Rangers F.C., czyli czwartkowy rywal Lecha Poznań w drugiej kolejce Ligi Europy, krok po kroku odbudowuje się po bankructwie i degradacji na czwarty poziom rozgrywkowy w kraju. W poprzednim sezonie, drugi rok z rzędu, zespół Stevena Gerrarda wywalczył wicemistrzostwo Szkocji oraz awansował do fazy grupowej Ligi Europy.
W przeciwieństwie do sezoniu 2018/19, w minionych rozgrywkach Rangersom udało się awansować do fazy pucharowej. W grupie z FC Porto, Young Boys Berno oraz Feyenoordem Rotterdam drużyna Gerrarda wywalczyła dziewięć punktów i z drugiego miejsca, za plecami Portugalczyków, awansowała dalej.
W 1/16 finału Rangersi wyeliminowali Bragę, wygrywając w obu meczach 3:2 i 1:0. Wicemistrzowie Szkocji pogromcę znaleźli dopiero w kolejnej rundzie, kiedy przegrali oba spotkania z Bayerem Leverkusen 1:3 i 0:1.
Mocniejsi niż rok temu
Najlepszy od 12 lat sezon w europejskich pucharach Rangersi zaczęli od eliminacji do Ligi Europy. W rundzie decydującej o awansie do fazy grupowej zespół Gerrarda grał z Legią Warszawa. Po bezbramkowym remisie przy Łazienkowskiej Szkoci wygrali u siebie 1:0 dzięki bramce Alfredo Morelosa w doliczonym czasie gry. Teraz w fazie grupowej zagrają z Lechem Poznań.
– Chociaż od dwumeczu z Legią minął ponad rok, to Rangersi praktycznie się nie zmienili. O sile zespołu wciąż stanowią ci sami piłkarze, a Gerrard nadal preferuje intensywny futbol, który polega głównie na ofensywie i wysokim odbiorze piłki w obronie. Drużyna najczęściej ustawiana jest w formacji 4-3-3 i jedynym zawodnikiem, którego możemy spodziewać się w składzie, a który nie grał przeciwko Legii, jest Ianis Hagi, który trafił na Ibrox Stadium zimą – mówi nam David Friel, dziennikarz “The Scottish Sun”.
I dodaje: Stabilność w składzie jest wielką siłą Rangersów. Wszyscy zawodnicy doskonale znają założenia i wymagania Gerrarda, świetnie rozumieją się na boisku, przez co potrafią być niezwykle konsekwentni. To oczywiście zespół dużo lepszy niż ten, który rok temu grał z Legią. Przez ten czas bardzo poprawili grę w obronie, która pozostawiała sporo do życzenia. Teraz, w 12 kolejkach w lidze, stracili tylko trzy gole i wyrównali klubowy rekord w liczbie meczów bez straty gola na początku sezonu. Zanim w połowie września zremisowali 2:2 z Hibernian, zanotowali siedem czystych kont.
Odebrać tytuł Celticowi
Jak w Szkocji przyjęto bardzo dobrą grę i awans Rangersów aż do 1/8 finału LE w poprzednim sezonie? – Przed sezonem nikt by w takich wynik nie uwierzył, bo to zawsze wielka sztuka, gdy latem grasz aż cztery rundy kwalifikacyjne. W grupie zespół zaprezentował się jednak bardzo dobrze, a jeszcze lepszą robotę wykonał w dwumeczu z Bragą. Wyjazdowe zwycięstwo 1:0 było jednym z najlepszych występów Rangersów za kadencji Gerrarda. Chociaż Bayer Leverkusen okazał się zdecydowanie za silny, to drużynie należały się duże słowa uznania za to, czego dokonała w Europie w poprzednim sezonie – mówi Friel.
O ile Rangersi grali zaskakująco dobrze w LE, o tyle rozczarowali w lidze. Przed rokiem Friel mówił nam, że zespół Gerrarda ma wszystko, by rzucić wyzwanie Celticowi i wreszcie odebrać mu mistrzostwo Szkocji. Ostatecznie Rangersi zakończyli rozgrywki aż 13 punktów za największym rywalem.
– Do Bożego Narodzenia grali doskonale, ale potem wszystko się rozsypało i nikt nie wie dlaczego. W ostatnim meczu przed zimą przerwą Rangersi pokonali Celtic, jednak później w lidze już nie zbliżyli się do tego poziomu. Zespół Gerrarda grał źle, nieskutecznie i odpadł też z Pucharu Szkocji, co pogorszyło nastroje w klubie. Celtic zaś zaczął wygrywać mecz za meczem, po drodze tylko raz remisując i pewnie obronił mistrzowski tytuł. Nawet gdyby liga nie została przerwana przez pandemię, to Rangersi nie mieliby szans na triumf – opisuje Friel.
Teraz może być jednak inaczej. Zespół Gerrarda prowadzi w tabeli szkockiej ekstraklasy z sześcioma punktami przewagi nad Celtikiem. Chociaż Rangersi rozegrali o jeden mecz więcej, to przewagę i tak daje im zwycięstwo w derbach Glasgow, które odnieśli 17 października, wygrywając na wyjeździe 2:0.
– Na razie wygląda na to, że Rangersi są mocniejsi nie tylko piłkarsko, ale też mentalnie. Trzeba jednak pamiętać, że to dopiero początek sezonu i jeszcze mnóstwo meczów przed nami. Rok temu też wydawało się, że zespół Gerrarda może wreszcie odebrać Celticowi tytuł. Teraz Rangersi muszą pokazać, że są w stanie udźwignąć presję lidera, bo forma Celticu nie będzie przeciętna bez końca – mówi Friel.
Gerrard nie odpuści
Szkoci, w przeciwieństwie do Lecha, skutecznie rozpoczęli grę w tegorocznej edycji LE. Rangersi przed tygodniem wygrali na wyjeździe ze Standardem Liege 2:0. – Chociaż priorytetem dla Gerrarda i jego drużyny będzie odebranie mistrzostwa Szkocji Celticowi, to gra w europejskich pucharach jest dla nich bardzo istotna. Nie tylko z uwagi na prestiż, ale przede wszystkim z powodu pieniędzy. Umowy telewizyjne w Szkocji nie gwarantują wysokich zarobków, dlatego i Rangersi, i Celtic muszą polegać na dochodach z europejskich pucharów – mówi Friel.
– Dlatego nie spodziewałbym się, że Gerrard wystawi słabszy skład na mecz z Lechem. Myślę, że będzie chciał jak najszybciej zapewnić sobie awans z grupy i do wiosny skupić się na lidze. Zresztą w Rangersach nie ma gwiazd, których brak znacząco wpłynąłby na funkcjonowanie drużyny. Największą siłą zespołu jest współpraca i organizacja na boisku – wyjaśnia.
I kończy: Gdzie szukałbym szans dla Lecha? Największe zagrożenie pod bramką Rangersów najczęściej zaczyna się w bocznych sektorach boiska. To po dośrodkowaniach zespół Gerrarda stracił większość bramek w tym sezonie. Najlepiej widać to po wspomnianym meczu z Hibernian.
Mecz Rangers F.C. – Lech Poznań w czwartek o godzinie 21:00. Transmisja w TVP 2 oraz Polsat Sport Premium 1, relacja na żywo na Sport.pl.
Masz ciekawy temat związany ze sportem? Wiesz o czymś, co warto nagłośnić? Chcesz zwrócić uwagę na jakiś problem? Napisz do nas: [email protected]
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS