DoRzeczy.pl: Od utworzenia Banku Polskiego, historycznego poprzednika Narodowego Banku Polskiego oraz wprowadzenia do obiegu złotego minęło sto lat. Jaki był zamysł tych działań, które były częścią reformy wprowadzonej przed rząd Władysława Grabskiego?
Paweł Szałamacha: Po pierwszej wojnie światowej zapanował chaos w stosunkach pieniężnych w naszym kraju. W obiegu były waluty byłych zaborców, oraz marka polska. Jednocześnie konflikty zbrojne spowodowały inflacyjne finansowanie budżetu.
Celem Władysława Grabskiego było stworzenie podstaw życia gospodarczego kraju: stabilizacja budżetu i własna waluta. Cel osiągnął w kwietniu-maju 1924 roku, niemniej w następnych miesiącach nastąpiły: bardzo słabe zbiory w 1924 r., co wymusiło import zbóż za walutę i presję na złotego, atak hybrydowy Rosji Sowieckiej na granicę i konieczność powołania Korpusu Ochrony Pogranicza (wydatek rzędu 150 mln złotych, który nie był przewidziany w budżecie) i na wiosnę 1925 roku wygaśniecie klauzul przejściowych Traktatu Wersalskiego dotyczących handlu z Niemcami, w efekcie czego rozpoczęła się wojna celna z tym krajem. Kumulacja tych czynników spowodowała załamanie kursu złotego latem 1925 roku i upadek rządu Grabskiego jesienią 1925 roku.
Świętujemy stulecie złotego, ale część polityków i ekonomistów chciałaby wprowadzenia w Polsce waluty euro. Ta dyskusja wraca w naszym kraju dosyć regularnie. Narodowy Bank Polski konsekwentnie sprzeciwia się jednak wejściu do strefy euro w najbliższych latach. Dlaczego?
Nie chcemy utracić płynnego kursu walutowego i możliwości ustalania stopy procentowej. Te dwa czynniki przyczyniły się do uniknięcia głębokiej recesji i wzrostu gospodarczego przez ostatnie 20 lat.
Jakie korzyści daje nam własna waluta?
Podstawowa korzyść to możliwość prowadzenia polityki pieniężnej odpowiadającej temu, co się dzieje w gospodarce kraju, reakcji adekwatnej do sytuacji. W ostatnich latach w strefie euro w niektórych krajach (np. Estonia) inflacja przekraczała 20 proc., w innych w tym samym czasie wynosiła 4-5 proc., jednocześnie stopa procentowa EBC, czyli cena pieniądza dla gospodarki, była jednakowa dla całej strefy. To nie jest dobre rozwiązanie, gdyż podstawowe zdarzenia gospodarcze: wzrost, dynamika cen i płac, bezrobocie, bilans handlowy mają raczej charakter krajowy, nie unijny. Nasz skumulowany wzrost PKB od 2019 roku przekroczył 10 proc. (pomimo spadku w roku 2020 spowodowanym COVID-19), na rok obecny prognozowany jest wokół 3 proc. Strefa euro boryka się ze stagnacją. Trudno o lepsze argumenty.
Równolegle w Polsce i na świecie toczy się dyskusja o roli gotówki w systemie płatniczym. W niektórych państwach została już ona niemal całkowicie wyeliminowana. Niedawno Parlament Europejski przyjął przepisy dot. limitów płatniczych. Wiadomo, że popiera to polski rząd. NBP stoi jednak na przeciwnym stanowisku. Dlaczego?
Jesteśmy zwolennikiem systemu płatniczego opartego na dwóch filarach: płatności bezgotówkowych i gotówki. Gotówka zapewnia swobodę jednostki dysponowania swoimi pieniędzmi. Chroni tym samym podstawowe wolności. Gotówka w sytuacjach kryzysowych jest traktowana jako zabezpieczenie na tzw. wszelki wypadek. Przypomnę, że po inwazji Rosji na Ukrainę banki w ciągu ośmiu dni operacyjnych pobrały z NBP historycznie rekordową kwotę gotówki, prawie 40 mld złotych – czyli tyle, ile Polacy wypłacają przez cały kwartał. Dostępność do gotówki w czasie kryzysu potrafi w sposób znaczący wpływać na zaufanie do banków, a nawet na nastroje społeczne – złoty ten egzamin zdał bardzo dobrze.
Dlatego z inicjatywy Narodowego Banku Polskiego przygotowana została w 2021 r. przez Radę ds. obrotu gotówkowego, organ opiniodawczo–doradczy przy zarządzie NBP, Narodowa Strategia Bezpieczeństwa Obrotu Gotówkowego, odnosząca się do kluczowych obszarów funkcjonowania rynku obrotu gotówkowego oraz do jego uczestników. Jednym z czterech filarów Narodowej Strategii jest powszechna akceptacji i dostępność gotówki.
Czy istnieje ryzyko, że złoty w obecnej formie, wyjdzie z obiegu niedługo po upływie stu lat od jego wprowadzenia?
Obecny zarząd NBP nie ma takich zamiarów.
Jakie skutki mogłoby przynieść ewentualne postawienie prof. Glapińskiego przed Trybunałem Stanu? Mowa przecież nie o polityce, a o całym sektorze finansowym w Polsce i za granicą.
Polityka pieniężna NBP może podlegać ocenie opinii publicznej: obywateli, naukowców, analityków i taka dyskusja się odbywa. Natomiast inne instytucje państwowe: prezydent, Rada Ministrów, Sejm, sądy, trybunały nie mogą oceniać, wydawać poleceń, korygować, ani stosować sankcji za konkretne decyzje z dziedziny polityki pieniężnej NBP. Taki system stworzyliśmy w latach 90. i na tym polega niezależność banku centralnego. Zarzuty wobec prezesa Glapińskiego dotyczą polityki pieniężnej, do których na siłę dorzucono kilka innych spraw (premie, obieg dokumentów w banku, “upolitycznienie”). Wniosek o Trybunał Stanu to rozbijanie podstaw instytucjonalnych państwa, zastąpienie prawa przemocą.
Podczas jednej z konferencji prasowych powiedział Pan, że NBP jest atakowany za to, co mógł i powinien robić. Co dokładnie miał Pan na myśli?
Konstytucja i ustawa o NBP upoważnia bank do prowadzenia polityki pieniężnej i operacji otwartego rynku (skupu obligacji). Takie działania NBP podjął w latach 2020-2021. Obecnie 190 posłów za działania zgodne z prawem i przynoszące pozytywne skutki gospodarcze zamierza postawić prezesa banku przed Trybunałem Stanu, a na zarząd nasłać prokuraturę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS