Dyrektor szpitala im. G. Narutowicza odrzuciła propozycję inwestora, który chce zbudować 35-metrowy apartamentowiec, kolidujący z korytarzem podejścia do lądowiska dla helikopterów LPR-u. – To nie jest w interesie szpitala – mówi Renata Godyń-Swędzioł.
Źródłem sporu między szpitalem a spółką Angel Green są decyzje wydawane przez urzędników miejskich w latach 2006-2008. Wtedy to rozpoczęły się procedury związane z budową lądowiska i ustalania warunków zabudowy prywatnej inwestycji o wysokości 35 (a obecnie 34) metrów.
I teraz z jednej strony wszystkie formalności dotyczące lądowiska zostały spełnione, z drugiej to samo może powiedzieć deweloper.
Jak twierdzi dyrektor wydziału architektury i urbanistyki UMK Dorota Zaucha-Rybka, w ówczesnym stanie prawnym nie można było odmówić wydania decyzji o warunkach zabudowy. Dodatkowo sam fakt, że szpital nie był stroną w postępowaniu wynikał z tego, że planowany budynek w żaden sposób – patrząc na przepisy – nie oddziaływał na placówkę. Natomiast sprawą bezsporną jest to, że inwestycja wpłynie na sposób użytkowania części szpitala, czyli lądowiska.
Obecnie dyrektor szpitala wysłał pismo do Ministra Infrastruktury, którzy przekazał je do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego do rozpatrzenia. Organ ma rozstrzygnąć spór.
Propozycja
Obecni na posiedzeniu wtorkowej komisji zdrowia przedstawiciele spółki, która chce zbudować apartamentowiec, złożyli propozycję szpitalowi i miastu.
– Gdy dowiedzieliśmy się o problemach ze ścieżką nalotu, skontaktowaliśmy się z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym, aby zapytać o możliwość ich rozwiązania. Uzyskaliśmy informacje, że lądowisko nie jest dostosowane do rozporządzenia ministra z 2018 roku – powiedzieli.
Firma zatrudniła więc ekspertów, zresztą tych samych, którzy projektowali lądowisko, żeby stworzyć nową koncepcję i dostosować obiekt do przepisów. – Zrobimy to z własnych pieniędzy, co kosztować będzie ok. 500 tys. złotych – stwierdzili przedstawiciel Angel Green. Warunkiem jest zmiana korytarza.
Dyrektor Godyń-Swędzioł mówi: nie. I tłumaczy, że nie jest to w interesie szpitala, ponieważ zmiana ścieżki podejścia kolidowałaby z istniejącymi drogami komunikacyjnymi i najpewniej zamierzeniami inwestycyjnymi właścicieli sąsiednich działek.
– Nie będziemy zmieniać korytarza nalotu, bo nie jest to wymagane w rozporządzeniu. Musimy jedynie dostosować oświetlenie, co robimy i do końca roku mamy na to czas. Lądowisko będzie dostosowane do przepisów – stwierdziła.
Oprócz tego dyrektor powiedziała, że nie ma stanowiska LPR w tej sprawie. Potwierdził to Michał Marszałek z Biura Nadzoru Właścicielskiego UMK, który przypomniał, że 4 stycznia zostało wysłane pismo do podległej ministrowi zdrowia jednostce w celu przedstawienia z punktu widzenia czysto praktycznego, czy zmiany proponowane przez inwestora, wpłyną przede wszystkim na bezpieczeństwo korzystania z lądowiska. Odpowiedzi wciąż jednak nie ma.
Spółka nie rozumie uporu dyrekcji szpitala, na co Renata Godyń-Swędzioł odpowiada, że deweloper przekłada interes prywatny nad społecznym. – Chcieliśmy, abyście obniżyli wysokość budynku, ale nie zgodziliście się na to – powiedziała dyrektor szpitala.
Co to wszystko oznacza?
Do czasu rozstrzygnięcia sporu przez odpowiedni organ, nasuwa się pytanie, czy lądowisko (wybudowane ze środków unijnych i miejskich) i tym samym funkcjonowanie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego jest zagrożone?
Dyrektor placówki mówi, że nie. – Lądowisko jest usankcjonowane i dostosowuje się do przepisów prawa, ale bez zmiany korytarza – podkreśliła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS