A A+ A++

Sześć bałkańskich krajów, ponad 2220 km, wspinaczka na przewyższenia równa siedmiokrotnemu wejściu na Everest i to wszystko w prawie cztery miesiące. Tak najkrócej i najbardziej efektownie można podsumować bałkańską eskapadę podróżnika Ryszarda Jakubowskiego. Ale nie na “osiągach” się skupiał, opowiadając o swoich przygodach publiczności podczas festiwalu Ciekawi Świata, organizowanego przez Białostocki Ośrodek Kultury.

Mówił o tym, czego szukał, pokonując przestrzeń w tempie piechura i co znalazł: naturę, ducha, serdeczność, dobroć.

Via Balkanica. Łatwo nie było

Jego wybór padł na Bałkany, bo już je znał (albo tak mu się wydawało). Był na wymianie studenckiej w Bułgarii, zna język, więc łatwo mu było zrozumieć wszystkie pozostałe (poza albańskim). Wyglądało to zabawnie, gdy pierwszego dnia wsłuchiwał się w brzmienie mowy w nowym kraju, a drugiego już mówił – jak w Matrixie!

A dlaczego pieszo? W 2017 r. realizował inny szalony autorski projekt – Wielki Szlak Polski, kiedy to przemieszczał się rowerem Krzesimirem, kajakiem Ildefąsem oraz pieszo. Marsz, choć był najcięższy, dał mu najwięcej satysfakcji. Mówi, że w ten sposób więcej można doświadczyć i nie ma się takiego wrażenia, że coś cię omija. Rozsmakował się.

W 2018 r. poszedł więc za ciosem. Via Balkanica to jego droga ze Słowenii (do której dotarł autobusem) do Albanii, a następnie najdłuższy bułgarski szlak pieszy E4. Kierował się GPS-em. Taszczył ze sobą plecak, płachtę biwakową (którą mu zresztą zwiało na jednej z kamienistych adriatyckich plaż) i… Zygmunta – tak pieszczotliwie nazwał swój brzuch. Po całym dniu wysiłku nie dość, że był wściekle głodny i że pojawiała się naturalna potrzeba nagrodzenia się, to jeszcze swego domagał się Zygmunt, więc pochłaniali porcje “rodzinne” – dla kilku osób.

Kluczył, miał przerwy i przestoje. Np. w Bośni zaczęły mu się rozpadać buty, ale przez podejrzliwość celników nie mógł odebrać paczki z nowymi i musiał się po nią fatygować aż do bułgarskiej Sofii. Zdarzało mu się prać ubrania w rzece, a potem suszyć rozwieszone na plecaku. W kość dała mu deszczowa Chorwacja, chlupot wody w butach i odciski.

Ludzie i psy

Najcieplej mówi o spotkanych na szlaku ludziach. Albo szerzej – o towarzyszach. Pod Cerknicą w Słowenii, kiedy żar lał się z nieba, odpoczął nad rzeką, mocząc stopy w chłodnej wodzie. Wtedy zagadał do niego starszy pan, wymienili grzeczności, napili się razem – miała być woda, a skończyło się na winie. Ani się obejrzał, jak został u gospodarza na obiad i na noc, a nawet pomógł mu w organizacji następnego dnia wystawy, bo gościnny mężczyzna okazał się być rzeźbiarzem.

W Chorwacji spotkał pierwszych towarzyszy podróży: Branko i Kaspra, dalej szli już razem. W Bośni przyplątał się do nich Jez – psiak nazwany tak od jeziora, gdzie został znaleziony. Najwyraźniej znał szlak i robił za przewodnika. Potem dowiedzieli się na forach internetowych, że pies przeprowadził już niejedną grupę turystów. Towarzyszył im do samej granicy i zawrócił z inną grupą, która go podkarmiała.

W Czarnogórze na stromym podejściu niedaleko jeziora Piva Ryszard poznał mieszkającą tam parę uroczych starszych ludzi: emerytowanego nauczyciela i byłą pasterkę (najbardziej roziskrzone życiem oczy, jakie podczas tej podróży spotkałem! – zachwyca się podróżnik).

Stara Płanina skradła serce

Widoki? Oczywiście, zapierające dech w piersiach. Zarówno Gorski Kotar, błękit Adriatyku, jeszcze wyższe góry w różnorodnej etnicznie Bośni, jak i cała śliczna Czarnogóra z dzikimi terenami wokół Żabljaka, gdzie nie zapuszcza się wielu turystów.

Na koniec kilkudniowa wizyta w bułgarskiej Sofii (po odbiór paczki z butami), potem jazda do granicy greckiej i od niej znów piesza wędrówka na północ, przez Sławiankę, Pirin, Riłę i Witoszę, by znowu znaleźć się w Sofii, a po niej – na szlaku Kom-Emine, wiodącym przez północną Bułgarię i pasmo Staropłanińskich szczytów. Łańcuch Stara Płanina nazywany jest też Bałkanem i od niego nazwę wziął cały półwysep. Powsibroda przyznał, że kiedyś był pewien, że jego najulubieńszym pasmem górskim jest Piryn, ale teraz już wie – to Stara Płanina skradła jego serce. Powrót do Sofii przyniósł jeszcze wisienkę na torcie – zaproszenie “rzutem na taśmę” na bułgarskie wesele brata kumpla. Takie z orkiestrą, tańcami w kole “prawo horo” i odpowiednią do wprowadzenia się w trans ilością rakii.

Ryszard Jakubowski wrócił właśnie z kolejnej podróży – autostopowej po Rosji i Mongolii, i już planuje nową. Śmieje się, że to znowu będzie długi spacer, ale o szczegółach – na razie sza!

– Pokonując przestrzeń w tempie piechura mamy okazję doświadczać jej w nietypowy sposób. Możemy patrzeć i próbować rozumieć. Gdy będziemy to robić wystarczająco długo, możliwe, że przyjdzie do nas i szeptem opowie nam swoją historię na ucho. Niczym czuła kochanka – mówi.

Dla niego Bałkany były spotkaniem z sześcioma kochankami.

– To, że kraj, w którym jestem i przestrzeń, przez którą idę, jest jak kobieta, przyszło do mnie na samym początku podróży. Słowenia była delikatna i czuła, bardzo kobieca. Na każdy spotykany później kraj patrzyłem z tej perspektywy – uśmiecha się podróżnik. – Dzieliłem z nimi coś intymnego: noc pod niebem pełnym gwiazd, kąpiel w lodowatym jeziorze, opowieści ludzi, których spotkałem.

Ryszard Jakubowski – studiował w Polsce, Szkocji i Bułgarii. Z wykształcenia prawnik, choć chwytał się rozmaitych zawodów: od prowadzenia restauracji na Mazurach po pracę w niemieckiej fabryce zabawek. Podróże zaczął od autostopowych wypraw do Turcji, Gruzji i Armenii. Zakochany w Bałkanach, zwłaszcza w Bułgarii, do której często wraca. Jego nietypowe podróże można śledzić na facebookowym profilu “Powsibroda”.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak optymalizować koszty IT w czasach pandemii
Następny artykułWójt Gminy Kwidzyn ogłasza drugi przetarg ustny nieograniczony na dzierżawę nieruchomości gruntowych niezabudowanych obrębie geodezyjnym Paczkowo (Gilwa Mała)