Po ogłoszeniu przez Polskę oficjalnie woli uzyskania od Niemiec reparacji, wyprodukowanych zostało natychmiast kilka mitów, z którymi należy się zmierzyć:
- że upłynęło za dużo czasu, a współcześni Niemcy nie są niczemu winni
- że przecież Polska uzyskała od Niemiec kawał terytorium i to załatwia sprawę
- że Polska zrzekła się reparacji i domaganie się ich jest „niezgodne z prawem”
- że w ogóle czemu domagamy się reparacji od Niemiec, a nie np. od Rosji (to jest szczególne kuriozum)
- że Niemcy to nasz najlepszy przyjaciel i nie wolno takiej pięknej przyjaźni w imię jakichś tam pieniędzy deptać (jak wiadomo, kiedy ofiara domaga się zadośćuczynienia od swojego kata, to jest to klasyczny przykład „deptania przyjaźni”)
- i najlepsze – że Niemcy w „odwecie” będą chcieli nam zabrać ziemie, które utracili na naszą rzecz po wojnie; kurde, no serio ludzie piszą takie rzeczy pod nazwiskiem
Zacznijmy od punktu ostatniego, bo on w połączeniu z punktem przedostatnim tworzy niesamowite wręcz combo. Otóż w historii nie jest znany przypadek, żeby jedno państwo odstąpiło drugiemu państwu swoje ziemie inaczej, niż w wyniku przegranej wojny albo groźby wojny (choć nawet to drugie było niezwykle rzadkie). Jednym słowem nasza opozycja twierdzi, że (pkt. 5) Niemcy to nasi wspaniali przyjaciele, ale jak zaczniemy mówić o reparacjach, to (pkt. 6) na nas napadną. Wehrmacht wiedzie i zabierze nasze ziemie.
Powtarzam – w świetle doświadczeń historycznych nie ma innej metody zaboru ziem obcego państwa, niż wojna. I rozumiecie – nasza opozycja twierdzi, że Niemcy wypowiedzą nam wojnę!
To właściwie mogłoby zamknąć temat dyskusji o poziomie intelektualnym rodzimych folksdojczów, ale jednak brnijmy dalej, punkt po punkcie.
Ad. 1
Wszyscy już zapewne słyszeli o wypłacie 1.1 mld euro przez Niemcy Namibii za zbrodnie czasów kolonialnych w latach 1905-1908. To właściwie samo w sobie zamyka temat „za dawno” oraz „współcześni Niemcy nie ponoszą za to winy”.
Dodajmy przy tym, że o ile faktycznie współcześni Niemcy nie ponoszą winy za zbrodnie swoich dziadków i ojców tak w Polsce, jak i w Namibii, o tyle korzystają z owoców ich zbrodni. Szereg największych niemieckich korporacji rozwinęło się najbardziej właśnie w okresie III Rzeszy. A to, że równie wiele z nich przemalowało szyld albo przekazało kluczowe aktywa firmom, które zaczynały „z czystą kartą” po wojnie, to zupełnie inna historia.
Ad. 2
Nikt nigdy nie traktował ziem utraconych przez Niemcy po II wojnie światowej jako rekompensaty za zbrodnie Niemiec na terenie Polski. Najlepszym dowodem, że sami Niemcy tak o tym nie myśleli, jest ich uporczywe twierdzenie, że „Polska zrzekła się reparacji”. Gdyby to ziemie zachodnie były faktyczną rekompensatą, to po co w ogóle Polska miałaby się czegoś „zrzekać”? Logicznie sprzeczne.
W historii wiele jest przypadków, kiedy państwo w wyniku wojny traciło terytorium i jednocześnie płaciło reparacje. Najlepszy przykład to właśnie Niemcy po I wojnie światowej – straciły ziemie na rzecz Francji, a ostatnią ratę reparacji zapłaciły kilka lat temu. Pakiet „utrata ziem plus reparacje” nie był w historii niczym wyjątkowym. Można powiedzieć, że utrata ziem była formą kary za przegraną wojnę, a reparacje były zadośćuczynieniem za straty drugiej strony. Dwie osobne sprawy, często idące w parze.
Ad. 3
Tu chyba dochodzimy do najważniejszej sprawy, czyli argumentu „z prawa”. Otóż w całej historii ludzkości reparacje były wypłacane przez jedno państwo drugiemu z dwóch powodów: 1. w wyniku przegranej wojny, 2. jako zobowiązanie moralne.
Nigdy w historii nie było przypadku, żeby ktoś zapłacił komuś reparacje, bo „miał do nich prawo” albo „wygrał w sądzie”. W jakim niby sądzie? Nie ma takiego sądu. Co więcej, wypłacano reparacje całkiem wbrew literze prawa międzynarodowego.
Najbardziej spektakularny przykład to znowu Niemcy i reparacje wobec Izraela. Czy Niemcy napadli kiedyś na Izrael? Nie. Czy zabili choć jednego obywatela Izraela? Ani jednego. Czy zniszczyli jakieś izraelskie miasto, zbombardowali szkołę, ukradli maszyny z izraelskiej fabryki albo obrazy z izraelskich muzeów? Nigdy nic. Dlaczego? Bo państwo Izrael powstało w roku 1948, czyli po wojnie szczęśliwie przez Niemcy przegranej. Co więcej – bardzo możliwe, że gdyby nie II wojna światowa, Izrael w ogóle nigdy by nie powstał!
Nie ma i nigdy nie było żadnego prawa, które by zobowiązywało Niemcy do wypłaty czegokolwiek Izraelowi. Nie ma w prawie czegoś takiego, jak dziedziczenie praw do czegokolwiek po linii etnicznej, a to właśnie tu zastosowano.
Niemcy wypłacili te reparacje wyłącznie ze względu na poczucie moralnego zobowiązania.
Powtórzmy – prawo w przypadku reparacji wojennych nigdy nie było argumentem. Nigdy nie było żadnej „sprawy sądowej o reparacje” ani nic takiego. Używanie przez Niemcy argumentu prawnego to wyłącznie zamulanie tematu i uciekanie od odpowiedzialności.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS