Jedno to żenujące, kłamliwe tłumaczenia o ambasadorstwie, „niemarnowaniu” szczepionek. Drugie – kłamstwa rektora WUM, który obsadził się w roli demiurga decydującego, kto zasługuje na ochronę życia (jego znajomi), a kto nie (jego podwładni). Trzecie – robienie z paru aktorów jakichś nadludzi, superbohaterów niezbędnych do zachowania tkanki naszego społeczeństwa (bo przecież nie narodu), których życie jest cenniejsze od innych.
Prawda o zdarzeniu na WUM jest banalna. Kilka osób z towarzystwa postanowiło kopnąć w tyłek rodaków, by zadbać o swój interes. To kopnięcie może dla kogoś oznaczać ciężką chorobę, a może nawet śmierć. Być może któryś z czekających na szczepienie lekarzy złapie COVID-19 właśnie dlatego, że musiał wypaść z kolejki, by wskoczyła doń pani Krysia, pani Magda, pan Mariusz czy pan Edek.
I niespecjalnie dziwi, że jest tak szeroki front ich obrony, że tworzy się z nich jakieś rzekome dobro narodowe, któremu wolno – i należy się! – więcej. To jest przecież polityczne zaplecze. Karne, zdyscyplinowane. Zawsze gotowe do walki z rządem.
W szczególnej sytuacji są dziennikarze TVN, którym przyszło bronić haniebnego zachowania swoich szefów. Dlatego z dużym uznaniem odnotowuję, jak część z nich – przynajmniej w mediach społecznościowych – nie pozostawia suchej nitki na zaszczepionej kaście. Dla jednych to zachowanie oczywiste, ludzki odruch. Dla innych być może koniunkturalizm, bo zdają sobie sprawę, z czym de facto mamy do czynienia.
Tak, to jest afera. Mimo że dotyczy „tylko” cwaniactwa paru celebrytów i włodarzy wielkiego koncernu medialnego. O znaczeniu tego zdarzenia decyduje to, że dotyka ono wszystkich Polaków. Na przełomie fatalnego 2020 i witanego z nadzieją 2021 roku szczepionka jest głównym tematem rozmów w niemal każdym polskim domu. Niezależnie od tego, czy chcemy się szczepić, czy nie.
To sprawa, która dotyczy życia i śmierci. Angażuje więc najsilniejsze emocje. Od blisko roku żyjemy w nienormalnym trybie, tracimy bliskich, drżymy o pracę, martwimy się o każdy aspekt przyszłości – edukację naszych dzieci, stan gospodarki. Nie wiemy nawet, kiedy będziemy mogli znów przytulić swoich rodziców. Szczepionka jest nadzieją, obietnicą poprawy tej ponurej rzeczywistości.
Aż tu nagle okazuje się, że gdy tylko przyjechały jej pierwsze partie, grupa cwaniaków załatwiła sobie szczepienie przed innymi. Niczym drobni rabusie, przed którymi rzeczywiście trzeba chronić transporty cennego preparatu (przed czym przestrzegała Janina Ochojska, ale chyba nie przypuszczała, że wśród wskazanych przez niej „strożów” z TVN znajdzie się dwóch najważniejszych, którzy sami podstawią łapę po nie swoje). Tacy szopenfeldziarze po szkołach. Aktorskich.
Gdyby Janda z Miszczakiem, Walterem, Umer i innymi leciała zatłoczonym samolotem, w którym rozhermetyzowała się kabina, a połowa masek tlenowych nie wypadła, wyobrażam sobie, że państwo aktorstwo rzuciłoby się na zwisające z podsufitki urządzenia, w przekonaniu, że im należą się bardziej.
Taki obraz tej „elyty” już z nami zostanie. Na zawsze. Ich najgłupsze tłumaczenia nie unieważnią tego hańbiącego zachowania. Ludzie im tego po prostu nie zapomną.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS