Jest refleksja. Prezes PiS Jarosław Kaczyński przyznaje, że Polski Ład można było wdrożyć lepiej. Idzie dalej i wskazuje winnych. Ludzi, którym miało nie zależeć na tym, by reforma się udała.
W tabelach jednak wszystko się zgadzało. Życie pokazało, że w praktyce nie każdy wpisuje się w modele, ludzie zarabiają nie tylko na etatach i rozliczają się na przeróżne sposoby. Nie ma jednego szablonu podatkowego.
Ministerstwo Finansów zapowiedziało więc łatanie dziur w Polskim Ładzie. Najpierw na horyzoncie pojawiła się ulga dla klasy średniej, która pozwoliłaby nie pobierać wyższej zaliczki na podatek, której brak wielu zobaczyło na swoich kontach w styczniu.
Ustawodawca, a może także Polski Instytut Ekonomiczny, który przygotowywał analizy pod reformę, nie przewidział jednak, że sprawa może nie dotyczyć tylko etatowców i najwięcej stracą zarabiający na umowach zlecenie i o dzieło. Jeśli do tego mają oni koszty uzyskania przychodu wyższe, niż standardowe, mogą stracić prawo do ulgi.
Zostaje więc kwota wolna od podatku w wysokości 30 tys. zł, ale tę zobaczymy dopiero z końcem roku, po złożeniu PIT. Rządzący mówią jednocześnie, że chcieliby, aby zniknęła praca na czarno, a także praca na tzw. śmieciówkach.
I tak jak idea o tym, by zlikwidować zbyt duży klin podatkowy i ulżyć najbiedniejszym, a nieco bardziej obciążyć bogatszych, tak i te są słuszne. Problem w tym, że zmiany dotknęły właśnie klasę średnią i zarabiających na zleceniach, choć to przecież niejednokrotnie nie jest ich dobrowolna decyzja, by pracować w takiej formie. Rynek pracy przez lata tę formę wymuszał. Proponowali to pracodawcy.
I choć od kilku lat słyszymy o rynku pracownika, nie pracodawcy, za patologię rynku pracy zapłacili pracownicy. Firmy kierują do księgowych, ci rozkładają ręce.
Ministerstwo Finansów mówi o ustawie, która ma ulżyć Polakom m.in. poprzez możliwość skorzystania z kwoty wolnej od podatku już przy wypłacie, to ponad 400 zł miesięcznie, ale taki projekt ma trafić do Sejmu w marcu. Jak dotąd pozostaje chaos. Niepewność i skomplikowane zapisy, które nie powinny cechować podatków w przyjaznym państwie.
Przedsiębiorcy mówią o tym od lat. Ich głos przy tej reformie odsunięto, bo tu miał się liczyć człowiek. Pracownik, któremu reforma miała ulżyć. Wydaje się, że zbyt mocno rozszerzono katalog klasy średniej. Sięgnięto po zbyt wiele, kiedy okazało się, że najbogatszych, którzy zapłaciliby za zmiany, jest za mało. Nie wzięto pod uwagę praktyki, życia. Nie było dobrej akcji informacyjnej.
Dobrze, że przyszła refleksja. Doszło do pomyłek przy wdrożeniu reformy. Szablony z Excela nie sprawdziły się w życiu. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Czas na poprawę błędów jeszcze jest.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS