Było o włos od straszliwej tragedii. Widząc, że ze szkolnego autobusu unosi się dym mieszkanka Horodyska (gm. Leśniowice) wybiegła na drogę i zaczęła dawać kierowcy znaki, aby się zatrzymał. To uratowało życie dziesięciorgu dzieciom. Chwilę po tym, jak przerażone uciekły z autobusu, cały pojazd stanął w płomieniach i doszczętnie spłonął.
Dramatyczne zdarzenie miało miejsce w piątkowe popołudnie (20 września) około godz. 13.30. Jedna z mieszkanek Horodyska (gmina Leśniowice) siedziała na ławce przed domem, gdy zobaczyła nadjeżdżający autobus szkolny, odwożący po lekcjach uczniów leśniowickiej podstawówki do domów w Horodysku, Rakołupach i Pliskowie. Kobieta z przerażeniem zauważyła, że z okolic silnika autobusu unosi się dym. Natychmiast wybiegała na szosę i zaczęła rozpaczliwie machać rękoma, dając znaki kierowcy, aby jak najszybciej zatrzymał pojazd. Gdy tylko to zrobił, dzieci w panice wybiegły z autobusu a chwilę po tym pojazd stanął w płomieniach i spowiły go kłęby czarnego dymu.
– Od tragedii dzieliły sekundy, bo chwilę po tym, jak uczniowie uciekli w bezpieczne miejsce cały autobus zaczął płonąć jak pochodnia – mówi nasza rozmówczyni. – To był jeden wielki słup ognia. Straszne przeżycie. Okoliczni mieszkańcy pobiegli do domów po gaśnice i próbowali ugasić płomienie, zanim jeszcze przyjechali strażacy. Ale to był żywioł. Temperatura była tak wysoka, że w położonym najbliżej budynku stopiły się rynny i elementy okien. Trawę i rośliny też wypaliło, ale najważniejsze, że dzieciom nic się nie stało.
Więcej informacji i zdjęć w poniedziałkowym, papierowym wydaniu „Nowego Tygodnia”. (mo)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS