W miejscowości Dawidy Bankowe pod Warszawą radiowóz uderzył w drzewo. Jak się okazało poza policjantami pasażerkami były dwie nastolatki, w tym jedna nieletnia. Tymczasem z redakcją TVN skontaktowała się mama jednej z dziewczynek, która ujawniła, co na temat zdarzenia powiedziała jej córka.
Informacje na temat zdarzenia, jak i zdjęcie dostaliśmy od naszej Czytelniczki. Jak się dowiedzieliśmy w środku pojazdu znajdowały się dwie nastolatki w wieku 17 i 19 lat.
Okazało się, że policjanci dostali zgłoszenie o pożarze. To nastolatkowie mieli zawiadomić straż. Gdy na miejsce przyjechała policja funkcjonariusze mieli zacząć spisywać młodzież i kazać jednej z dziewczyn wsiąść do radiowozu. Ta bojąc się wzięła ze sobą koleżankę. Doszło do wypadku.
„Radiowóz ruszył. Policjanci włączyli sygnały. Nie wiem, czy tylko świetlne, czy także dźwiękowe. Moja córka wołała, że nie ma zapiętych pasów, pytała: „gdzie nas wieziecie?” – pisze pani Sylwia cytowana przez TVN.
Gdy radiowóz uderzył w drzewo wedle relacji: „Jeden z policjantów miał do nich podejść, jakby chciał sprawdzić, czy nic im nie jest. – Drugi z nich krzyknął: „a teraz sp……ać!”
Nie wiadomo po co policjanci zabrali dziewczynkę do radiowozu oraz jakie mieli zamiary.
Jak informuje TVN powołując się na matkę dziewczynki: „Ma (dziewczynka – przyp. red) złamaną kość nosowo-czaszkową z przemieszczeniem. Za siedem dni ma mieć operację”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS