A A+ A++

Przed szkołą niemal stały obrazek stanowiły rzędy uczniów podających z rąk do rąk cegły, układających sterty, zagrabiających gruzy, grabiących ziemię, zbierających śmieci – mimo, iż dla nas maluchów (klasy I – IV) nie były to prace łatwe. Robiliśmy to dla siebie. Takie były czasy, że nikt nie ośmielał się wyrażać niezadowolenia i niechęci.

Zachęcona do podzielenia się wspomnieniami związanymi z początkiem swojej przygody z edukacją i szkolnictwem, mieszkająca dziś w Kcyni pani Teresa Lisiecka kontynuuje swoje wspomnienia. Tym razem wspomina rok 1948 i powojenne początki szkoły podstawowej w Mycielewie, w której rozpoczęła naukę w 1948 r.

Jak zmieniała się polska szkoła po 1945 r., wspomnienia Teresy Lisieckiej, część II, rok 1948

Utworzona przez mieszkańców szkoła w Turzynie była tymczasowym rozwiązaniem a jednak przetrwała do roku 1948. Nauka odbywała się w bardzo trudnych warunkach lokalowych i higienicznych. Społeczeństwo lokalne trwało na stanowisku, że w Mycielewie szkoła musi być odbudowana. Na te usilne zabiegi pozytywną decyzję podjęły władze oświatowe już w roku 1947.

Postanowiono, że powstanie w Mycielewie budynek większy, piętrowy, a przy budowiw należy wykorzystać pozostałości po spalonej szkole. Część planowanych pomieszczeń miała być przeznaczona na cele oświatowe a część na mieszkania nauczycielskie. Mimo, że prace były dokładni zaplanowane, nie udało się ich na bieżąco realizować ze względu na brak odpowiednich materiałów.

Z dniem 16 października 1948 r. obowiązki kierownika powstającej szkoły przejął Wiktor Erdmann z Dobieszewa. W listopadzie 1948 r. uczniowie z Turzyna przenieśli się do Mycielewa, do budynku, który nie był jeszcze wykończony. Czynne były tylko dwie izby lekcyjne, nie było w budynku nawet schodów.

Początkowo w naszej szkole uczyły się dzieci z Turzyna, Mycielewa, Krzepiszyna i Malic. W tym czasie, kiedy przenieśliśmy się do Mycielewa, szkoła nie była taka, jaką dziś się oddaje do użytku: pachnąca, lśniąca, uporządkowana, oczekująca na przecięcie wstęgi. Nasza szkoła i teren do niej należący były nieuporządkowanym placem budowy. Wokoło budynku leżały sterty gruzu, cegieł a w środku mieliśmy zaledwie w miarę uporządkowane pomieszczenia przeznaczone na naukę i mieszkania dla nauczycieli z bocznym wejściem.

Z czasem przybywali do szkoły nowi nauczyciele – bez kwalifikacji, ale z werwą do pracy i ambicjami. Uzupełniali oni wykształcenie na specjalistycznych kursach. Władze oświatowe zgodnie z potrzebami przenosiły nauczycieli do szkół niezależnie od ich woli.

A co z pracami wykończeniowymi? Trwały stale. Obok uczniów ciągle byli pracownicy budowlani. Warunki nadal były trudne. W ziemie było bardzo zimno. Nas uczniów angażowano do wszelkich prac fizycznych, nawet kosztem lekcji. Przed szkołą niemal stały obrazek stanowiły rzędy uczniów podających z rąk do rąk cegły, układających sterty, zagrabiających gruzy, grabiących ziemię, zbierających śmieci – mimo, iż dla nas maluchów (klasy I – IV) nie były to prace łatwe. Robiliśmy to dla siebie. Takie były czasy, że nikt nie ośmielał się wyrażać niezadowolenia i niechęci. Znaliśmy swoje obowiązki, a o prawach nas nie informowano.

My, uczniowie, poruszaliśmy się w budynku tylko na parterze. Powoli na parterze wykańczano dla nas trzecie pomieszczenie, tzw. poczekalnię, gdzie gromadziliśmy się, oczekując na lekcje. Cały czas trwały prace wykończeniowe na piętrze i w piwnicy. Stawiano piece, wstawiano okna, układano podłogi, oprawiano drzwi. Dziś trudno sobie wyobrazić naukę w takich warunkach, nie mówiąc o zasadach BHP.

Mimo trwających ciągle prac budowlanych, praca dydaktyczno-wychowawcza nie zamierała. Szkołę odwiedzali wizytatorzy, sprawdzając wyniki nauczania i wychowania. Pod opieką nauczycieli uczniowie organizowali szkolne uroczystości: wieczornice, wystawy, brali udział w uroczystościach środowiskowych, gminnych, zbierali środki na zakup pomocy naukowych.

Tak dotarliśmy do początku roku szkolnego 1948/49. Coraz bliższym stawał się termin uroczystego otwarcia szkoły, który miał nastąpić ponad rok od przybycia tu uczniów: 7 listopada 1949 r.

W okresie poprzedzającym tę datę na terenie szkoły zawrzało. Pojawili się ludzie dorośli, porządkujący teren szkoły, dekorujący klasy. Szkoła została przygotowana na przyjęcie gości. Przeważał kolor czerwony, wisiały duże portrety dostojników nie tylko polskich. Była to rocznica wielkiej socjalistycznej rewolucji październikowej.

W dniu otwarcia, czyli 7 listopada 1949 r. zebrało się sporo przedstawicieli władz partyjnych, oświatowych oraz innych dostojnych gości. Było wiele przemówień. Wstęgę przecinał inspektor szkolny. Zwiedzono pachnącym pyłochłonem odświeżoną szkołę, wzięto udział w akademii przygotowanej w świetlicy przez młodzież. Wspólnie odśpiewano Międzynarodówkę.

Była to już szkoła siedmioklasowa, do której chodziły dzieci nie tylko z dawnego obwodu szkolnego, ale również z pobliskich wsi – między innymi Elizewa, Suchoręcza, Suchoręczka, Słonaw. W takich warunkach uczniowie polskiej szkoły w Mycielewie wkroczyli w okres stalinizmu.

Teresa Lisiecka

Autor: Pałuki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRozkład jazdy autobusów w 2023 r.
Następny artykułTrwają poszukiwania Jakuba W. podejrzanego o morderstwo