Relacji Warszawy i Brukseli nie można sprowadzić tylko do toksycznego sporu o praworządność, czy gdzieś tlącego się sporu cywilizacyjnego – ocenił Konrad Szymański w rozmowie z “Do Rzeczy”.
W bardzo wielu dziedzinach mamy agendę zbieżną. Mam na myśli wspólny rynek, politykę handlową, w znacznej części cyfrową, politykę rozszerzenia Unii czy politykę sankcyjną – wyliczał minister do Spraw Unii Europejskiej. W tych sprawach Unia odgrywa pozytywną rolę i wzmacnia pozycję Polski. Całość relacji jest znacznie bardziej skomplikowana. W wielu aspektach współpracy europejskiej naszymi sprzymierzeńcami są nie tylko Komisja Europejska, lecz także nawet Parlament Europejski. Na pewno trzeba zróżnicować ten obraz – wyjaśnił.
Szymański zaznaczył, rozumie, że z powodu pewnej irytacji, zmęczenia można dojść do wniosku “Po co nam Unia?”. W tym sensie żaden rodzaj pytań, żaden rodzaj dyskusji nie powinien być tabu w polskiej debacie – zauważył. Budowanie czegokolwiek na tabu jest raczej oznaką słabości niż siły – wskazał.
Jak podkreślił minister do Spraw Unii Europejskiej, Polska suwerenność poza Unią byłaby osłabiona. Zwrócił też uwagę, że poza UE nie zniknęłaby konieczność transformacji energetycznej ani “spór cywilizacyjny o LGBT, którego podłoże jest znacznie głębsze niż polityka Brukseli”. Nie widzę w polexicie żadnej wartości dodanej – podsumował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS