- Przed środą zmobilizowano 340 żołnierzy waszyngtońskiej Gwardii Narodowej, którzy zapewniali bezpieczeństwo na terenie wokół Kapitolu i w mieście
- Władze miasta nie prosiły o nic więcej – wynika z pisma, jakie wystosowała do Pentagonu burmistrz Waszyngtonu
- Przerzucenie jednostek Gwardii Narodowej na Kapitol okazało się czasochłonne. Nie była wyposażona w sposób odpowiadający zagrożeniom, jakie powstały po wtargnięciu demonstrantów do Kongresu
- Zanim żołnierze Gwardii trafili na Kapitol, musieli wrócić się do jednostek i tam się doposażyć
- Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
W związku z wtargnięciem uczestników środowej demonstracji do gmachu Kongresu na Kapitolu amerykańskie służby mierzą się z zarzutami braku koordynacji działań oraz słabej komunikacji, co skutkowało utratą kontroli nad sytuacją. Pentagon oskarżany jest o opieszałość i długie podejmowanie decyzji, a straż Kapitolu odpowiadająca za bezpieczeństwo Kongresu jest obwiniana o zbagatelizowanie zagrożenia przed atakiem. O niewłaściwe reagowanie obwiniane są też władze miejskie Waszyngtonu.
Zamieszki w Waszyngtonie. Co z Gwardią Narodową?
Jak twierdzi źródło CNN we władzach Waszyngtonu, Pentagon nie kwapił się z wysłaniem żołnierzy Gwardii Narodowej do ochrony Kongresu, a gdy sytuacja gwałtownie się pogorszyła, urzędnikom sporo czasu zajęło samo zatwierdzenie decyzji o dyslokacji oddziałów Gwardii Narodowej.
Pierwsze, wystosowane przez władze miejskie stolicy wezwanie o posiłki napłynęło z Waszyngtonu do Pentagonu przed godziną 14 w środę – relacjonuje wydarzenia CNN. Prośba ta – jak przekazuje źródło stacji w resorcie obrony – była lakoniczna i nieprecyzyjna.
Z powodów proceduralnych zatwierdzenie wniosku burmis … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS