Czwarta fala feminizmu ugięła się pod naporem pandemii Covid-19. W walce o parytety płci głównym opozycjonistą okazały się… same kobiety. – Wystarczy spojrzeć na środowisko naukowe. Po wybuchu epidemii liczba artykułów pisanych kobiecą ręką drastycznie zmalała, gdyż kobiety skupiły się na organizowaniu spraw domowych, zwłaszcza w bezprecedensowych chwilach lockdownu. A trudno poświęcić się naukowej pracy między praniem, gotowaniem a odrabianiem lekcji z dziećmi. W efekcie kobiety wypadły z gry. Ten trend widać na całym świecie – opowiada Agnieszka Zawadzka – Jabłonowska, psycholog biznesu, coach i dyrektor Centrum Coachingu i Mentoringu Akademii Leona Koźmińskiego.
Psycholog i psychoterapeutka Dorota Minta dodaje, że wiele świetnych menedżerek, stojąc podczas w ostatnich miesiącach przed wyborem: praca albo rodzina, postawiły na to drugie. Wzięły więc na siebie większość domowych obowiązków i jednocześnie nadal pozostawały w pełni aktywne zawodowo. Nie dały przestrzeni mężczyznom na włączenie się w alarmowy tryb lockdownu. – Przekonanie, że kobieta jest odpowiedzialna za dom, wzięło górę. Podczas gdy mężczyźni piastujący zarządcze stanowiska, w momencie wybuchu pandemii dalej koncentrowali się na pracy, ratując zagrożone biznesy, kobiece ambicje razem ze szpilkami i garsonkami wylądowały w kącie. Z punktu widzenia kulturowego, to nasza porażka. Menedżerki, dyrektorki, szefowe znalazły się pod szklanym sufitem we własnych domach, jakby zapominając, że od kilkudziesięciu lat trwa walka o kobiecą niezależność – opowiada Dorota Minta.
W stresie pourazowym
Tymczasem lockdown i nowa normalność rzuciły całej polskiej kadrze menedżerskiej nowe wyzwania, bez żadnej ulgi dla płci. Nie każdy menedżer poradził sobie w swojej roli, aczkolwiek to właśnie kobiety na stanowiskach zarządzających miały szansę najbardziej się wykazać. – Gdy zaczęła się pandemia, nagle wszyscy rzucili się do pracy z emocjami. Chciano w ten sposób opanować zespoły na home office, jak i osoby nadal pojawiające się codziennie w pracy, w biurze itd. Kobietom było łatwiej, bo z natury lepiej potrafimy komunikować się na poziomie emocjonalnym i zarządzać relacjami przy skróconym dystansie – wyjaśnia Agnieszka Zawadzka – Jabłonowska.
Dominika Horbacz, konsultantka w Randstad Polska, również przekonuje, że kobieca empatia pozwala łatwiej zarządzać zespołem. – Szczególnie kiedy życiem zawodowym rządziła duża niepewność, liczne obawy, a podwładni potrzebowali wówczas troski, docenienia i znacznie częstszego kontaktu. Takie działania, zwłaszcza w rozproszonym zespole, nie tylko niwelowały napięcia, ale też wpływały pozytywnie na efektywność w nowej sytuacji – tłumaczy Dominika Horbacz.
Po opanowaniu pierwszej fali pandemii przyszła pora na podsumowania i wnioski. A te nie są zbyt różowe. – Menedżerowie zaczynają odczuwać znamiona zespołu stresu pourazowego. Czują się wypaleni, spada im motywacja. Boją się utraty pracy. To dotyczy w większym stopniu kobiet niż mężczyzn – mówi Dorota Minta.
Według badań Mobile Institute „Polacy w czasie kwarantanny”, aż 32 proc. ankietowanych kobiet obawia się utraty pracy, podczas gdy ten odsetek wśród płci brzydkiej jest znacznie mniejszy – 12 proc. Obawy te nie są bezpodstawne, bo do tej pory, jak wynika z danych firmy Randstad Polska, już 20 proc. firm zdecydowało się na redukcję pojedynczych etatów. – Redukcje w przypadku stanowisk managerskich były jedną z pierwszych reakcji firm w obliczu COVID-19. Wiązało się to jednak raczej z kondycją finansową firm, niż wyzwaniami z zarządzaniem zespołami rozproszonymi, które pracują zdalnie – zauważa Dominika Horbacz.
Czas na zmiany
Cały polski rynek pracy, po mocnym tąpnięciu sprzed kilku miesięcy powoli wraca do normy, aczkolwiek skala rekrutacji ciągle jest mniejsza niż rok temu, zwłaszcza na wyższych szczeblach. Np. przedstawiciele Randstad Polska wyliczają, że różnica ofert pracy we wrześniu br. wobec analogicznego okresu rok wcześniej wynosi już tylko kilka procent, ale podaż w przypadku ról menedżerskich jest znacznie niższa niż w ubiegłym roku. Z kolei specjaliści z The Adecco Group we wrześniu 2020 r. zanotowali niemal 260 tys. ofert pracy, o 25 proc. mniej niż rok wcześniej. Z ich danych wynika też, że najmniej ofert czeka na specjalistów branży edukacyjnej, prawnej, a także na zarządzających, pełniących kluczowe role w organizacjach. Z drugiej strony, na razie jeszcze nie doszło do większej rotacji stanowiskach menedżerskich, ponieważ pracodawcy w pierwszej kolejności postawili na rozwój i uzupełnienie luk kompetencyjnych swoich pracowników.
– Często nie byli w stanie zadbać o odpowiednie umiejętności pracowników przed pandemią, dlatego odpowiedzialnością za niepowodzenia dzielą się solidarnie z menedżerami – zaznacza Daniel Wocial, dyrektor zarządzający The Adecco Group w Polsce, Czechach i Słowacji.
Karolina Szyndler, dyrektor w Hays Poland dodaje, że firmy, które stosunkowo dobrze odnalazły się w pandemicznej rzeczywistości, starały się zatrzymywać na pokładzie dobrych i sprawdzonych ludzi, w tym i sprawujących funkcje zarządcze. Pracę częściej tracili menedżerowie niższego szczebla lub związani z realizacją projektów o charakterze inwestycyjnym.
– Z mniejszymi zmianami w strukturze zatrudnienia zmierzyły się m.in. firmy z branży IT, e-commerce, spożywczej czy budowlanej. Więcej perturbacji na tym polu doświadczył z kolei sektor handlu detalicznego, hotelarstwa czy automotive. Bez względu na branżę działalności firmy, zdarzało się, że trudniejsza sytuacja wywołana koronawirusem stawała się ostatecznym argumentem za rozstaniem się z menedżerem, który od jakiegoś czasu w sposób ewidentny nie osiągał wyników – opowiada Karolina Szyndler.
Szefowie i szefowie, którzy nie zdali egzaminu w covidowych warunkach, a nadal utrzymują stery w swoich zespołach, muszą się liczyć, że za kilka miesięcy przyjdzie czas na zmiany. Być może już na początku przeszłego roku, gdy przedsiębiorcy z większym spokojem będą mogli mierzyć się z rzeczywistością, zaczną przyglądać się wskaźnikom efektywności zespołów i wystawiać okresowe oceny pracownikom. – Nie ominie to menedżerów, a kwestia zarządzania zespołem w okresie pracy zdalnej może stać się jednym z istotniejszych aspektów tych ocen – przekonuje Dominika Horbacz.
Męska dominacja
Firmy ostrożniej też podchodzą do podejmowania długofalowych zobowiązań. To przekłada się na ich plany rekrutacyjne. Podobnym podejściem do rozwoju kariery wykazuje się kadra menedżerska, która w okresie pandemii często jest mniej skłonna do zmiany miejsca zatrudnienia. W badaniu Hays Poland przeprowadzonym w listopadzie 2019 r. perspektywę swojej kariery pozytywnie oceniało 63 proc. respondentów zajmujących stanowiska menedżerskie i zarządcze. W lipcu 2020 r. ten odsetek wyniósł zaledwie 31 proc. – Wciąż jednak 47 proc. firm deklaruje plany zwiększenia zatrudnienia w bieżącym roku, co zapewne przełoży się również na sytuację kadry menedżerskiej – zauważa Karolina Szyndler.
W lepszej sytuacji znajdują się specjaliści, i to bez względu na płeć. Daniel Wocial wskazuje, że dziś każdy sektor potrzebuje wykwalifiko … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS