Myślę, że bliżej trzech jesteśmy, bo to jest tak, że prawdopodobnie Lewicy zostanie odebrany mandat przez Hołownię, Trzecią Drogę, choć w zasadzie Hołownię, bo w Poznaniu PSL nigdy nie otrzymywał jakiegoś znaczącego wyniku. Natomiast Konfederacja mogłaby odebrać Prawu i Sprawiedliwości troszeczkę głosów, ale myślę, że ona nie jest na tyle silna, żeby to się stało
– mówi kandydat PiS.
Tadeusz Zysk podczas kampanii chce pokazać, że jest autentyczny w swoich poglądach i nigdy ich nie zmieniał.
Poniżej cała rozmowa:
Roman Wawrzyniak: Zacznę od tego, o czym wszystkie media dzisiaj dyskutują. Mam wrażenie, że nie tylko w Polsce. Chodzi o ten skandal w Holandii. Przypomnę państwu, że działacze i piłkarze Legii Warszawa po przegranym meczu w Holandii zostali zablokowani, pobici, również oberwało się prezesowi. Dwóch piłkarzy zostało zatrzymanych przez policję i do dziś nie odzyskali wolności. Głos w sprawie zabrał premier Mateusz Morawiecki. Sprawa zrobiła się ogólnoeuropejska. Jak mogło dojść w ogóle w Europie do takiego postępowania?
Tadeusz Zysk: Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Długo robiono nam na Zachodzie twarz taką ksenofobiczno-agresywną i myślę, że władze tego miasteczka, które tak naprawdę już wcześniej miały problemy ze sportowym przyjęciem innej drużyny z Wielkiej Brytanii, zresztą potraktowano nas jako obcych, zabroniono wejścia do restauracji, kazano odbierać gdzieś daleko poza tym miejscem bilety i w ogóle zachowano się bardzo prowokacyjnie.
Szarpanie gości, jeszcze do tego prezesa klubu, który przyjeżdża na oficjalny mecz piłkarski.
Jeśli jest mecz niedaleko mnie Legii Warszawa i Lecha Poznań, to przecież to się normalnie chroni piłkarzy, muszą być bezpieczni, to jest obowiązek organizatora, ale i w ogóle kultura, która obowiązuje. Maski opadły. Być może też atmosfera zbliżających się wyborów w Polsce i przekonanie, że to jednak w Polsce nielubiana przez nich formacja będzie kontynuowała władzę, podbija bębenek i nastroje społeczne.
Ale to Holendrzy uczą nas praworządności i jak mamy się zachowywać, a sami pokazują zupełnie inną twarz.
Mam przyjaciela kolegę z dawnych czasów akademickich w Polskiej Akademii Nauk, który jest profesorem, on wylądował w Holandii, raczej miał zawsze takie lewicowe poglądy, ostatnio rozmawialiśmy telefonicznie, okazało się, że on jest strasznie w poglądach do mnie zbliżony, jednocześnie bardzo negatywnie oceniający Holendrów. Śmiał się. Tam prawie nie ma stabilnego rządu, oni nie potrafią wyłonić sił politycznych, które mogłyby Holandią kierować. I on cały czas się wyśmiewał, osoba, która wyjechała do Holandii i jest profesorem na uniwersytecie.
A jak traktowali swoich rolników.
Ja myślę co by było, gdyby tak naszych kodziarzy, albo opozycję policja potraktowała jak prezesa czy piłkarzy Legii.
No właśnie tutaj jeszcze jest osobna kwestia, że opozycyjne media w Polsce zaczynają przypisywać winę premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że w ogóle się tematem zainteresował.
To jest ciekawe. To w ogóle głębszy problem upadku mediów opozycyjnych, ale także opozycji, że ona, może to nie jest prawda, ale gdzieś, werbalnie, słownie, widać, że nie lubi Polaków. Trudno wygrać wśród Polaków, jeśli się jakby nie lubi własnego narodu. I to jest problem warty zastanowienia się. Jeżeli chce się rządzić w tym kraju, to trzeba po prostu ten naród jaki jest polubić, a my, ja myślę, mamy więcej rzeczy pozytywnych w sobie niż negatywnych. W wypadku Holendrów, historia II wojny światowej pokazuje oddziały Holendrów, które służyły w armii niemieckiej i ich stosunek do Żydów, wiele innych ciemnych rzeczy, nie mówiąc o jeszcze wcześniejszej historii kolonialnej.
Tylko ile osób o tym pamięta? Więcej osób pamięta o tym, co robi Jerzy Owsiak. Zaapelował podczas marszu w Warszawie ze sceny głównej, byśmy stworzyli kraj kolorowy, różnorodny, to są jego słowa, na koniec pełen rozbawienia dodał, żeby wygrać z sepsą, to nawiązanie oczywiście do najmniejszego nadruku na plakatach, którymi orkiestra zalała całą Polskę, a których głównym hasłem są słowa „Polacy pokonajmy to zło”. Jak pan odbiera polityczną grę Jerzego Owsiaka?
Według mnie Polska jest kolorowa, jest ładna, piękna i myślę, że większość Polaków to odczuwa. Problem z Owsiakiem polega na tym, że on zaczął rzecz kiedyś dawno w przeszłości, kiedy runęła peerelowska służba zdrowia, były problemy z budową nowej służby zdrowia, każde działanie, które wspomagało służbę zdrowia było dobre. I tak pamiętam przykład w 1990 roku, słuchałem to co on robi, myślałem sobie, że jest to bardzo ciekawa inicjatywa, dobra, trochę mnie irytowało takie pseudoluzackie podejście. Ja pracowałem w akademii nauk, byłem psychologiem, bardziej mi się podobało na przykład zachowanie Kotańskiego, który też jeden z wielkich problemów ówczesnych społecznych poruszał. To było autentyczne. A to mi się wydawało trochę sztuczne. Ale potem zacząłem to obserwować i apogeum tego to myśmy sami doświadczyli, bo wydaliśmy kiedyś książkę o Lechu Wałęsie, to był doktorat. Jak usłyszałem słowa Owsiaka, że on przyjdzie i mu z główki da, autorowi książki naukowej, napisanej pod kierownictwem profesora Andrzeja Nowaka na naszej najlepszej uczelni…
To wyrobił sobie pan zdanie.
Miałem jednoznaczne.
Tak, ale patrząc ilu wolontariuszy zbiera pieniądze, choćby przy kościołach, można przyjąć, że na orkiestrę zrzucają się bardzo różni ludzie, bez względu na poglądy polityczne. Czy organizacja pomocowa powinna się angażować tak wyraźnie po jednej stronie sporu politycznego? Czy nie traci po prostu zaufania tysięcy Polaków?
To jest zderzenie tego, że ludzie chcą pomagać, wiedzą, że jak wrzucą coś tam swojego od serca, to oni to dla siebie robią, nie dla Owsiaka.
Mamy to w DNA jako Polacy. Lubimy pomagać.
To, co się potem dzieje idzie na konto Owsiaka. A to nie jest jak myślę dobre konto. Nie jest dobrym pomysłem, żeby na marszu politycznym występował człowiek, który chce pomagać wszystkim Polakom, nie chce ich dzielić, a wręcz chce wszystkim pomagać. Nie jest to mądre, ja myślę, że w ogóle trzeba byłoby zasłonę milczenia na te plakaty spuścić.
Jeśli pan doktor jest tak ostrożny w komentarzu, to ja podsumuję wpisem, który znalazłem pod tym właśnie rechotem Owsiaka „wygrajmy z sepsą”, że to był taki żarcik, bo wiadomo, że chodzi o coś innego. Jeden z internautów napisał „Wykorzystano i wyśmiano ze sceny dzieci zakażone sepsą. To jest obrzydliwe”. Zmieniając temat. Czy pan oglądał pan wystąpienie Donalda Tuska w Warszawie? Czy oprócz uśmiechu wyborcy coś z niego zapamiętali? Czy było tam nawiązanie do 100 konkretów na przykład ogłoszonych przez Platformę?
Akurat miałem możliwość odtworzenia tego wystąpienia. Prawdę mówiąc on był najgorszym aktorem tego marszu. Włodek Czarzasty, mój kolega wydawniczy, znamy się od bardzo dawna, ukradł show niewątpliwie Donaldowi Tuskowi.
Tak. Słyszałem takie komentarze.
To było bardzo dziwne, bo ja znam Czarzastego jako wydawcę, nie jako takiego polityka uwodzącego, takie miał opinie przecież Donald Tusk, a było odwrotnie, siedział tam gdzieś w kącie z tyłu, natomiast Włodzimierz Czarzasty uwodził. Oczywiście w dużym stopniu uwodził demagogią, mówiąc o rozmaitych rzeczach.
Jak można chcieć rozdziału Kościoła od państwa, jeśli 70 procent ludzi przyznaje się do tego Kościoła?
Są ustalone reguły, przyjęte kiedyś, dobrze funkcjonują…
Umowy międzypaństwowe i konkordat.
…Dotyczące kompromisu aborcyjnego, który też jest ciężki, jak każdy kompromis, boli jedną stronę i drugą stronę, ale wiadomo było, że on grał, grał ładnie, natomiast tamten stał, i najbardziej żenujący moment to był jego kolega z Wielkopolski, Kołodziejczak, który przyszedł zaczął cytować Churchilla. To było wysoce zabawne.
A jeszcze taki obrazek kampanijny, bo rozmawiamy trochę o kampanii z Konina, podczas wizyty Donalda Tuska sztab wystawił płaczącą dziewczynkę, zadającą pytanie Donaldowi Tuskowi. Czy to nie jest przesada, aby wykorzystywać dzieci do swoich politycznych celów?
W filmie, w różnych książkach, ten moment krzywdy dziecka, jest bardzo ważnym elementem emocjonalnym, natomiast tutaj politycznie to nie ma znaczenia. Świadczy o tej osobie, bo polityka to też są emocje, ale emocje inne innego typu. Myślę, że to nie był mądry i dobry element, mi to rzeczywiście przypomina to dziecko podawane na trybunie Władysławowi Gomułce.
W Poznaniu od lat rządzą politycy Platformy. Wielu z nich ubiega się o mandat poselski, podobnie zresztą jak pan. Czy ta kompromitacja przy organizowaniu remontu, przekładanie terminów ich zakończenia i tak dalej, rzuca jednak jakiś cień na tych ludzi? Czy większości dzisiaj to w ogóle nie przeszkadza i na Platformę zagłosują?
Obawiam się, że tak. W ogóle ta kampania jest bardzo dziwna. Jest gdzieś na takim wysokim poziomie bardzo agresywna, tam gdzie walczą ci czołowi reprezentanci i wtedy bardzo mocna i gorąca, natomiast jakby na poziomie takim lokalnym jest bardzo wyciszona. Mi trudno powiedzieć co będzie. Taki główny specjalista od analiz sondażowych w Polsce, Marcin Palade, który bardzo precyzyjnie analizuje już od lat. I trafia. Opublikował bardzo dziwny artykuł niedawno w Gazecie Krakowskiej, dotyczący wniosków z badań w Słowacji. Nie wiem czy państwo wiecie, że sondaże wskazywały tam na wyraźne zwycięstwo radykalnej prawicowej partii, co więcej exit poll wskazywał na wygraną, a okazało się, że nie wygrała. Ja myślę, że coś takiego zakiełkowało w głowie, bo zaczął się trochę zastanawiać nad trafnością tych wyborów. Nie mówię, że Poznań zmieni swoje poglądy, długo by dyskutować, dlaczego są takie a nie inne poglądy, ale myślę, że i lista PiS i lista Platformy jest jakby zupełnie nowa. Jak spojrzy pan na listę Koalicji Obywatelskiej, to mamy zupełnie wydawałoby się inne nazwiska. Więc to ciekawe jak elektorat PO zareaguje na taką listę wyborczą.
A jak wyborcy reagują na pana kampanię? Jak pan ocenia swoje szanse?
Na podstawie badań prowadzonych przez Paladego można powiedzieć, że szansę są w Poznaniu na dwa lub trzy mandaty. Czyli w wersji optymistycznej utrzymujemy trzy mandaty, w wersji pesymistycznej to tylko dwa mandaty. Moim zadaniem jest pokazanie tej twarzy PiS-u jakim ja jestem. Autentyczny w swoich poglądach od bardzo dawna, nigdy ich nie zmieniałem.
I stąd też moje pytania bardziej do psychologa społecznego i wydawcy, człowieka z doświadczeniem.
Myślę, że bliżej trzech jesteśmy, bo to jest tak, że prawdopodobnie Lewicy zostanie odebrany mandat przez Hołownię, Trzecią Drogę, choć w zasadzie Hołownię, bo w Poznaniu PSL nigdy nie otrzymywał jakiegoś znaczącego wyniku. Natomiast Konfederacja mogłaby odebrać Prawu i Sprawiedliwości troszeczkę głosów, ale myślę, że ona nie jest na tyle silna, żeby to się stało.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS