Kiedy publikujemy informacje o aktualnej sytuacji epidemiologicznej pojawiają się zarzuty, że to kłamstwo, szpitale są puste, a pacjenci wcale nie są chorzy. Przeprowadziliśmy więc wywiad z pacjentką szpitala tymczasowego, która – za zgodą koordynatora szpitala – wykonała dla nas kilka zdjęć. Czy to przekona niedowiarków?
Chora na COVID-19: Nie czekajcie do ostatniej chwili!
Nasza czytelniczka zachorowała blisko dwa tygodnie temu. Poczuła się źle, ale sądziła, że to zwykłe przeziębienie. Z dnia na dzień było jednak coraz gorzej, więc po kilku dniach zgłosiła się do lekarza. Zlecono wykonanie testu. Wynik – pozytywny, więc od razu nałożono na nią izolację domową. Jednak już na drugi dzień jej stan pogorszył się gwałtownie. Minął równo tydzień od pierwszych objawów.
– W niedzielę wieczorem bardzo źle się poczułam. Miałam zawroty głowy i wrażenie, że stracę przytomność. Około godziny 22 zadzwoniłam po pogotowie. Przyjechali panowie, zbadali mnie i zdecydowali, że jedziemy do szpitala. Dostali informację, że w płockim szpitalu wojewódzkim nie ma wolnego miejsca, trzeba próbować w Kutnie lub Siedlcach. Szybko jednak wpłynęła informacja, że w tych dwóch placówkach też już nie ma miejsca – wspomina płocczanka.
Jak mówi, zespół medyczny w karetce był bardzo sympatyczny, okazywał empatię. Po ponad godzinnym oczekiwaniu okazało się, że na oddziale zakaźnym szpitala wojewódzkiego zwalnia się jedno miejsce – stan pacjenta pogorszył się i konieczne było przewiezienie go na OIOM. W ten sposób naszej czytelniczce udało się trafić do płockiego szpitala.
– Jeszcze tej samej nocy wykonano mi różne badania. Wszystkie wyszły w normie, nie mam chorób współtowarzyszących, dlatego w poniedziałek po południu przewieziono mnie do szpitala tymczasowego w Płocku. Podczas przyjęcia przekazano mi, że będę tu co najmniej dziesięć dni – opowiada płocczanka.
W tle słychać jak kilka osób kaszle, czasem to pojedyncze dźwięki, a czasem nakładają się na siebie, kiedy kaszel niemal rozrywa płuca kilku osób na raz. Jak wyjaśnia nasza czytelniczka, na sali leży 25 kobiet, wszystkie łóżka są zajęte. Podobnie jest na sali, w której leżą mężczyźni.
– Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się jednak wezwać pogotowie, bo co ja bym sama w domu zrobiła… A tu jest ciągle jakaś pomoc, zastrzyki, leki, w tym przeciwkaszlowe, zastrzyki przeciwzakrzepowe. Z każdym dniem czuję się lepiej, kaszel, który dusił i zabierał oddech już niemal minął. Wracają mi powoli siły i apetyt, najważniejsze, że jest poprawa… Każdemu radziłabym, żeby nie czekał, nie zwlekał w domu, tylko szukał pomocy, bo tylko tu jest pomoc – apeluje nasza rozmówczyni.
Przekazujemy jej niektóre komentarze naszych czytelników, którzy twierdzą, że szpital jest pusty, a COVID-19 to grypa.
– To niech przyjadą na oddział zakaźny albo tam, gdzie ludzie leżą pod respiratorami – denerwuje się płocczanka. – Jestem przerażona, w jaki sposób ludzie myślą i komentują. To trzeba nie mieć w sobie człowieczeństwa. Jak ma być dobrze, przy takim podejściu? – pyta retorycznie.
Koordynator szpitala tymczasowego: Są u nas coraz młodsi pacjenci
Aby udowodnić, że szpital tymczasowy nie jest pusty, poprosiliśmy koordynatora placówki, dra Marka Kiełczewskiego o zgodę na publikację zdjęć, wykonanych przez naszą czytelniczkę. Przy okazji zapytaliśmy o sytuację w szpitalu.
– Chciałbym uruchomić w czwartek OIOM, na etapie końcowym są rozmowy z grupą anestezjologów. Mamy bardzo duży napływ pacjentów, obecnie jest już 60 osób – mówi dr Marek Kiełczewski. – Co mogę powiedzieć na komentarze, że szpital jest pusty, ręce opadają po prostu… – przyznaje.
Jak podkreśla, zagrożenie jest coraz bardziej namacalne.
– Leżą u nas coraz młodsi ludzie, w coraz cięższych stanach – zaznacza dr Marek Kiełczewski. – Sytuacja jest u nas bardzo dynamiczna, jeszcze rano były dwa wolne łóżka, teraz już się zapełniły. Dzisiaj wypisujemy 5 osób, ale przewiduję, że w weekend momentalnie znów łóżka będą zajęte. Nie mamy żadnego oddechu – tłumaczy.
Jeśli uda się uruchomić od 1 kwietnia łóżka respiratorowe, zwiększy to poczucie bezpieczeństwa. Obecnie pacjenci, którzy wymagają użycia respiratora są przewożeni do szpitala wojewódzkiego.
– Będziemy mogli pracować bezpieczniej, mając na miejscu anestezjologa, ponieważ przy tej chorobie może dojść do „załamania się” stanu pacjenta, co wymaga szybkiej reakcji. Wczoraj wieczorem mieliśmy jeden taki przypadek pogorszenia się stanu zdrowia pacjentki, która została przewieziona na oddział zakaźny. Dzisiaj rano przewoziliśmy kolejnego pacjenta. Chociaż też przewiduję, że po uruchomieniu tych dziesięciu łóżek w ciągu dwóch dni się zapełnią… Nawet dzisiaj mieliśmy telefon z płońskiego SOR, żeby dać chociaż dwa miejsca, bo od kilkunastu godzin pacjenci leżą – mówi dr Marek Kiełczewski.
Od redakcji
W ostatnim czasie staraliśmy się ograniczać artykuły, dotyczące epidemii. Każdy z nas jest już zmęczony obostrzeniami, poczuciem zagrożenia. My również. Nie można jednak ignorować coraz większej liczby zakażeń, braku miejsc w szpitalach, wzrostu przypadków śmiertelnych.
Kiedy więc opisujemy relację lekarzy czy dyrektorów placówek medycznych, nie oskarżajcie nas o kłamstwo tylko dlatego, że artykuł ilustrujemy zdjęciem szpitala z pustymi łóżkami. Były puste wówczas, kiedy szpital powstawał. Po jego otwarciu, stał się oddziałem zakaźnym, na który wstęp mają wyłącznie osoby uprawnione i pacjenci. Nie chcemy przerywać pracy kadry medycznej, ani zakłócać spokoju pacjentom, żeby udowadniać istnienie choroby.
To jasne, że osoby, które po roku obecności choroby nadal ją wyśmiewają, nie dadzą się przekonać. Miejcie jednak szacunek do pracy osób, z którymi rozmawiamy, ale i do naszej. Nie mamy powodów, żeby kłamać. Wbrew waszym sugestiom, nikt nam nie płaci za pisanie o koronawirusie. Nikogo też nie chcemy straszyć, nie jest naszą intencją wzbudzanie paniki. Pokazujemy sytuację taką, jaka jest. Czy to się komuś podoba, czy nie.
Pisanie o koronawirusie wynika z naszej odpowiedzialności i pomimo hejtu, wyzwisk i gróźb będziemy robić to nadal.
Praktycznie od pierwszego dnia pandemii straciliśmy 90 proc. klientów. Portal utrzymujemy wyłącznie z reklamy, a jak wiadomo, zamknięte firmy lub niepewne przyszłości nie promują się. Uczestniczyliśmy za to i nadal uczestniczymy w dziesiątkach apeli o wsparcie dla wielu branż, akcji pomocowych i charytatywnych – ale nie piszemy Wam, że media lokalne nie mają żadnych tarcz i żadnej specjalnej pomocy.
W dodatku jesteśmy jedynym dużym medium praktycznie od dekady pomijanym przez miasto i spółki miejskie, kiedy szukają portalu czy gazety, w której chcą wydać pieniążki.
Jeśli więc możesz przeznaczyć równowartość jednej kawy (8.99 zł) dla nas w miesiącu – będziemy wdzięczni. ZOSTAŃ NASZYM PATRONEM
W zamian wśród naszych patronów będziemy rozdawać wszystko to, co otrzymamy jako gratisy – wejściówki, bilety, kody, koszulki, czy co jeszcze czasami do nas trafia. To dla Was będą też przeznaczone specjalne materiały prasowe, które wykonamy specjalnie dla Was. Dziękujemy!
Rekord ilości chorych na COVID-19 w płockim szpitalu. W tymczasowym też duże obłożenie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS