Zanim ze zrozumieniem spojrzymy na smutną niezgodę szefa niemieckiej chadecji na brak szacunku obozu niepodległościowego w Polsce wobec Donalda Tuska, warto przytoczyć opowieść emigracyjnego publicysty, który jedną sceną zobrazował różnice między polską a niemiecką polityką
Ambasada Niemiec dzwoni do MSZ
Podczas jednego z dni zamachu majowego pracujący w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych odebrał telefon z niemieckiej ambasady. Uprzejmy acz stanowczy charge d’affaires von Prettwitz wyjaśnił młodemu Wacławowi Zbyszewskiemu, że jego przełożony jest na urlopie i teraz to on ma wszelkie uprawnienia załatwiać sprawy z Warszawą. Warszawą ogarniętą strzelaniną przewrotu Piłsudskiego – dodajmy. Polski dyplomata wspomina precyzyjne pytanie od niemieckiego urzędnika:
O ile znam konstytucję polską to w razie dymisji prezydenta Rzeczpospolitej, jego funkcję obejmuje marszałek Sejmu. Czy może mi więc pan wyjaśnić, na jakiej podstawie władzę objął Marszałek Piłsudski, a nie marszałek Sejmu, Rataj?
Zbyszewski odesłał rozmówcę na Berdyczów, ale po latach wspominał:
Zdumiony byłem, jak dobrze ten von Prettwitz znał naszą ówczesną Konstytucję Marcową.
Autor „Gawęd o ludziach i czasach przedwojennych” nakreśla obraz niemieckiej polityki jako precyzyjnej i dobrze przemyślanej. Gdy na Moście Poniatowskiego prezydent Wojciechowski z Marszałkiem Piłsudskim spierali się o Polskę, podrzędny pracownik niemieckiego poselstwa słusznie przewidział – chwilę potem obowiązki głowy państwa przejął właśnie Rataj.
Nie ma niemieckiej zgody na „szkalowanie” Tuska
Co jak co, ale trzeba naszemu zachodniemu sąsiadowi oddać, że mało w jego polityce jest rzeczy przypadkowych i chaotycznych. Nie inaczej jest z wywiadem, jakiego Friedrich Merz, nowy szef niemieckiej CDU, udzielił „Gazecie Wyborczej”, która też przecież tego typu teksty rzadko kiedy publikuje i eksponuje przypadkowo. Chadek opowiada o wspólnej wizji Europy, strefy euro, relacji polsko-niemieckich, a jedyne jego groźne wobec naszego kraju słowa pojawiają się po wywołaniu tematu… Donalda Tuska.
Bartosz Wieliński pyta swojego rozmówcę:
Lider opozycji Donald Tusk jest szkalowany za to, że na konferencji partii CDU przedstawił powitanie kilkoma niemieckimi zdaniami. Czy rząd Niemiec i pan jako przywódca CDU będziecie milczeć w tej sprawie?
Merz odpowiada:
Nie, nie możemy dłużej milczeć o tym, że niektórzy politycy w Polsce prowadzą politykę wewnętrzną, kierując się wstecznymi resentymentami wobec Niemiec. To nie prowadzi nas do przodu. Niedługo będę gościł w Warszawie, zostałem zaproszony przez premiera. Podczas wizyty powiem: Proszę, przestańcie! Zwracam na to uwagę po przyjacielsku i z wielką sympatią dla Polski. Niemcy i Polskę łączy o wiele więcej, niż dzieli.
Wypowiedź ta jest ze wszech miar ciekawa. „Wsteczne resentymenty” jednym tchem wymazują kwestię reparacji wojennych, „nie możemy dłużej milczeć” to tupnięcie nogą, „Proszę, przestańcie” wraz z „po przyjacielsku” uderza paternalizmem.
Równie ciekawe jest to, że Merz ogłasza swoją wizytę w Warszawie zanim ogłasza ją gospodarz. Przypomina to w pewnym sensie zapowiedź Angeli Merkel, że spotka się z Andrzejem Dudą, gdy ten jeszcze tego nie potwierdził. Nade wszystko jednoznacznie brzmi ta stanowczość niemieckiego polityka, w odpowiedzi na oskarżanie Tuska o sprzyjanie Berlinowi.
Zabawne, że i tym razem niemiecka troska o ciągłość władzy w Polsce będzie opierać się o „konstytucję” – wszak „praworządność” nad Wisłą od zawsze spędzała im sen z powiek.
CZYTAJ TAKŻE:
Tusk jako niemiecki klient za osiem milionów złotych? Brzmi logicznie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS