A A+ A++

Jak informuje portal tyna.info.pl w ostatnich dniach rodzina z Końskich przeżyła ogromny szok. Po pochowaniu babci otrzymali oni informację, że jej ciało dalej znajdowało się w kostnicy Szpitala w Staszowie, gdzie zmarła. Placówka lecznicza póki co nie komentuje sprawy i zapewnia, że trwa wyjaśnianie tej historii. 

REKLAMA


Foto: szpitalstaszow.pl

Pani Stefania z Końskich na początku kwietnia zmarła na oddziale covidowym Szpitala w Staszowie –„Moja babcia przebywała w stanie ciężkim w szpitalu w Staszowie po wcześniejszym przewiezieniu jej z Końskich. Dokładnie 2 kwietnia babcia w godzinach wieczornych zmarła. Moja ciocia, a córka babci 3 kwietnia była już w szpitalu odbierając wypis i różnego rodzaju dokumenty potwierdzające zgon pacjentki. Po dokonaniu wszystkich formalności pochowaliśmy babcię w czwartek 8 kwietnia” – pisze w liście do wielu redakcji, także do naszej, wnuczka zmarłej – Joanna Stolarska.

Dalej działy się rzeczy dla rodziny wręcz makabryczne –„W poniedziałek do domu cioci w Końskich przyjechała policja i poinformowała ją że szpital w Staszowie twierdzi, jakoby ciało babci nie zostało do tej pory odebrane z kostnicy. Kazali natychmiast po nie jechać. Proszę sobie wyobrazić szok jaki wtedy wszyscy przeżyliśmy. Zwłaszcza ciocia, która jest po operacji. Nagle okazało się, że tak naprawdę nie wiadomo kogo pochowaliśmy” – tłumaczy wnuczka.

REKLAMA

Następnie rodzina podjęła wszelkie kroki by wyjaśnić sprawę. Skontaktowano się z zakładem pogrzebowym, który wykluczył możliwość pochowania kogoś innego niż pani Stefania. Również pracownik kostnicy na prośbę rodziny sprawdzał wszystkie ciała, które się w niej znajdują –„Pan w kostnicy nawet za namową mojej cioci sprawdzał wszystkie ciała czy na pewno nie mam tam jednak mojej babci, oczywiście nie było tam jej” – pisze w liście oburzona Joanna Stolarska.

Nie wiadomo więc dlaczego Szpital w Staszowie powiadomił policję w Końskich o tym, że w kostnicy wciąż znajduje się ciało zmarłej mieszkanki naszego miasta –„Dyrektor szpitala upierał się również przy swoim. Jedyne słowo przepraszam padło od niego po dość długiej dyspucie” – opowiada kobieta.

Zdaniem rodziny zawiniła oddziałowa ze Staszowa –„Nam wydano oryginały dokumentów już dzień po śmierci babci […] oddziałowa  sama zaniosła na dół papiery mojej cioci. Trzymając w rękach kopie wypisu. Powtarzam kopie. Pomyślała, że ciało nadal tam jest, nie konsultując tego z nikim. Nie konsultując tego z kostnicą. Nie dzwoniąc do rodziny. Postanowiła zadzwonić na policję w Końskich żeby złożyć doniesienie” – relacjonuje wnuczka zmarłej.

W rozmowie z tyna.info.pl dyrektor szpitala w Staszowie Paweł Wojtasik nie chce komentować sprawy – „Na ten moment wszystko jest na etapie wyjaśniania. Kiedy będziemy znali wszystkie okoliczności tego, co się wydarzyło, zajmiemy stanowisko” – mówi lokalnym dziennikarzom ze Staszowa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChcesz się liczyć? Policz się sam!
Następny artykułPrawie milion na opiekę nad zwierzętami bezdomnymi