O sytuacji lubuskich szpitali, prowadzonych przez samorząd województwa lubuskiego, mówili na czwartkowej wideokonferencji prezesi placówek w Zielonej Górze, Gorzowie, Torzymiu i Świebodzinie.
W konferencji uczestniczyli też marszałek województwa Elżbieta Polak, szef lubuskiej PO Waldemar Sługocki i przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej w sejmiku Sebastian Ciemnoczołowski.
– Sytuacja epidemiczna jest bardzo trudna, a nasze szpitale zmagają się teraz z trzecią falą epidemii. W tym samym czasie Narodowy Fundusz Zdrowia wzywa do zwrotu środków finansowych z tytułu niewykonań z ubiegłego roku. To hipokryzja, bo nie było tak, że szpitale nie chciały wykonywać zabiegów. Zostały wezwane przez Ministerstwo Zdrowia do wstrzymania wykonania planowych procedur medycznych i zabiegów – mówi Elżbieta Polak.
Marszałek uważa, że władze województwa razem ze szpitalami powinny napisać do ministra zdrowia i oprotestować żądanie zwrotu pieniędzy. – To są duże kwoty, oddanie ich będzie ciosem dla naszych szpitali. W tym roku niewykonania będą rosły. Czy szpitale mają być za to karane? Przecież te pieniądze zostały w dużej części wydane na działania związane z pandemią koronawirusa. W konsekwencji to samorząd wojewódzki będzie musiał ponieść wysokie koszty.
Najwięcej pieniędzy będzie musiał oddać szpital w Gorzowie – 9,6 mln zł. – Kilka dni temu otrzymaliśmy z NFZ harmonogram spłaty. Szpitale co miesiąc otrzymywały 1/12 kwot, które wynikały z umów zawartych z NFZ – tłumaczy Jerzy Ostrouch, prezes szpitala w Gorzowie.
Jerzy Ostrouch: Mówi się, że możliwość wykonań zostanie przedłużona do końca 2021 r., ale prace nad taką ustawą wciąż trwają. Tyle że mamy pandemię, więc zdecydowanie ograniczyliśmy wykonywanie zabiegów na niecovidowych oddziałach. Priorytetem nadal pozostają zabiegi onkologiczne, dalej wykonujemy zabiegi pilne, ale musieliśmy w dużej części zrezygnować z zabiegów planowych. W praktyce to oznacza, że te nasze niewykonania jeszcze się pogłębią.
Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze ma zwrócić 7,5 mln zł. – Ta 1/12, którą wypłacał nam NFZ, miała być elementem tarczy dla szpitali. Te pieniądze pozwalały nam utrzymać płynność finansową i świadczenia usług w czasie pandemii. W ub. roku oddziały nie mogły funkcjonować, a my nie mogliśmy w pełni realizować kontraktu z dwóch powodów: zakażeń wśród pacjentów i personelu, a także zaleceń ministra zdrowia, które mówiły, żeby ograniczyć do minimum działalność planową – mówi prezes szpitala w Zielonej Górze Marek Działoszyński.
Działoszyński tłumaczy, że był przekonany, że pieniądze otrzymywane w ramach 1/12 kontraktu z NFZ będą stanowiły pomoc dla szpitali i że nie trzeba będzie ich zwracać w przypadku, gdy nie zrealizuje się planowych zabiegów. – Zakładaliśmy, że to wyraz podziękowania dla szpitala za gotowość do działania i za to, że przesunęliśmy personel do realizacji obowiązków związanych z pandemią – mówi.
Prezes Szpitala Uniwersyteckiego odebrał z niesmakiem harmonogram spłaty, który otrzymał z NFZ. – Mamy obawę o płynność naszych działań w przyszłości. Nie wiemy, jak te zaległości będą mogły być realizowane, bo jesteśmy w szczycie pandemii. To jest bardzo nierozsądne zachowanie.
Lubuskie Centrum Ortopedii w Świebodzinie ma zwrócić 530 tys. zł, a szpital w Torzymiu ok. 950 tys. zł. – Od września wznowiliśmy działalność oddziału rehabilitacyjnego, czyli przystąpiliśmy do odpracowywania kontraktu. Niestety nie udało się tego zrobić, bo już od października te łóżka zostały przekształcone w covidowe – mówi Katarzyna Lebiotkowska, prezes szpitala w Torzymiu.
Elżbieta Kozak, prezes LCO w Świebodzinie, tłumaczy, że w ub. roku szpital przez przez trzy miesiące musiał bardzo mocno ograniczyć pracę na oddziałach ortopedii i rehabilitacji. Obecnie nieczynny jest oddział rehabilitacji, bo szpital nie ma personelu, żeby go uruchomić. – Dodatkowo od kwoty 530 tys. zł będziemy musieli także zapłacić podatek CIT, który wynosi 19 proc., czyli ponad 100 tys. zł – mówi prezes.
Część kadry z LCO pracuje obecnie w szpitalu covidowym w Zielonej Górze. Do pracy w szpitalu tymczasowym, który znajduje się w Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, zgłosiło się 6 lekarzy ortopedów i 14 pielęgniarek, w tym 3 anestezjologiczne.
Waldemar Sługocki, poseł i szef lubuskiej Platformy, ocenia, że ta sytuacja obnaża zły system ochrony zdrowia w Polsce i że rządzący nie radzą sobie w czasie pandemii. – Z jednej strony wszystkie jednostki, w tym szpitale lubuskie, otrzymują polecenie, aby świadczyć usługi pacjentom z koronawirusem. W zamian chce się odebrać im pieniądze, które w systemie ryczałtowym zostały przeznaczone na wykonywanie planowych zabiegów. Dlaczego minister zdrowia chce uszczuplić finanse tych palcówek? Bo rzekomo nie wykonują tych zabiegów. Nie wykonują ich, bo taka była decyzja ministra zdrowia – mówi.
Sebastian Ciemnoczołowski: W tym działaniu chodzi tylko o to, żeby uzasadnić ustawę, która ma odebrać zarządzanie szpitalami samorządom. Zabieranie pieniędzy czy też nakładanie zobowiązań wstecz jest próbą pokazania, że szpitale mają problemy i że trzeba w nich coś zmienić.
CZYTAJ TAKŻE: Pospolite ruszenie lekarzy ze Świebodzina. Pomagają w szpitalu covidowym w Zielonej Górze
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS