Od środy, 25 marca, uczniowie mają uczyć się zdalnie. Kontakt z nauczycielem mają mieć przez internet. Nie chodzi tu o powtórki, ale o realizowanie kolejnych zadań z podstawy programowej.
Obowiązek takiej nauki wprowadzono, gdy ogłoszono, że przerwa od zajęć w szkole została wydłużona do 10 kwietnia. Na razie, bo nie wiadomo, czy nauka przez internet potrwa dłużej.
Nauczyciele mają przygotowywać materiały dla uczniów albo prowadzić zajęcia na żywo przez internet. Uczniowie mają być oceniani za swoją pracę.
Ministerstwo Edukacji Narodowej nie tłumaczy, co robić, gdy ktoś nie ma internetu albo komputera. W przypadku dzieci młodszych w czasie nauki potrzebna jest pomoc rodziców, chociażby przy uruchomieniu szkolnych programów.
MEN mówi o tym, że potrzebne jest współdziałanie oraz mobilizacja dyrektorów szkół, nauczycieli, rodziców i uczniów, ale dodaje też, że… uczniowie powinni wziąć odpowiedzialność za swoją naukę.
Nie takie proste
– Mamy około 20 osób z różnych szkół, które nie mają żadnej możliwości połączenia się z internetem przez brak sprzętu albo samego podłączenia do sieci. Dla nich nauczyciele przygotowali wydruki i pozostał im kontakt telefoniczny – przyznaje Mariusz Krugły, naczelnik wydziału oświaty żagańskiego Urzędu Miasta. – Są też takie osoby, którym za nic nie chce się wracać do szkoły. Pomimo wielu prób, rodzice nie reagują na powiadomienia.
Nauczyciel w komputerze
W Żaganiu każda szkoła nauczanie przez internet prowadzi w formie, jaką ustalono z rodzicami. Różnią się one nawet w tej samej szkole w młodszych czy starszych klasach.
– Nie jesteśmy w stanie w każdej szkole w czasie rzeczywistym prowadzić zajęć online, gdzie za pomocą kamerki uczniowie łączą się z nauczycielem. Jak jest kilkoro dzieci w różnych klasach w rodzinie, a jeden komputer, nie da się zrobić tak, żeby wszyscy byli dostępni w tym samym czasie. Wszyscy ci, którzy mają dostęp przeważnie do mobilnego internetu, mają za słabą przepustowość łącza, żeby w takiej lekcji brać udział. Wszystko to musieliśmy przewidzieć. Niektórzy komunikują się za pomocą elektronicznego dziennika, powstały specjalne grupy na komunikatorach – tłumaczy M. Krugły.
Do potrzeb uczniów i rodziców musiała się też dostosować jedna z największych szkół w gminie Szprotawa.
– Problemów wcale nie ma tak mało, choć u nas nauczyciele od dawna pracowali już na służbowej poczcie czy przesyłaniu danych do chmury – mówi Cecylia Brodzińska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Wiechlicach. – Korzystamy z platformy classroom. Nauczyciel może tam patrzeć na bieżąco, kto jakie robi zadanie, kiedy był obecny, w jakich godzinach. Największym problem może okazać się dostęp do internetu. Wiadomo, że jak ktoś ma czworo dzieci, dwoje rodziców pracuje zdalnie w domu i są dwa komputery, to dzieci nie dadzą rady być w internecie, zgodnie z ich planem lekcji – przyznaje.
Podobnie jest w Żarach. Problem pojawia się też, gdy w rodzinie jest więcej niż jedno dziecko, a tylko jeden komputer.
– Przez pierwszy tydzień starszy syn korzystał z komputera rano – mówi Monika Wawrzyniak z Żar. – Miał tak prowadzony angielski. Z młodszym synem odrabialiśmy lekcje po południu, ponieważ mamy czas do godziny 18.00, żeby odesłać pani zrobione zadania. Są też rzeczy, które musieliśmy drukować, więc jeżeli ktoś nie ma dostępu do drukarki, to faktycznie mógł być to problem. My daliśmy sobie radę – dodaje mama Huberta i Bartka.
Warsztatów nie ma w domu
Szkoły organizują też swoje aplikacje i platformy do wymiany informacji i kontaktów z uczniami.
– Uczniowie zalogowali się na naszą platformę i ruszamy ze zdalnym nauczaniem – mówi Krzysztof Neska, dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych w Żarach.
– Zdalne nauczanie mamy zaplanowane przyzwoicie, zobaczymy, jak wyjdzie w praktyce. Już pierwszego dnia w całym kraju padł serwer elektronicznego dziennika – przyznaje Zbigniew Stelebski, dyrektor Zespołu Szkół Technicznych i Licealnych w Żaganiu. – Cały czas modyfikujemy pomysły na naukę, bo nie da się wszystkiego przewidzieć. Chciałbym, żeby nauczyciele oceniali uczniów na razie tylko pozytywnie. Prosiłem o wstrzymanie się z ocenami niedostatecznymi. Nie możemy stawiać jedynek za to, że kogoś o konkretnej godzinie nie było w internecie, raczej analizować dlaczego. W przypadku przedmiotów zawodowych z zajęciami praktycznymi jest problem, bo nie da się w domu zrobić tego, co na warsztatach.
Na dziennik elektroniczny połączony z platformą google postawiono w Zespole Szkół Technicznych i Branżowych w Szprotawie.
– Uczniowie część zadań praktycznych będą robić w domach. Będą potem wysyłać zdjęcia gotowych projektów do oceny. Nauczyciele planują też formy sprawdzianów, które będą robione w konkretnych godzinach w danym dniu. Każdy będzie miał określony czas na odesłanie pracy – mówi dyrektor Andrzej Skawiński.
Muszą zapłacić
Choć Związek Nauczycielstwa Polskiego przygotował swoje stanowisko, że nauczycielom za czas gotowości do pracy i pracy zdalnej należy się pełne wynagrodzenie, rolę w jego ustalaniu mają samorządy.
– Nie ma żadnych dokładnych wytycznych dotyczących wynagrodzeń nauczycieli w czasie braku zajęć w szkołach. Przepisy przytoczone przez MEN są na tyle ogólne, że można je różnie interpretować. Decyzję podejmują dyrektorzy, choć u nas w Żaganiu płacone będą wynagrodzenia z większością dodatków – mówi M. Krugły. – Wstrzymaliśmy jedynie dodatki za nadgodziny. Nauczyciel ma 40-tygodniowy tydzień pracy, 18 powinien spędzić pod tablicą. Pozostałe godziny to jest czas na przygotowanie się do zajęć, sprawdziany i kontakty z rodzicami. Pozostaje pensja zasadnicza, dodatek stażowy oraz za wychowawstwo. Nie ma u nas teraz dodatku motywacyjnego – tłumaczy.
Pensja osób z obsługi szkoły (z biura, osób sprzątających, konserwatorów) również zależy od dyrektora.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS