, po negocjacjach uwzględnił większość uwag Gysslinga i wrócił na niemiecki rynek.

Po tak spektakularnym pokazie siły kolejne wytwórnie zmieniły swoją politykę względem niemieckiej cenzury, choć zmiany w scenariuszach opóźniały produkcję i zwiększały koszty. Ponadto filmowcy żydowskiego pochodzenia wściekali się, że muszą wykonywać polecenia antysemickiego reżimu.

Dr Georg Gyssling dowiaduje się o przejęciu Czechosłowacji przez nazistów. Zdjęcie z „Los Angeles Times” z 17 marca 1939 r.


Dr Georg Gyssling dowiaduje się o przejęciu Czechosłowacji przez nazistów. Zdjęcie z „Los Angeles Times” z 17 marca 1939 r.

Fot.: University of California / Newsweek

Wiosną 1933 r. Herman J. Mankiewicz napisał sztukę, później zaadaptowaną na scenariusz „The Mad Dog of Europe” („Wściekły pies Europy”), którego bohaterem był malarz pokojowy Adolf Mitler. Mankiewicz (opowiada o nim film „Mank” z 2020 r.), autor scenariusza m.in. legendarnego „Obywatela Kane’a”, chciał nakręcić pierwszy film opowiadający o prześladowaniu Żydów w Niemczech i przestrzec Stany Zjednoczone przed Hitlerem. Gyssling zapowiedział Willowi Haysowi, szefowi Amerykańskiego Stowarzyszenia Producentów i Dystrybutorów Filmowych, że jeśli „The Mad Dog of Europe” powstanie, III Rzesza nie wpuści do kin żadnego obrazu wyprodukowanego w Hollywood. Do pomysłu zekranizowania sztuki Mankiewicza wytwórnie filmowe wracały kilkakrotnie, ostatni raz już po wybuchu wojny w Europie.

Bez nazistowskich standardów

„To zgniła banda podłych ludzi, którym zależy wyłącznie na zarabianiu pieniędzy. 95 procent z nich to Żydzi z korzeniami w Europie. Nie ma większych szumowin” – tak Joseph Breen w liście do przyjaciela opisywał szefów największych studiów filmowych w Hollywood. Breen był synem irlandzkich imigrantów, wpływową postacią w katolickiej społeczności. O tym, że został cenzorem, zdecydowały „wysokie kwalifikacje moralne”.

W 1934 r. zaczął obowiązywać „Production Code Administration”, czyli tzw. kodeks Haysa: stworzona z konserwatywną wrażliwością lista zasad, których miały przestrzegać studia filmowe. Breen został zatrudniony, by je egzekwować. Najwięcej miejsca autorzy kodeksu – jezuita i katolicki wydawca – poświęcili nagości, seksowi i promocji wartości rodzinnych oraz katolickich, ale był tam też fragment mówiący, że „historia, instytucje, prominenci oraz obywatele wszystkich krajów powinni być przedstawieni sprawiedliwie”. W tym miejscu przecinały się drogi Breena i Gysslinga. Z punktu widzenia nazistowskiego konsula był to idealny człowiek na idealnym miejscu, zatrudniony w idealnym czasie. Breen był antysemitą, nie znosił filmowych magnatów i miał oręż do walki z nimi. Zmieszczenie w ramach kodeksu Haysa filmu antyhitlerowskiego było niemal niemożliwe.

Breen i Gyssling często zatem współpracowali, choć nie zawsze się ze sobą zgadzali. Koniec końców Berlin zazwyczaj był jednak zadowolony. W 1937 r. studio Universal planowało nakręcić kontynuację „Na Zachodzie bez zmian” – „Drogę powrotną”. W nazistowskich Niemczech ta książka Remarque’a również była zakazana. Mimo telefonów i listów od konsula Breen nie widział powodów do interwencji – rzecz opowiadała o problemach weteranów wracających z wojny do pogrążonych w chaosie Niemiec. Gyssling się jednak uparł i zagroził producentom uruchomieniem artykułu 15. Przelicytował, jego list został opublikowany w gazetach i wywołał awanturę („To nie jest kraj nazistowski, nie ma powodu, byśmy przyjmowali nazistowskie standardy” – pisał „New York World-Telegram”). Departament Stanu poskarżył się na konsula w ambasadzie i dostał nawet przeprosiny.

Po premierze „Drogi powrotnej” okazało się, że Berlin nie miał się czym niepokoić. I to nie tylko dlatego, że obraz nie wytrzymywał porównań z nagrodzonym dwoma Oscarami „Na Zachodzie bez zmian”. „Duch książki zniknął, jej znaczenie zostało zmienione” – pisał „New York Times”.

Prawdziwą porażkę Gyssling poniósł dopiero wiosną 1939 r. Wtedy premierę miało „Zeznanie szpiega” opowiadające o funkcjonariuszu FBI, który tropi niemiecką siatkę szpiegowską. Pierwszy otwarcie antynazistowski film w Hollywood prześlizgnął się przez sito kodeksu Haysa, bo scenariusz powstał w oparciu o dokumenty i fakty. W związku z tym – argumentował cenzor Breen – o zniesławieniu nie może być mowy (jednocześnie rekomendował, by wycofać się z projektu). Gyssling słał listy, groził artykułem 15., ale nie mógł nic wskórać. Bracia Warner – synowie Żyda polskiego pochodzenia – już od kilku lat planowali nakręcić antyhitlerowski film. Po premierze „Zeznań szpiega” ich produkcje zostały zakazane w Niemczech.

Joseph I. Breen, asystent Willa H. Haysa, kierownik produkcji i filmów reklamowych, 16 lipca 1934 r.


Joseph I. Breen, asystent Willa H. Haysa, kierownik produkcji i filmów reklamowych, 16 lipca 1934 r.

Fot.: Bettmann Archive/Getty Images / Getty Images

Historycy spierają się dziś, w jakim stopniu wytwórnie filmowe współpracowały z nazistami (to temat na oddzielną opowieść) oraz jakie były faktycznie wpływy Gysslinga. Jedni przedstawiają go jako demiurga, który decydował niemal o każdej scenie kręconej

w Hollywood, inni znacznie ograniczają jego rolę do zaledwie jednego z wykonawców kodeksu Haysa. Bezsprzeczne jest to, że Gyssling doskonale wywiązywał się ze swoich obowiązków. Kiedy tylko dowiadywał się o planach nakręcenia filmu godzącego w wizerunek III Rzeszy, szukał na liście płac ludzi pochodzących z Niemiec (a tych nie brakowało). Producentom groził konfiskatą pozostawionego w Europie majątku, aktorom i scenarzystom przypominał o bezpieczeństwie krewnych. Jako szpiega zatrudnił natomiast Wernera Placka. Aktor, winiarz, a przede wszystkim bon vivant dostarczał mu wieści z hollywoodzkich klubów nocnych i kawiarni.

Jerzy Waszyngton ze swastyką

„Georg uważał Hitlera za katastrofę, twierdził, że tylko odsunięcie Führera od władzy pozwoli na odrodzenie niemieckiej demokracji” – wspominał Julius Klein, syn austriackich Żydów urodzony w Chicago, generał amerykańskiej armii. Córka Gysslinga po latach mówiła, że w domu nikt nie krzyczał na powitanie „Heil Hitler” i nie powtarzał antysemickiego bełkotu.

Konsul, owszem, uważał się za nacjonalistę, ale – jak tłumaczył – chciał służyć Niemcom, a nie nazistom. Kleina poznał na początku misji w Kalifornii, wkrótce się z nim zaprzyjaźnił i zaczął przekazywać mu zakulisowe informacje. Wszystkie, które nie szkodziły Niemcom, ale mogły pomóc w odsunięciu Hitlera od władzy.

Ważną część w opowieściach Gysslinga zajmowały coraz liczniejsze nazistowskie organizacje w USA. Po przejęciu władzy przez NSDAP z inspiracji Rudolfa Heßa powstali Przyjaciele Nowych Niemiec. Organizacja zrzeszała głównie Amerykanów niemieckiego pochodzenia. Nigdy nie była wyjątkowo liczna (ok. 10 tys. ludzi), ale zawsze radykalna w głoszeniu narodowego socjalizmu. Chcieli bezpośrednio atakować Żydów, organizować bojkoty sklepów i obalać „żydowskiego prezydenta” Franklina Delano Roosevelta.

Gyssling ani myślał im w tym pomagać, odmawiał finansowania. Wkrótce do Berlina zaczęły spływać donosy oraz prośby o zmianę konsula na „prawdziwego hitlerowca”, który wspomógłby lokalną społeczność „w walce z Żydami” i nie miałby problemu z użyciem siły. Niedługo później Gyssling był już opisywany jako komunistyczny agent, raportujący do Stalina, wnuczek Żyda, co powinno go wykluczyć z NSDAP.

Gdy założyciel i szef Przyjaciół Heinz Spanknöbel został wydalony z USA za szpiegostwo, powstała German-American Bund – głośniejsza, bardziej bezpośrednia i próbująca uzasadnić swoje istnienie wątkami ideologicznymi. To właśnie Bund wiosną 1939 r. zorganizował zjazd nazistów w nowojorskiej Madison Square Garden. Na środku sceny organizatorzy postawili gigantyczny obraz Jerzego Waszyngtona, obok powiesili swastyki. Władze rzuciły ojca założyciela Stanów Zjednoczonych na sztandary, bo – jak przekonywały – Waszyngton „nigdy nie wierzył w demokrację” i był „pierwszym faszystą” w historii.

Zlot Amerykańskiej Partii Nazistowskiej w Nowym Jorku, 20 lutego 1939 r.


Zlot Amerykańskiej Partii Nazistowskiej w Nowym Jorku, 20 lutego 1939 r.

Fot.: Bettman/Getty Images / Getty Images

Oficjalnie władze NSDAP – wliczając Hitlera – odcinały się od takich organizacji. Nieoficjalnie gorąco je wspierały. Przekazywały pieniądze i materiały propagandowe, liczyły, że Bund stanie się przyczółkiem dla nazistów w USA.

Gyssling przez blisko dekadę manewrował zatem między rozkazami z Berlina („jeden antyhitlerowski film może uruchomić całą lawinę” – miał słyszeć od Goebbelsa), presją radykalizujących się lokalnych organizacji nazistowskich, które uważały, że jest za miękki, oraz społeczności żydowskiej, uważającej go za pas transmisyjny rasistowskiej polityki Hitlera.

„Nie był ani świętym, ani głupcem. Po prostu prowadził podwójne życie” – pisze prof. Steven J. Ross. Nie ma dowodów na antysemityzm Gysslinga, świadectwa dowodzą, że w konsulacie pomagał niemieckim obywatelom żydowskiego pochodzenia. Jednocześnie kolportował wysyłane przez Berlin antysemickie komunikaty i podpisywał się pod polityką NSDAP. Po anszlusie tłumaczył, że Austriacy już wcześniej „w 98 procentach byli Niemcami w sensie językowym i kulturowym”, a „własność tamtejszych Żydów będzie traktowana tak samo jak niemieckich”. Jednocześnie wciąż donosił Kleinowi.

Na początku 1940 r. Gyssling zdał przyjacielowi relację z tajnego spotkania w niemieckiej ambasadzie w Waszyngtonie. Opowiadał m.in. o rozmieszczonych w całym kraju agentach gestapo, o siatkach sabotażystów w przemyśle zbrojeniowym gotowych w każdej chwili zniszczyć broń, samoloty i inne sprzęty, które mogłyby być użyte do wojny z Niemcami. Klein – tak jak to czynił przez poprzednią dekadę – poinformował o rozmowie generała George’a C. Marshalla, tego samego, który po latach zostanie autorem planu Marshalla i laureatem Pokojowej Nagrody Nobla (1953). W latach 30. był szefem wywiadu w armii, po wybuchu wojny został szefem Sztabu Armii Lądowej. Relacja Gysslinga ze spotkania w Waszyngtonie nie tylko potwierdzała informacje innych szpiegów Marshalla, okazało się, że zagrożenie dywersją jest zdecydowanie większe, niż mu się wydawało.

Kiedy w 1941 r. prezydent Roosevelt wyrzucił niemieckich dyplomatów z USA, Gyssling wrócił do Niemiec. Koniec wojny zastał go we Włoszech, tam aresztowali go Amerykanie. Po siedmiu miesiącach spędzonych w więzieniu w Norymberdze został wypuszczony, głównie dzięki świadectwu Juliusa Kleina, który napisał, że Gyssling „zrobił wszystko, by nam pomóc w tym trudnym czasie” i „przekazał ważne informacje dotyczące reżimu Hitlera”.

Korzystałem z: „Hitler in Los Angeles: How Jews Foiled Nazi Plots Against Hollywood and America”, Stevena J. Rossa, „Hollywood and Hitler, 1933-1939” Thomasa Doherty’ego, „Kolaboracja. Pakt Hollywoodu z Hitlerem” Bena Urwanda, „Speed Kings” Andy’ego Bulla

Czytaj więcej: Hitler zgromadził olbrzymią fortunę. Ile byłaby warta dziś?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDokończą drogę rowerową na Bielanach. Czekała na to kilkanaście lat
Następny artykułPapież: Wzrost napięć grozi zadaniem ciosu pokojowi na Ukrainie i w Europie