– Zdecydowałem się zakończyć karierę. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień. Przymierzałem się do tego przynajmniej od dwóch-trzech sezonów – wyznał w rozmowie ze skijumping.pl.
Klemens Murańka postanowił zakończyć karierę
Klemens Murańka już w bardzo młodym wieku zapadł w pamięci polskim kibicom, kiedy zadebiutował w zawodach Pucharu Świata w wieku zaledwie 13 lat. Miało to miejsce w styczniu 2008 r. na Wielkiej Krokwi w Zakopanem.
Regularnie w PŚ zaczął się pojawiać od sezonu 2011/2012, wtedy zdobył swoje pierwsze punkty. W latach 2012-2014 wywalczył aż cztery medale mistrzostw świata juniorów – trzy srebrne (jeden w Erzurum w 2012 r. i dwa w Libercu w 2013 r.) i jeden złoty (Val di Fiemme 2014).
Najlepszy okres Murańki w karierze przypadł na lata 2014-2016. Dwukrotnie przekroczył barierę 100 punktów w klasyfikacji generalnej, zdobył brązowy medal MŚ. W 2015 r. stanął na najniższym stopniu podium w Falun w konkursie drużynowym. Przez kolejne pięć lat miał problem z wywalczeniem sobie miejsca w polskiej kadrze w PŚ. Wydawało się, że w sezonie 2020/2021 Murańka się odbuduje. Zajął czwarte miejsce w Willingen, to był jego najlepszy start w PŚ. W tamtym sezonie ustanowił swój rekord punktowy (141 pkt.), który dał mu najwyższe miejsce w klas. gen. (31. miejsce).
Niestety, Murańka przepadł w kolejnych sezonach, a spory wpływ na to miały problemy zdrowotne i kłopoty z utrzymaniem wagi. Tracił także motywację do dalszej rywalizacji.
– Uznałem, że z roku na rok coraz trudniej znaleźć mi motywację. Między innymi z powodu problemów z pobolewającymi biodrami, w przypadku których miałem ograniczony zakres ruchomości. Ciągnąłem tak od 2019 roku, borykając się z takimi kłopotami. Mój organizm fizycznie i psychicznie odmówił posłuszeństwa, a skoki nie sprawiały mi na tyle dużo przyjemności, abym dalej to kontynuował – wyznał skoczek.
Murańka szykował się do nowego sezonu, brał udział w zgrupowaniach, treningach. Szukał właściwej ścieżki przygotowań dla siebie, ale po drodze poczuł, że dalsza kariera skoczka narciarskiego nie ma już sensu.
– Starałem się zmobilizować, zacząłem się odchudzać i normalnie trenowałem. Szukałem też odpoczynku psychicznego i wytchnienia. Na początku sezonu porozmawiałem z Krzysztofem Miętusem, trenerem bazowym, że potrzebuję więcej pola do manewru i poprosiłem o to, by nie skupiać się tak bardzo na mojej wadze, abym mógł ciężko trenować i schudnąć przed samą zimą. Z biegiem czasu, mimo luźniejszego podejścia do mojej wagi, trudno było mi znaleźć motywację. Stwierdziłem, że nie ma to sensu i wolę zakończyć – wyznał.
30-latek przyznał także, że sporym obciążeniem była dla niego presja nałożona w bardzo młodym wieku. Miał problem, żeby ją udźwignąć. – Wszyscy widzieli we mnie młodego i utalentowanego skoczka, zawsze miałem przyklejoną łatkę następcy Adama Małysza. Siedziało mi to z tyłu głowy i też wywierałem na sobie presję. Na pewno było to dla mnie uciążliwe – ocenił.
Murańka nie czuje się niespełnionym skoczkiem, ma medal MŚ. Ale na razie chce odpocząć od skoków narciarskich. – Może kiedyś spróbuję przekazać swoje doświadczenie młodzieży jako trener. Skoki narciarskie nie są mi potrzebne, by być szczęśliwym człowiekiem. Mogę sobie pozwolić na wszystko, mogę wszystko zjeść i nikt nie patrzy mi na talerz. W skokach było to bardzo uciążliwe – przyznał.
Nowy sezon Pucharu Świata zacznie się 22 listopada w Lillehammer. We wrześniu i październiku skoczkowie powalczą w Letniej Grand Prix. W ten weekend zostaną rozegrane dwa konkursy w Wiśle.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS