Wiceminister Michał Kołodziejczak w trakcie debaty dotyczącej rolnictwa na kanale Oficjalne Zero Krzysztofa Stanowskiego zarzucił sieciom handlowym, że podmieniają produkty sprzedawane pod markami własnymi. Dopytaliśmy wiceministra rolnictwa o zarzuty, które padły w trakcie dyskusji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To bardzo ważna dla mnie sprawa. Gdyby nie sytuacja na granicy, to już doszłoby w tej sprawie do spotkania z przedstawicielami sieci handlowych. Zgłaszają się do mnie chociażby prezesi spółdzielni mleczarskich, którzy jednocześnie boją się podjąć taką rozmowę z sieciami, bo obawiają się, że zostaną odstawieni na boczny tor. Problem dotyczy wszystkich sieci. Proszę zwrócić uwagę na to, że produkty własne są eksponowane, stoją na najlepszych miejscach, ludzie się do nich przyzwyczajają – mówi w rozmowie z WP Finanse wiceminister rolnictwa i lider Agrounii.
Zarzuty Kołodziejczaka wobec sieci handlowych dotyczą również ich wpływu na rynek. Dlatego według wiceministra liczba marek własnych powinna być ograniczona.
Zaraz będziemy kupować żywność anonimową, będziemy iść nie po masło danej marki, a tylko po masło. Sieci marketów mocno promują swoje produkty. To już jest podduszenie wolnego rynku, mamy taki etap, a za chwilkę go udusimy. Firmy, które pracowały na swoją rozpoznawalność, będą tracić przez to kontakt z klientem – uważa Kołodziejczak.
Poprosiliśmy o komentarz dotyczący zarzutów wiceministra dwie wiodące sieci dyskontów w Polsce – Biedronkę i Lidla. Do czasu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy ich stanowisk. Odpowiedzi opublikujemy, gdy tylko je dostaniemy.
Rosnące koszty życia sprawiają, że Polacy częściej sięgają po tańsze zamienniki. W październiku ubiegłego roku “Rzeczpospolita” pisała, że sieci handlowe coraz chętniej oferują kolejne produkty pod szyldem marek własnych, a ich sprzedaż rośnie 1,5 raza szybciej niż cały rynek. Pod koniec 2022 roku serwis money.pl zapytał największe sieci handlowe o udział marek własnych w ich sprzedaży. W niektórych przypadkach ten udział zbliżał się już do 50 proc.
Marka zostaje, producent się zmienia
Skąd formułowane coraz częściej przez producentów żywności zarzuty w kierunku największych graczy na rynku handlu detalicznego?
Jest produkt, który się podoba konsumentom, nagle przychodzi do producenta sieć handlowa i mówi, że chciałaby, żeby produkował go pod marką własną. Często jest to w ramach negocjacji, czyli jeśli chce sprzedawać więcej produktów pod swoim brandem albo chce uzyskać lepsze warunki, to musi produkować też pod marką własną – wyjaśnia w rozmowie z WP Finanse dr Jakub Olipra, starszy ekonomista Banku Credit Agricole.
Jeżeli produkt się przyjmie, konsumenci są z niego zadowoleni, to dzieje się czasami tak, że sieć handlowa kończy współpracę z dotychczasowym producentem i “wpuszcza” pod markę własną inną firmę. Producent, który stworzył dany produkt, jest wypierany przez inną firmę decyzją sieci handlowej – tłumaczy ekspert.
Zdaniem ekonomisty jest to o tyle niebezpieczne dla producentów, że w sytuacji, w której konsument w sklepie nie widzi konkretnego towaru znanej marki, to idzie do innego sklepu. W przypadku gdy zmieni się firma stojąca za marką własną, klient może tego nie zauważyć.
Może okazać się tak, że firma, która dostarcza markę własną, nie zgodzi się na warunki i wypada, a konsument nawet się nie zorientuje, że tej firmy nie ma już na półce — mówi Jakub Olipra.
I dodaje, że na produkcie markowym sklepy zarabiają mniej, bo wyższe marże są nakładane głównie na towary marki własnej. Jakub Olipra zwraca uwagę, że jest to nie tylko problem dotyczący Polski, ale całej UE. Kwestie dotyczące braku równowagi negocjacyjnej z wielkimi podmiotami handlowymi, są jednym z powodów, dla których rolnicy strajkują w całej Unii Europejskiej.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS