Tadeusz Rydzyk skończył w zeszłym roku 75 lat. Co oznacza, że osiągnął wiek emerytalny ojca-redemptorysty. Jak donosi tygodnik „Polityka”, prowincjał redemptorystów o. Jan Sok, miał wydać Rydzykowi polecenie przejścia na emeryturę.
Nic co prawda nie wskazuje, by zakonnik faktycznie się na nią wybierał, okrągły wiek skłania jednak do podsumowań kariery duchownego. A podsumowywać jest co. Kariera dyrektora Radia Maryja jest z jednej strony historią niezwykłego awansu społecznego i osobistego sukcesu, z drugiej klęski III RP.
Oto bowiem ani Państwo, ani cywilizowana prawica, ani episkopat nie potrafiły powstrzymać wzrostu organizacji, wywierającej bez wątpienia negatywny wpływ na polską sferę publiczną.
Czytaj też: Siła don Tadeo. Nawet emerytura nie odbierze ojcu Rydzykowi biznesowego imperium
Tadeusz Rydzyk. Droga do imperium
Rydzyk nie ma łatwego startu. Wychowuje się w prowincjonalnym Olkuszu, w skromnej rodzinie. Kończy seminarium w niewielkim ośrodku w Tuchowie, potem teologię biblijną w Warszawie. Pracuje jako szeregowy katecheta, przez pierwsze czterdzieści lat życia niczym się nie wyróżnia. Przełomem okazuje się wyjazd na Zachód w drugiej połowie lat 80. Rydzyk ostatecznie osiada w Niemczech Zachodnich, tam poznaje zasady działalności katolickiego radia w warunkach pluralistycznej demokracji i wolnego rynku, uczy się też obracania pieniędzmi – organizuje zbiórki dla Polski i pielgrzymki do Medziugorie.
Czytaj też: Tajemnice ojca Rydzyka. „Odpowiedź znalazłem w jedynej ocalałej teczce”
Wraca do Polski w 1991 roku, wtedy też zakłada Radio Maryja. Inicjatywę, która staje się zalążkiem obecnego medialnego, edukacyjnego i biznesowego imperium zakonnika. Formalnie Rydzyk, co powtarza przy każdej możliwej okazji, nie posiada niczego. Nie ma osobistego majątku, pozostaje na utrzymaniu zakonu. W sensie technicznym to może i prawda, faktycznie kieruje jednak całym szeregiem obracających setkami milionami złotych przedsięwzięć, skupionych wokół Fundacji Lux Veritatis. Wśród związanych z redemptorystą instytucji można wymienić m.in. Radio Maryja, Telewizję Trwam, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, Muzeum Pamięć i Tożsamość imienia Jana Pawła II, wreszcie spółkę Goetermia Toruń, która ma zbudować geotermalną ciepłownię, dostarczającą ciepłą solankę do uczelni Rydzyka i domów w zachodnim Toruniu.
W 2015 roku, jak podawał tygodnik „Wprost”, różne prowadzone przez Rydzyka przedsięwzięcia zanotowały 56 milionów złotych przychodu i 11 milionów czystego zysku. Gdyby były to normalne, kontrolowane własnościowo przez Rydzyka przedsiębiorstwa, majątek zakonnika można by zdaniem tygodnika wycenić na mniej więcej 339 milionów złotych – co umieszczałoby go spokojnie w gronie stu najbogatszych Polaków.
Od 2015 roku, gdy władzę w państwie przejął PiS, do różnych „dzieł” ojca dyrektora płynie strumień publicznych pieniędzy. Co roku szacunku publicznego wsparcia dla toruńskiego imperium dokonuje portal „Oko.press”. Według obliczeń „Oka” z marca tego roku, od 2015 ze środków publicznych do przedsięwzięć związanych z Rydzykiem popłynęło w sumie co najmniej 325 milionów złotych. Co najmniej, bo wsparcie publiczne dla zakonnika dalekie jest od transparentności.
W 2016 fundacja Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska wystąpiło, w oparciu o ustawę o dostępie do informacji publicznej, do Fundacji Lux Veritatis o ujawnienie tego, ile środków publicznych otrzymała i jak wydawała. Fundacja z Rydzyka najpierw zwlekała z odpowiedzią, następnie udzieliła jej w niekompletnej formie. Mimo wyroków sądów administracyjnych, nie ujawniła wszystkich informacji do dziś. Watchdog wytoczyło Fundacji Rydzyka proces z prywatnego aktu oskarżenia, który właśnie trwa. W środę zeznawał w nim sam ojciec dyrektor, za całą sprawę obwiniający swoją księgową.
Imperium Rydzyka to nie tylko biznes, to przede wszystkim narzędzie wywierania politycznego wpływu. Zarówno na władze państwowe, jak i kościelne. Rydzyk zyskał status ważnego politycznego gracza już w czasach AWS. Po rozpadzie tej formacji pomógł wejść do Sejmu Lidze Polskiej Rodzin – koalicji związanych z Radiem Maryja środowisk ultrakatolickich i nacjonalistów. Po tym, gdy Kaczyński pożarł „przystawkę” LPR, Rydzyk postawił na sojusz z prezesem PiS. Na listach partii zaczęły pojawiać się regularnie osoby związane z Radiem Maryja. Gdy PiS odzyskał władzę, Toruń i media Rydzyka stały się miejscem pielgrzymek członków rządu i beneficjentem publicznych środków.
Choć formalnie Rydzyk nie pełni w polskim Kościele żadnej istotnej funkcji, to nikt nie ma wątpliwości, że dzięki swoim mediom i ich odbiorcom należy do najpotężniejszych polskich duchownych. Że jest ważniejszy od większości biskupów, że ma często większy wpływ na to, jak Kościół postrzegany jest w Polsce, niż oficjalne stanowiska episkopatu.
Sukces Rydzyka nie służy Polsce
Sukces utalentowanych jednostek czasami zgrywa się z interesem publicznym, dobrem państwa i społeczeństwa. W przypadku Rydzyka tak nie jest. Polska sfera publiczna i polski Kościół katolicki byłyby lepsze bez wielkiego sukcesu imperium ojca dyrektora. Jego media od początku promowały skrajnie prawicowy, fundamentalistyczny, wrogi zachodowi i jego wartościom światopogląd. Zniechęcały Polaków do Unii Europejskiej, straszyły masonami i Niemcami. Wskrzeszały też skompromitowane antysemickie obsesje, realnie szkodząc tym wizerunkowi Polski w świecie, zwłaszcza w Stanach.
Model katolicyzmu promowany przez Rydzyka – autorytarny, fundamentalistyczny, zespawany z tronem – może i przemawia do mas starszych, zagubionych we współczesnym świecie osób, ale na dłuższą metę wcale nie pomaga polskiemu Kościołowi. Zwłaszcza w dotarciu do młodych ludzi.
Fakt, że nikt w Polsce nie potrafił powstrzymać wzrostu imperium Rydzyka, a przynajmniej wymusić od niego, by przestrzegało elementarnych reguł (np. w kwestii treści antysemickich) jest jedną z porażek III RP. Episkopat, bezwzględny wobec księży wychylających się w liberalną stronę, nie tylko latami tolerował ekscesy Rydzyka, ale dał się ostatecznie radiomaryjnej wersji katolicyzmu skolonizować.
Politycy, którzy jeszcze w latach 90. sensownie przestrzegali przed antyzachodnią linią mediów Rydzyka – na czele z Jarosławem Kaczyńskim – w końcu uznali, że głosy, jakich zakonnik jest w stanie dostarczyć są zbyt cenne i w tym celu nie tylko nie warto polemizować z jego wizją Polski i świata, ale i warto zawrzeć z nią sojusz. Fakt, że masy słuchaczy Rydzyka tylko w jego mediach znajdowały zrozumienie dla swoich rzeczywistych problemów nie świadczy dobrze o aspirujących do walki o ludowy elektorat partiach i ruchach społecznych, które oddały walkowerem pole radiomaryjnym fundamentalistom.
Złoty wiek Rydzyka się skończy
Biorąc to wszystko pod uwagę, faktyczne odejście Rydzyka na emeryturę byłoby dla polskiej sfery publicznej wydarzeniem porównywalnym z opuszczeniem PO przez Tuska albo nawet z ewentualnym wycofaniem się Kaczyńskiego z czynnej polityki. Trudno jednak sobie taki scenariusz wyobrazić. Zakonnik z Torunia, podobnie jak prezes Kaczyński, żyje swoją działalnością, jej poświęcił wszystko i jest mało prawdopodobne, by dobrowolnie oddał miejsce za jej sterami w sytuacji, gdy ciągle fizycznie może je dzierżyć. Nawet jeśli formalnie zostanie emerytem, może przecież ciągle kierować imperium z tylnego siedzenia.
Pytanie, jak długa będzie jednak trwałość imperium ojca dyrektora? Dziś, sklejone z władzą przeżywa ono szczyt swojej potęgi. Co jednak, gdy zabraknie pieniędzy od rządów PiS? Okres władzy PiS może okazać się dla imperium Rydzyka szczytem, z którego będzie się już tylko w schodzić dół. A w dół schodzi się znacznie szybciej niż się wspina. Być może więc jeszcze za życia zakonnika na zasłużoną emeryturę trafi nie tylko on sam, ale także jego „dzieło” – w swoim religijnym i politycznym wymiarze.
Czytaj też: „To najbardziej bezkarny duchowny w Polsce”. Tadeusz Rydzyk od 29 lat jest nietykalny
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS