A A+ A++

Media informowały, że Mirosław Skrzypczyński miał m.in. jako trener molestować zawodniczki, a także stosować przemoc domową. Środowisko tenisowe, w tym obecni szkoleniowcy czołowych polskich zawodników, nie komentują sprawy byłego szefa Polskiego Związku Tenisowego. Wyjątek dla Sport.pl uczynił Andrzej Kobierski, trener Magdaleny Fręch, trzeciej rakiety Polski, aktualnie sklasyfikowanej na 106. miejscu w rankingu WTA.

Zobacz wideo
Nowa Iga Świątek. Jednak Djoković, a nie Nadal?

Trener Magdaleny Fręch o sprawie byłego prezesa PZT

Gdy zapytaliśmy Kobierskiego, “jak ocenia zamieszanie wokół byłego już prezesa PZT Mirosława Skrzypczyńskiego”, zaczął swoją odpowiedź od wskazania, jak bardzo rozwinął się polski tenis za kadencji Skrzypczyńskiego. Następnie przedstawił swoje wątpliwości – m.in. dotyczące wywiadu, którego Katarzyna Teodorowicz udzieliła dla portalu Onet. 

– Druga lampka [ostrzegawcza – red.] to oskarżenia Katarzyny Teodorowicz. Pałając nienawiścią do człowieka, który “dosypał jej środków nasennych i nie wiadomo do czego jest zdolny”, mimo to postanowiła pracować dla niego, startując w konkursie na trenera kadry narodowej, a po rozegranym singlu wygrała jeszcze finał debla tamtego dnia. Przecież to się kupy nie trzyma – wskazał Kobierski.

Teodorowicz jako była tenisistka i olimpijka oskarżyła w rozmowie z Onetem Skrzypczyńskiego, że ten przed laty – jako trener jej koleżanki Renaty – dosypał jej podczas mistrzostw Polski środki nasenne, by przegrała. Od tego wydarzenia minęło już 30 lat.

– W deblu zdobyłyśmy z Renatą złoto. Miałam wtedy siedemnaście lat, ona była o sześć lat starsza. W zawodach singlowych spotkałyśmy się w półfinale. Okazała się lepsza, zresztą wynik pamiętam do tej pory: wygrała w dwóch setach 6:4, 6:4. Podczas gry czułam się dziwnie. Coś dziwnego zaczęło się ze mną dziać. Początkowo uznałam to za rezultat zmęczenia, które mogło narosnąć w poprzednich dniach. Po meczu wsiadłam z kolegą do auta i całą podróż na Śląsk przespałam. To także tłumaczyłam sobie wysiłkiem. Poważnie zaczęłam się martwić dopiero po powrocie do domu. Położyłam się wtedy do łóżka, a później nie wybudziłam się przez kolejnych kilkadziesiąt godzin. Spałam całą noc, potem cały dzień i znów całą noc – opowiadała Teodorowicz w Onecie.

Katarzyna Teodorowicz reaguje

Rozmawialiśmy z Katarzyną Teodorowicz, by wyjaśnić twierdzenia Andrzeja Kobierskiego. Zaczęliśmy od debla. – Nie mówiłam tego w wywiadzie dla Onetu, ale po przegranym półfinale singla z Renatą Skrzypczyńską grałyśmy prawdopodobnie kilka godzin później finał debla. Rywalizowałam w nim zapewne na adrenalinie, podobnie jak w grze pojedynczej. Zresztą tamto spotkanie półfinałowe w singlu przegrałam 4:6, 4:6. To nie było tak, że przewracałam się na korcie i nie walczyłam. Robiłam, co mogłam w tamtej sytuacji. Po obu meczach późnym popołudniem wróciłam do domu i potem już zaczęłam się czuć tak, jak już opowiadałam – powiedziała Teodorowicz w rozmowie ze Sport.pl.

Historię ze Skrzypczyńskim przekazała jako przestrogę juniorkom, z którymi pracowała później jako trener PZT-Prokom Team. – Opowiadały mi, że na jednym z juniorskich wyjazdów z PZT była z nimi Renata Skrzypczyńska i wtedy to mi zapaliła się lampka. Opowiedziałam im, co zdarzyło mi się z ręki jej męża Mirosława i że gdyby on był gdzieś blisko, to mają na niego uważać. Po publikacji mojego wywiadu w Onecie jedna z moich byłych podopiecznych przypomniała mi, że, pomimo iż zna moją historię od 20 lat, to i tak ciarki ją przeszły, jak to czytała – przyznała nam Teodorowicz.

Nasza rozmówczyni odniosła się także do zarzutu trenera Magdaleny Fręch, że “pałając nienawiścią do człowieka, który ‘nie wiadomo do czego jest zdolny’, mimo to postanowiła pracować dla niego”. 

“Nie podpisałabym na tamten moment umowy z PZT”

– Od “zgłosiłam się do konkursu” do “postanowiłam pracować” jest jeszcze daleka droga. Rok temu odbyło się kilka etapów rekrutacji na stanowisko trenera kadry żeńskiej do lat 23. Najpierw miałam wysłać zgłoszenie wraz ze swoimi danymi. Po kilku dniach dostałam zaproszenie na rozmowę – zaczęła Teodorowicz.

Następnie dodała: “Dzwoniłam do wielu osób, które w międzyczasie pracowały w Polskim Związku Tenisowym. Pytałam, jak wielkie są interakcje między trenerem kadr młodzieżowych a prezesem związku. Wcześniej byłam już kapitanem reprezentacji w Pucharze Federacji za czasów prezesów Lwa Rywina i Jacka Muzolfa. Całość spraw organizacyjnych związanych z moją pracą spoczywała na barkach szefa wyszkolenia, a z prezesami nie miałam kontaktów.”

Teodorowicz miała nadzieję, że znów może będzie podobnie, a prezes “ma inne rzeczy na głowie”. Jednak wolała się upewnić i stąd szukała informacji wśród byłych pracowników PZT. – Dowiedziałam się, że rządy są teraz jednoosobowe i te interakcje z prezesem będą stałe. Jednak w związku z tym, że byłam już umówiona na to spotkanie, postanowiłam pojechać. Nie byłam zadowolona ze sposobu prowadzenia tej rozmowy. Nie zostałam wybrana, ale też na pewno nie podpisałabym na tamten moment umowy z PZT – przyznała nam.

W trakcie spotkania została uświadomiona, że podejmując ewentualną współpracę z PZT nie mogłaby prowadzić innych zawodników i zawodniczek w klubie Winner Kraków, w którym pracowała. – Na tamten moment prowadziłam cztery 13-letnie tenisistki (w tym dwie znajdujące się w pierwszej “10” kategorii U14). Spotkanie miało miejsce pod koniec listopada 2021 i nowi trenerzy mieli zacząć pracę w PZT od 1 stycznia 2022. To był kolejny argument przeciwko tej współpracy. Nie mogłabym z dnia na dzień przed mistrzostwami Polski do lat 14. zostawić bez trenera moich zawodniczek – wskazała.

Trener Kobierski przedstawił nam jeszcze jedną wątpliwość: “Zastanawia mnie, czemu pani poseł Kotula domaga się ustąpienia zarządu PZT, skoro oskarża jego prezesa za sytuacje, które miały rzekomo miejsce przed 30 laty. Zaczyna to wyglądać na próbę przejęcia władzy. Jednakże nie mnie to oceniać, od tego jest sąd”.

Polski tenis straci sponsorów?

Katarzyna Kotula to posłanka Lewicy, która ujawniała, że przed laty była zawodniczką klubu, w którym trenował Skrzypczyński. Zarzuciła mu molestowanie seksualne. Niedawno zorganizowała konferencję, na której wyjaśniała, że oczekuje od ministra sportu wystosowania wniosku do sądu o zawieszenie wszystkich członków zarządu PZT.

Wielkie problemy Realu Madryt. Kluczowe 6 minut Benzemy. Nowy lider

– Jestem zupełnie apolityczna, nie jestem także obecna w żadnych strukturach lokalnych związków tenisowych. Obecnie współpracuję z krakowskim klubem Dragon Giebułtów. Moje wywiady w Onecie, TVN i Polsacie nie miały żadnego związku z obecnym prezesem PZT Dariuszem Łukaszewskim czy zarządem związku – podkreśliła nam Teodorowicz. 

Britain Soccer Premier LeagueKuriozalne zwycięstwo Liverpoolu. Zdecydowały dwa samobóje. W siedem minut

Z informacji Sport.pl wynika, że niebawem współpracę z Polskim Związkiem Tenisowym ma zakończyć firma PKN Orlen – sponsor strategiczny związku. Nasza rozmówczyni przyznaje, iż zdaje sobie sprawę, że zamieszanie wokół byłego już prezesa PZT nie napędzi w najbliższym czasie związkowi sponsorów. 

– Jednak pamiętajmy, że mamy najlepszą tenisistkę w rankingu WTA oraz Huberta Hurkacza – nie było nigdy lepszych wyników w historii polskiego tenisa i ich rezultaty muszą się obronić. Na pewno zawodnicy kadr narodowych mający plany i marzenia, aby dostać się tak wysoko jak Iga i Hubert, nie powinni ucierpieć w związku z wszystkimi prywatnymi sprawami Mirosława Skrzypczyńskiego. Jeśli zaś chodzi o trenera Magdy Fręch, to życzyłabym sobie, żeby przy moim nazwisku zapaliła mu się lampka, ale w kolorze zielonym – kończy Teodorowicz.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Pokolenie osób nieobeznanych z komputerem cały czas się zmniejsza”
Następny artykułRozsądna kalkulacja czy brzydka starość? Jak oceniać ruch Ronaldo?