Kolejki do specjalistów się nie zmniejszają, gdyż ubywa poradni mających podpisany kontrakt z NFZ a i lekarze nie chcą w nich pracować. Fundusz bowiem płaci z wielomiesięcznym opóźnieniem za świadczenia.
Mamy coraz mniej ambulatoriów w kraju
W Ambulatoryjnej Opiece Specjalistycznej działa obecnie 5 tys. świadczeniodawców posiadających 6 tys. umów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Rocznie przyjmują one 15 mln pacjentów i wykonują 3 mln badań diagnostycznych. Takie dane przedstawiał Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia podczas jednej z ostatnich Sejmowych Komisji Zdrowia. Mimo jednak, że rząd zniósł w połowie 2021 r. limity na wizyty do lekarzy specjalistów, podniósł wycenę świadczeń, to kolejki nie zmniejszyły się, gdyż ubywa placówek medycznych, które chcą wchodzić we współpracę z NFZ.
Z wyliczeń Związku Miast Polskich wynika bowiem, że pomiędzy 2017 a 2021 r. ich liczba spadała o 9,4 proc.. W 2017 r. było ich 6054, w 2021 r. 5487. Np. Warmia i Mazury odnotowały spadek o 8 proc.spadku liczby świadczeniodawców. Duże problemy są też na Śląsku, Dolnym Śląsku, w Wielkopolsce, w województwie łódzkim.
Związek Miast Polskich podał także podczas Sejmowej Komisji Zdrowia, że owszem jest wzrost między rokiem 2020 a 2021, ale w 2021 r. świadczeń z zakresu AOS było 79 mln a w poprzednich latach: 2016 – 89, 2019 – 85, czyli o 10 mln więcej.
-Czyli jeszcze jesteśmy daleko od tej liczby świadczeń, która nas nie zadowalała pomiędzy latami 2016-19. Jedną z przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że NFZ nie jest wiarygodnym kontrahentem. Płaci z opóźnieniem, stąd wielu lekarzy nie chce podpisywać z nim umów. Niezwykle trudno znaleźć lekarzy specjalistów i zatrudniać ich w podmiotach publicznych. Oni mają doskonałe warunki w podmiotach prywatnych. Jeżeli jest tak, że podmiot publiczny chce zatrudnić tego lekarza, znajdzie go jeszcze, a do tego musi kredytować działalność, to niestety jest mniejsza mobilizacja do tego, żeby kredytując tak długo tych lekarzy zatrudniać ich na dużą skalę- mówił Marek Wójcik, ekspert ds. Legislacji Związku Miast Polskich. Podkreślił, że jeżeli nie będzie płatności na bieżąco, a przynajmniej raz na kwartał, to problem będzie się pogłębiał.
-Lekarze, którzy realizują świadczenia z ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, mają umowy, z których wynika, że powinni mieć wypłacane za zrealizowane świadczenia w okresach kwartalnych. Niestety, praktyka jest dokładnie inna. NFZ płaci za co najmniej za pół roku. W związku z tym, mamy luty 2023 r. a świadczenia wykonywane przez lekarzy AOS w lipcu jeszcze nie są opłacone. W efekcie Podmioty lecznicze zatrudniające lekarzy AOS de facto kredytują wszystko przez wiele miesięcy. To niestety przekłada się na dłuższe kolejki- dodał Marek Wójcik.
Duże szpitale sobie radzą
Problem z opóźnieniami w płatnościach jest dość poważny. Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia zaprzeczył jednak temu zjawisku- W systemie gospodarczym termin płatności 14 dni czy 10 dni to nie jest dużo i w większości przypadków za każdą fakturę, która jest płacona bezgotówkowo, jest termin 30-dniowy. Szpitale płacą czasami nawet w 60 dni za swoje usługi. A NFZ płaci nawet przed czasem- wskazał wiceminister.
Nie wszędzie jednak kolejki rosną- My przyjmujemy w naszych poradniach więcej pacjentów niż przed pandemią. Wycena wizyt wzrosła. Lekarze są zatrudnieni u nas na kontraktach i w ich interesie leży aby obsłużyć jak najwięcej chorych, gdyż do tego zależy później ich wynagrodzenie. A jest ono liczone jako nasz procent od przychodu z NFZ- wskazuje Jakub Kraszewski, dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Podkreśla jednocześnie, że mimo zniesienia limitów, kolejki nie zmniejszą się z miesiąca na miesiąc od razu bo to jest proces. Ale w gdańskim szpitali co roku liczba wizyt w AOS zwiększa się o 15 proc.
W ambulatoryjnej opiece specjalistycznej pacjenci mogą skorzystać z coraz większej oferty usług, o ile się na nie doczekają. Ot, choćby w 2022 r. minister zdrowia wprowadził do ambulatorium na 3 zakresy świadczeń dla pacjentów wysokiego ryzyka zachorowania na raka piersi, raka jajnika, raka jelita grubego, błony śluzowej, siatkówczaka. Chodzi podstawowe badania genetyczne, jak również specjalistyczne badania genetyczne i prowadzenie pacjentów, którzy są chorzy, przez specjalistów.
Inna sprawa jest taka, że czasem pewnie i niektórzy mogliby ze swoim problemem nie oczekiwać od razu porady od specjalisty. Tak to się dzieje w wielu krajach UE. Polacy jednak wolą jednak czasem omijać lekarzy rodzinnych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS