Szary papier i mierzenie na kartonie. Tu czas się zatrzymał
Niektóre z targowisk to miejsca już kultowe
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Agnieszka Woźniak
31.05.2023 19:43
Podobno nie zna życia ten, kto nigdy nie mierzył spodni na kartonie w zimie. Kiedyś życie toczyło się na bazarze. Dziś takich miejsc jest coraz mniej. Są jak żywe muzea PRL-u i lat 90-tych. Odwiedziłam jeden z nich.
Krzyżówki panoramiczne, pończochy, komiksy z Kaczorem Donaldem, samochodziki i kamizelki rybackie… Można znaleźć tu wszystko. Dla niektórych krakowian bazar w Czyżynach to już miejsce kultowe.
Wystarczy jednak przejść nieco dalej, aby gwar ucichł. Między opuszczonymi straganami świszczy wiatr, a nieczynne pawilony stały się domem dla gołębi.
W 2017 roku w Polsce zamkniętych zostało 26 stałych targowisk. Na przestrzeni ostatnich 10 lat ubyło ich aż 110, wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Żywe muzeum PRL-u. Tutaj czas się zatrzymał
– Przepraszam, gdzie mogę przymierzyć te spodnie? – pytam. Choć nastawiam się, że zaraz zostanę zaprowadzona za prowizoryczną kotarę, pani wskazuje miejsce za ladą. – Jeszcze się nie dorobiłam przymierzalni, ale pani taka młoda, szczupła, to się pani tutaj wciśnie – oznajmia z uśmiechem.
Żadne muzeum PRL-u nie odda klimatu tamtych lat tak jak stare targowisko. Przychodzą tu przede wszystkim ludzie starsi. Znają każdy sklep, mają swoich stałych sprzedawców, a po zakupach zatrzymują się w lokalnym barze.
Kupują stare płyty, zabawkowe samochodziki, kamizelki wędkarskie i podomki, czyli niegdyś nieodłączny atrybut każdej gospodyni. Dużą popularnością cieszą się też dawne wydania “National Geographic” czy krzyżówki panoramiczne.
– Pamiętam, jak chodziłem tam na zakupy z rodzicami – mówi mi mieszkaniec Krakowa w średnim wieku, którego spotykam przy jednym z takich stoisk. – Jak ciuchy to tylko Tomex. Jechaliśmy z drugiego końca miasta tramwajem.
– Kiedyś kupowało się tu tanie papierosy bez akcyzy od Ruskich – opowiada mi mężczyzna z Nowej Huty. – Nie było innych miejsc. Sprzedawano też pirackie kasety – wspomina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pyszne czerwone owoce. Jak wybrać dobre truskawki?
Czytaj także: “Lepszy przystojniak w ciuchach z bazaru, niż przeciętniak w koszulkach za kilka stów”
– Lubię ten klimat targu. Relikt poprzedniej epoki, ale fajnie czasem tu wrócić. Wciąż można znaleźć różne perełki – stwierdza jedna z mieszkanek.
– Jest to miejsce do którego podchodzę z sentymentem, choć lata świetności ma już dawno za sobą – słyszę od innego kupującego.
Kiedyś targowiska dawały dostęp do towarów nieosiągalnych gdzie indziej – szczególnie ubrań, chemii czy kosmetyków. Dziś ludzie przychodzą tu z przyzwyczajenia lub sentymentu. Nie odnajdują się w centrach handlowych, gdzie każdy jest anonimowy, i gdzie sprzedawcy często nie mają dla nich tyle czasu.
Polska w pigułce
Z oddali słyszę muzykę disco polo, puszczaną z dużego magnetofonu. Na stole leżą płyty takich wykonawców jak Sławomir, Kordian, Perfect czy Bayer Full. Jest też Krawczyk, Cierniewski i mix weselnych hitów.
Przechodzę na część z pawilonami. Zaglądam do środka malutkiego sklepu ze spodniami. Na ścianach widzę portrety Jana Pawła II.
– Panie, niech pan popatrzy, dobre? – starszy mężczyzna energicznie odsłania kotarę i ochoczo prezentuje mierzone właśnie spodnie. Obraca się, a następnie spogląda na sprzedawcę, oczekując na werdykt.
– Dobre, ale za długie – przyznaje szczerze właściciel. – Skrócimy. Będą za godzinkę – podwija mu odpowiednio nogawki i zaznacza szpilką.
Ciężko przejść tu niezauważonym. Wystarczy zerknąć na towar, aby zaraz powitał nas sprzedawca.
– Chce pani zmierzyć tę piżamkę? – nie zdążyłam jeszcze odpowiedzieć, a właścicielka już zaczęła zdejmować ją z manekina.
– A jaka cena? – pytam.
– Jak dla ciebie, kochaniutka, to 48 zł. To jest najlepsza bawełna. Dotknij tu sobie, jaka gładka. Panie wracają często, chwalą sobie – informuje.
Na bazarze dominują kobiety. – Koszulę dla męża potrzebuję. Ale nie wiem, czy w tę wejdzie. Brzuch ma już coraz większy – zastanawia się jedna z klientek.
– Zbyszek! Podejdź tutaj! – sprzedawczyni woła swojego męża, który właśnie wykłada towar z samochodu. – Niech pani patrzy, bo mój też, widzi pani, jaki gruby – przykłada mężowi koszule. – No, pasuje! W taką to każdy gruby wejdzie! Zapakować?
Schyłek bazarów?
Przechodząc między straganami, trudno oprzeć się wrażeniu, że to miejsce lata świetności ma już za sobą. Część stoisk jest zamknięta, inne przeniesione, a niektóre w likwidacji.
– Coraz mniej ludzi jest – żali mi się jeden ze sprzedawców. Już tu dziesięć lat handluję, ale tak źle jeszcze nie było.
Różnice zauważają też klienci. – Kiedyś to nie można było tu swobodnie przejść. Teraz co chwilę zamyka się kolejny sklep. Najwięcej zniknęło po pandemii – opowiada stały bywalec tego miejsca. – Z galeriami i hipermarketami nie mają szans. Może jakby niektórzy trochę zeszli z ceny.
– W latach 90. cała moja klasa chodziła w ubraniach z Tomexu. Dziś coraz rzadziej tu zaglądam, bo nie jest tanio, szczególnie w porównaniu z niektórymi sieciówkami. Nie zawsze się opłaca – dodaje.
Dla stałych klientów bardziej liczy się jednak aspekt towarzyski, indywidualne podejście do klienta i możliwość integracji.
– Oby tylko was Reniu nie zamknęli, bo słyszałam, że mają tu wybudować market budowlany – mówi do sprzedawczyni jedna z mieszkanek. – Ach, i za tydzień mnie nie będzie, bo syn przyjeżdża. Odłóż mi tylko tę beżową bluzeczkę – prosi z uśmiechem.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zobacz także: Tak sprawdzisz, czy owoce były pryskane. Banalny trik
Zapraszamy na grupę FB – #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS