3,3 mln i następnie 6,6 mln to rekordowe liczby od początku zbierania tygodniowych danych o bezrobociu w USA. Poprzedni rekord wniosków odnotowano w 1982 roku – wynosił on 695 tys. Dane przedstawione w czwartek dotyczą okresu do 27 marca. Przewyższają one większość szacunków ekspertów.
Według analityków banku Goldman Sachs bezrobocie USA w połowie roku wyniesie około 15 proc. Stany Zjednoczone mają wpaść w recesję, ale w trzecim kwartale gospodarka się odbije.
– Gospodarka stanęła w miejscu i ludzie tracą pracę. W USA dzieje się to w tempie bardzo szybkim. U nas myślę, że nie będzie zmian w takiej skali, bo trzeba pamiętać o tym, że to są różne rynki pracy. Na rynku amerykańskim jest dużo więcej takich form zatrudnienia, które pozwalają się pozbyć pracownika w dosyć krótkim czasie. U nas aż tak nie jest, choć w porównaniu z innymi krajami europejskimi udział tych elastycznych form jak samozatrudnienie, umowy o dzieło, zlecenie czy umów na czas określony, które można rozwiązać w ciągu miesiąca, jest spory – mówi Piotr Bielski, ekonomista Santander Banku, w rozmowie z „Forbesem”.
Czytaj też: Efekt koronawirusa – boom na platformy z pomocą psychologiczną
Czy w Polsce też będą masowe zwolnienia i bezrobocie szybko wzrośnie? – W Polsce zwolnienia też będą, ale myślę, że skala nawet odrobinę nie będzie przypominać tej amerykańskiej. Gdyby scenariusz PKB był w kształcie V, czyli gwałtowne hamowanie i po kilku miesiącach szybki wzrost, no to ten wzrost bezrobocia w skali tego roku może wynieść w Polsce 600 tys. osób. Gdyby działo się to wolniej, to będzie to milion bezrobotnych do końca roku – szacuje Bielski.
Jego zdaniem jeszcze trzy rzeczy mogą nam pomagać w niższej skali wzrostu bezrobocia. Przede wszystkim mowa o pracownikach z Ukrainy. – Trzeba też pamiętać, że tak jak od lat pomagał nam napływ pracowników z Ukrainy, tak teraz ich gwałtowny wyjazd też nam pomoże. Część z nich oczywiście została na dłużej i nie wyjechała, ale większość jednak, ani nie była widoczna w liczbach osób pracujących, bo byli w szarej strefie, a innych BAEL nie obejmowała. Także nie było ich w statystykach i też nie będzie widać jak wyjechali – zwraca uwagę.
Rzeczywiście media od jakiegoś czasu donoszą o dużej skali wyjazdów Ukraińców i kolejkach na granicy. – Już 12 marca zanim tak naprawdę wprowadzono stan epidemii Ukraińcy prosili nas o zaliczki na wypłaty i chcieli wyjechać. Po kilku dniach musieliśmy kierować kierowników do prac na zmywaku i sprzątania, bo nie było kim tych miejsc zapełnić – mówi „Forbesowi” menedżerka z branży outsourcingowej.
Niższa skala wzrostu bezrobocia może także wynikać z przezorności przedsiębiorców, którzy podobny szok przeżyli w 2009 roku. – Jeżeli firmy będą wierzyć, że to jest szok krótkotrwały, to mogą jednak próbować tych pracowników przetrz … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS