Szczepienia przeciw COVID-19 już w niedzielę. W Warszawie pierwszy pacjent zostanie zaszczepiony w szpitalu MSWiA

Wszystkie te placówki od początku epidemii stanowią główne stołeczne ośrodki walki z koronawirusem.

Czym są szpitale węzłowe?

W szpitalach węzłowych szczepić ma się zarówno ich personel, jak i medyczni i niemedyczni pracownicy systemu ochrony zdrowia z placówek okolicznych. We wszystkich wymienionych szpitalach trwają już zapisy. Powstają listy rezerwowe i rezerwowe do rezerwowych. W samym Szpitalu Bródnowskim, jak informuje jego rzecznik Piotr Gołaszewski, zapisało się już 800 spośród 1700 pracowników. Zapisy szpitale przyjmują do poniedziałku, 28 grudnia.

Tymczasem, jak w poniedziałek 21 grudnia zapowiedział minister Michał Dworczyk w pierwszym rzucie, 26 grudnia do Polski ma trafić tylko 10 tys. dawek – a przypomnijmy, że do zaszczepienia jednej osoby potrzeba dwóch dawek, więc podana liczba starczy do zaszczepienia tylko 5 tys. osób.

– Te 10 tys. dawek to kropla w morzu potrzeb. Wiadomo, że dla medyków nie wystarczy – mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19.

– Do końca grudnia trafi do Polski jeszcze 300 tys. szczepionek, a potem do końca stycznia łącznie będziemy mieć 1,5 mln szczepionek, co pozwoli nam zaszczepić do końca stycznia ok. 750 tys. pacjentów – uspokajał Dworczyk na konferencji w szpitalu MSWiA. To tutaj 27 grudnia ma zostać zaszczepiony pierwszy pacjent-lekarz.

Ruszają szczepienia. Będą problemy?

Krzysztof Strzałkowski, przewodniczący komisji zdrowia w Sejmiku Województwa Mazowieckiego, zwraca uwagę na szereg problemów logistycznych, z którymi będzie wiązać się szczepienie. – Szczepionki będą dostarczane w formie zamrożonej. Po rozmrożeniu paczki trzeba szybko zużyć wszystkie znajdujące się w nich szczepionki. Inaczej się zmarnują – mówi Strzałkowski.

Przed taką ewentualnością szpitale mają być jednak zabezpieczone. Gołaszewski, rzecznik Szpitala Bródnowskiego, twierdzi, że wprawdzie pojedynczy szpital nie dałby rady długo przechowywać kilkuset lub kilku tysięcy dawek, ale w szpitalnych zamrażarkach jest dość dużo miejsca, żeby w razie czego umieścić w nich kilkanaście, czy nieco więcej dawek, które zwolnią się np. dlatego, że zapisana na szczepienie osoba nie przyjdzie w umówionym terminie.

Jeszcze nie szczepią, a już za wolno?

Zdaniem dra Grzesiowskiego realizację tzw. Narodowego Programu Szczepień na COVID-19, którą rząd planuje na po świętach bardzo komplikują informacje o nowym wariancie koronawirusa, który ostatnio rozprzestrzenił się w Wielkiej Brytanii. Wprawdzie problemem jest nie to, że szczepionka miałaby być nieskuteczna, bo zdaniem eksperta nie ma takiego ryzyka, ale to, że ów nowy wariant koronawirusa dużo szybciej się rozprzestrzenia.

– Należy założyć, że nowy wariant koronawirusa przedostał się już z Wielkiej Brytanii do Polski. A skoro ten wariant dużo szybciej się rozprzestrzenia, to analogicznie powinniśmy przyśpieszyć szczepienia – mówi dr Grzesiowski.

Nie uzyskaliśmy na razie informacji o tym, że zagwarantowano dawki szczepionek dla wszystkich pracowników stołecznych MOPS-ów i DPS-ów. Wiadomo jednak, że również w niektórych szpitalach panuje co do tego niepewność. – Mamy tu ok. 200 osób i do tej pory nikt nie wie, kiedy i czy w ogóle będzie mógł się zaszczepić – słyszę od lekarza w jednej z miejskich placówek.

Na konferencji w szpitalu MSWiA premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że w pierwszym tygodniu stycznia Europejska Agencja Leków najprawdopodobniej zatwierdzi do użytku również szczepionkę firmy Moderna. Ją także zamówiła Polska.

Zgłoś naruszenie/Błąd