Szedł jak burza. Wchodził na nowe rynki, otworzył biuro m.in. w Chicago. W 2015 r. podpisał długoletnią umowę sponsorską z Chicago Bulls, jako pierwsza firma z Europy. Z tej okazji do Stanów wraz z Pióro polecieli prezydenci: Bronisław Komorowski i Lech Wałęsa. Biznesmen zastrzega, że „nie znali się wcześniej, a zaangażowanie ich było pomysłem skrojonym pod ten event”. Poza licznymi wydarzeniami sportowymi z różnych dyscyplin, logo Conotoxia pojawiło się m.in. w „Creed II”, „John Wick 3”, a Cinkciarz.pl m.in. w spocie „Terminator: Mroczne przeznaczenie” i „Spider-Man: Daleko od domu”.
Rozwijał kolejne usługi: portfele walutowe, zagraniczne przelewy, karty wielowalutowe, pożyczki w walutach obcych, usługę Invest&Forex, bramkę płatniczą Cinkciarz Pay. W Polsce doszedł do miliona klientów i ścigał się z Revolutem, który ma ich 4 miliony. Pióro był kilkukrotnie nagradzany jako menedżer, biznes też zdobywał nagrody, w tym wielokrotnie od Bloomberga za najbardziej trafne prognozy walutowe na świecie.
W szczytowej formie Cinkciarz.pl był w 2022 r. Odnotował 35 mld zł obrotu z samej działalności kantorowej, przychody sięgnęły 68 mln zł (tyle zainkasował z marży), a zyski wyniosły 6 mln zł. Cały holding Conotoxia (w sumie 8 spółek) miał wtedy 92 mln zł przychodu i 20 mln zł straty brutto. Każdy fintech ma swoją specyfikę księgowania i wyceny, ale według raportu FinTech Industry przygotowanego przez Mercer Capital, średni mnożnik przy wycenie fintechu związanego z płatnościami to 4,5 razy przychody. Właściciel uważa jednak, że jego biznes jest ceniony szczególnie wysoko.
– W 2021 r. jeden z banków wycenił nasz holding w przedziale 600 mln – 1,8 mld dol. Obecnie wycena jest na pewno większa – pisze mi w mailu Marcin Pióro.
Czytaj też: Zagraniczne konto na wypadek wojny? Ekspert radzi, jak to zrobić
Cinkciarz bez twarzy
Rozmawiać nie chce. Zawsze pozostawał tajemniczy. Praktycznie nie udzielał się w mediach, a na pewno nie pokazywał twarzy.
– Jako właściciel globalnego fintechu mam mnóstwo zawodowych obowiązków. Jestem przy tym głową rodziny, której staram się poświęcać czas. Nigdy nie szukałem rozgłosu w mediach, wolałem skupić się na rozwijaniu biznesu. Chciałbym, aby to rozwój naszego holdingu przemawiał za mną, a nie kwestie wizerunkowe – tak to dzisiaj tłumaczy.
Pierwszy raz Marcinowi Pióro zaproponowałam wywiad 2,5 roku temu, potem jeszcze kilka razy. Odmawiał. Z jednej strony bo rozjazdy zagraniczne, z drugiej „szykuje coś dużego i jak to się wydarzy, to chętnie opowie”. Nie zdążył. Bo zanim „się wydarzyło” – już teraz wiem, że chodziło o stworzenie banku – poważnie się potknął: zawiódł klientów, stracił licencję oraz wszedł na ścieżkę wojenną z bankami i nadzorcą. Dzisiaj może opowiadać już tylko o walce o przetrwanie. Co się stało z najsłynniejszym polskim cinkciarzem?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS