No i szach.
Bo albo normalne wybory za dwa lata i bolesna świadomość u wielu totalnych wyborców, że PiS jest partią racjonalną, a nie taką jak przedstawia TVN i Wyborcza, albo teraz wybory korespondencyjne.
I w ten sposób opozycja zostaje postawiona pod murem.
Bo najbardziej racjonalne wydaje się przyjęcie propozycji Gowina, ale tylko z punktu widzenia logiki zwykłej. Oznaczałby on, że raczej nie będzie reformy sądowej, ani reformy mediów, ale też może oznaczać, że zaczadzony antypisowski elektorat może z jednej strony odczadzieć, bo skoro PiS jest racjonalny w jednej bardzo ważnej decyzji to mógł być też w innych (tym bardziej, że polityka antyepidemiczna PiS jest powszechnie chwalona – czyli już dwa wyjątki od reguly), z drugiej strony potraktować PO jak zdrajców i przerzucić się czy to na SLD czy nowocześniejszą Nowoczesną Hołowni, tudzież na PSL. Trudno będzie też prowadzić politykę ujadania w dotychczasowym stylu bo będą się ośmieszać: z jednej strony warczą i szczekają, a z drugiej PIS popierają i to w chwili gdy karty są po ich stronie.
Dodajmy też, że jednokrotna 7-letnia kadencja prezydenta to pomysł żywcem wyjęty z programu Bosaka, Konfederacja też musi się określić: czy jest partią programową, czy też sojusznikiem PO. Co też może być szokiem dla jej młodych wyborców: oto zły PiS jest dobry.
I co wybierze opozycja?
To pierwsza trudna decyzja od wielu lat. Zobaczymy.
A co byłoby lepsze dla PL?
Wybory korespondencyjne. W czasach kryzysu państwo powinno mieć silną, możliwie jednolitą władzę.
UPD
dodajmy jeszcze jedno, wybory w 2022 oznaczają, że jeśli w na przełomie 2020/2021 – do wakacji – nie dojdzie do programu reform państwa typu media, sądy i im podobne, ogólnie osłabiających władzę czerwonego zaciągu w instytucjach państwowych, to oznacza, że nie dojdzie do nich w tej kadencji. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby propozycja Gowina została jednak przyjęta.
UPD2
Drugi argument za tym, że propozycja Gowina zostanie przyjęta: IMO w PL władza zmienia się co 12 lat, plus, minus. PiS wygrało wybory w 2015. Powinno rządzić do 2027. Gdyby kadencja Dudy trwała do 2007 to I kadencja dajmy na to Szydło kończyłaby się właśnie w 2027. I w tym roku byłby dublet do ustrzelenia. Dokładnie ten sam, który dał w 2015 władzę PiS
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS