A A+ A++

Karolina Laskowska, WP: Zwiedziłaś już 43 kraje. Skąd pomysł na przeprowadzkę akurat do Szwajcarii?

Bernadeta Król: Nie planowałam tego. Moim wielkim marzeniem zawsze było zamieszkanie w Hiszpanii. W trakcie studiów regularnie tam wyjeżdżałam. Sytuacja na hiszpańskim rynku pracy nie była ciekawa, więc postanowiłam wrócić do Polski. Był to 2014 rok. Wtedy całkiem przypadkowo trafiłam na ogłoszenie pracy wakacyjnej w hotelu w Szwajcarii. Byłam bardzo podekscytowana i chciałam zarobić trochę pieniędzy. Stresowałam się, bo nie mówiłam po niemiecku, a mój angielski też był nieciekawy. Jednak podjęłam decyzję w 3 dni i tak oto znalazłam się w tym alpejskim kraju.

Często tęsknię za Polską, bo jest mi szczególnie bliska. Ale odkąd mieszkam w Szwajcarii, czuję, że żyję. W końcu mam pieniądze, rozwijam się zawodowo i spełniam marzenia o podróżach. Staram się zachowywać równowagę pomiędzy pracą a czasem wolnym. Póki co całkiem nieźle mi to wychodzi (śmiech).

Łatwo znaleźć tam pracę?

W Polsce ukończyłam studia magisterskie na kierunku administracja, ale moją przygodę w Szwajcarii zaczynałam jako sprzątaczka. Po 18 miesiącach zrezygnowałam z tej pracy. Rozpoczęłam intensywną naukę niemieckiego i angielskiego. Po roku udało mi się znaleźć pierwszą pracę w zawodzie. Od tamtego czasu pracuję cały czas w branży HR w połączeniu z finansami. Ukończyłam też dodatkowo studia podyplomowe.

Polacy w Szwajcarii pracują w różnych branżach, od rolnictwa, przez hotelarstwo, turystykę, IT czy bankowość. Nierzadko pną się po szczeblach kariery. Wszystko zależy od ich wykształcenia, motywacji i znajomości języków obcych.

Co Szwajcarzy myślą o Polakach?

Ci, których znam, uważają, że jesteśmy pracowitym narodem potrafiącym zrobić dosłownie wszystko. Czasami trochę za bardzo kombinującym i szukającym problemów tam, gdzie ich nie ma. Polskie kobiety uchodzą za bardzo niezależne, ambitne i zaradne, dobrze ubrane i potrafiące świetnie gotować.

To dość pozytywne opinie. A jacy według Ciebie są Szwajcarzy?

Bardzo pracowici. Ale nie uważam, że zostawiają Polaków w tyle pod tym względem. Wykazują się też mniejszą spontanicznością. Dla Szwajcarów ich prywatność i czas są świętością. Zapomnij więc o niezapowiedzianych odwiedzinach. Punktualność też jest dla nich ważna.

Szwajcarzy może i czasami sobie ponarzekają, ale jak przyjdzie co do czego, to i tak uważają, że wszystko, co szwajcarskie, jest najlepsze. Nie narzekają nawet za bardzo na polityków, bo dzięki systemowi demokracji bezpośredniej mają bardzo duży i realny wpływ na to, co dzieje się w ich kraju.

W telewizji szwajcarskiej używa się 4 oficjalnych języków, jednak zamiast ją oglądać, Szwajcarzy wolą wspinać się po górach lub urządzać długie wędrówki. Mają obsesję na punkcie świeżego powietrza. Każdego ranka nerwowo monitorują stężenie dwutlenku siarki, dwutlenku azotu i ozonu w powietrzu.

Największym wrogiem narodu jest Föhn, czyli porywisty alpejski wiatr. To przyczyna wszystkich nieszczęść mieszkańców, począwszy od spadku nastroju, przez migreny, biegunki, wypadki samochodowe, po zwykłą pomyłkę w rachunkach. Kiedy w innych krajach całemu złu świata winny jest system i politycy, w Szwajcarii to wszystko przez Föhn.

Największym grzechem oprócz lenistwa i niepoprawnej segregacji odpadów jest porównanie Szwajcarów do ich sąsiadów zza granicy. Mieszkańcy bardzo troszczą się o reputację i towarzyszy im permanentny strach, że coś pójdzie nie tak. Jakikolwiek kataklizm się nie wydarzy, są na to przygotowani i mają odpowiednie ubezpieczenie (śmiech).

Na pytanie co słychać, Szwajcar zawsze odpowie, że wszystko dobrze, nawet jeżeli nie jest to prawdą. Nie oznacza to, że są fałszywi. Po prostu nie lubią dzielić się smutkami z obcymi. Szwajcarzy są dość zamożni, ale pieniądze to temat tabu. Znane jest powiedzenie: “O pieniądzach się nie mówi, pieniądze się ma”.

Uchodzą za sztywniaków, jednak na imprezach trudno ich zatrzymać. Pożegnania po domówkach mogą trwać w nieskończoność. Zaczynają się w salonie, a kończą na ulicy. Bardzo lubią stołować się też na mieście. Pora lunchu jest dla nich świętością.

Mimo iż lubią spędzać weekendy w swoim kraju, na dłuższe urlopy bardzo często wybierają kierunki zagraniczne, nierzadko odległe tropiki. Dalekie wycieczki nie są czymś luksusowym i prawie każdy niezależnie od wykonywanego zawodu może sobie na nie pozwolić.

Szwajcarzy, mimo iż na pierwszy rzut oka wydają się zimni i dziwni, w gruncie rzeczy potrafią być całkiem spoko.

Gdybyś miała polecić kilka miejsc szczególnie wartych odwiedzenia, to które byś wybrała?

Uwielbiam miasteczko Thun oraz Spiez. Znajdują się one przy niesamowicie niebieskich wodach Thunersee. Można się zachwycić tymi miejscami chyba o każdej porze roku. Wiosną, gdy kawiarenki wystawiają nieśmiało swoje stoliki na zewnątrz w oczekiwaniu na pierwsze cieplejsze promyki słońca. Latem, gdy miasteczka toną w kolorowym kwieciu i odgłosach krzyku mew. Gdy ludzie gwarnie zapełniają restauracje, urządzają pikniki w parkach lub popijają zimne piwo podczas rejsu po jeziorze. Jesień to niesamowite odcienie kolorowych liści i ciemniejące powoli wody Thunersee, a zima to migające światełka marketów świątecznych i unoszące się zapachy serowego raclette i grzanego wina.

Kolejne ulubione miejsce znajduje się na południu Lugano. Wyjazd tam to jak podróż do Włoch bez przekraczania granicy. Pizza, pasta i prosecco. (śmiech)

Obchodzimy bazylejski protestancki karnawał Fasnacht. To 3 dni totalnej euforii, parad w przedziwnych kostiumach po zamkniętych ulicach miasta, głośnej muzyki i jedzenia oraz picia bez umiaru. Oprócz tego organizujemy bardzo spektakularne wyprowadzanie lub sprowadzanie z alpejskich hal krów ozdobionych pięknymi, kolorowymi kwiaty. Nie można zapominać, że w Szwajcarii krowa to święte zwierzę. Istnieje nawet takie powiedzenie, że jest “ciemno jak w krowie” (śmiech).

Porozmawiajmy też o obecnej sytuacji epidemiologicznej.

Szwajcaria od początku pandemii stosowała dużo łagodniejsze środki niż pozostałe kraje. Bliżej jej było raczej do Szwecji niż Polski. Mimo bardzo wysokich słupków zarażeń lockdown był tylko częściowy. Wprawdzie wprowadzono kilka obostrzeń, jak np.: praca zdalna, odwołane duże eventy i imprezy sportowe, zakaz dużych zgromadzeń, zamknięcie “mniej ważnych” sklepów i innych obiektów. Jednak nie było całkowitego lockdownu.

Szwajcarski rząd regularnie odbywa posiedzenia na żywo, rozważając za i przeciw różnym obostrzeniom, starając się również wziąć pod uwagę nastroje mieszkańców. Z pewnością mocniejsze obostrzenia wprowadziły kantony – Jura oraz Genewa, gdzie wirus rozszalał się nieco mocniej. Mieszkańcy w większości stosują się do przepisów, a te mogą różnić się w poszczególnych regionach.

W całym kraju nosimy maseczki w zamkniętych przestrzeniach publicznych oraz na bardzo zatłoczonych ulicach. Zamknięto dyskoteki i określono limit osób w restauracjach oraz na różnych wydarzeniach. Warto podkreślić też, że wiele jesiennych i zimowych eventów takich jak Herbstmesse czy jarmarki świąteczne zostało odwołanych. Sytuacja jest dynamiczna, więc powyższe regulacje mogą się zmienić.

Masz już jakieś plany na przyszłe podróże?

Pandemia COVID-19 pokrzyżowała bardzo wiele planów podróżniczych, m.in. przepadły mi wyjazdy do: Izraela, Rosji, Irlandii, Rumunii, Japonii, na Maltę, Seszele itd. Udało mi się odwiedzić 8 krajów, ale to nawet nie połowa tego, co chciałam zrealizować. Obecnie zaprzestałam planowania i czekam na to, co przyniesie przyszłość. Jedynym, czego bardzo pragnę, jest przyjazd do Polski na święta.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSystem Informacji Przestrzennej w Myślenicach – Konferencja prasowa
Następny artykułIle Polacy zaoszczędzili w Black Friday? Obniżki były symboliczne.