A A+ A++

Liczba bezrobotnych między końcem lipca, a końcem sierpnia minimalnie spadła – o 1,5 tysiąca osób (z 1 miliona 29,5 tysiąca do 1 miliona 28 tysięcy). Tuż przed pandemią – w lutym 2020 roku – stopa bezrobocia wynosiła 5,5 proc. Bez pracy pozostawało wtedy nieco ponad 900 tysięcy osób. Z oficjalnych  raportów GUS wynika więc, że od tamtej pory liczba bezrobotnych wzrosła o niecałe 100 tysięcy osób.

Efekt pracy sezonowej

Przyczyną letniej stabilizacji na rynku zatrudnienia mogła być duża liczba miejsc pracy sezonowej, głównie w budownictwie, gastronomii i w miejscowościach turystycznych. Jednak tegoroczny sierpień nie był tak dobry, jak ubiegłoroczny. Wtedy stopa bezrobocia wynosiła 5,2 proc., a pracy nie miało 865,5 tysiąca osób.

W  najbliższych miesiącach sytuacja będzie się pogarszać. Rząd przy okazji najnowszej nowelizacji budżetu założył, że pod koniec tego roku stopa bezrobocia wzrośnie z do 8 proc. Wiele wskazuje na to, że na rynku pracy dopiero jesienią ujawnią się skutki “zamknięcia gospodarki” na przełomie pierwszego i drugiego kwartału. Wiadomo na przykład, że nie da się uniknąć znacznego wzrostu skali zwolnień grupowych w przedsiębiorstwach.

ZOBACZ: Minimalne wynagrodzenie za pracę wzrośnie o 200 zł

Już po siedmiu miesiącach 2020 roku były one największe od 6 lat i na koniec lipca objęły 45,8 tysiąca osób. To o ponad 40 proc. więcej niż w całym 2019 roku. Jeśli druga fala cięć kadrowych w firmach dorówna wiosennej, to w końcu roku będziemy mieli pod tym względem rekord dekady.

– Dołek na rynku pracy dopiero przed nami – potwierdza Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. Przypomina, że sfera zatrudnienia reaguje z opóźnieniem na spadek przychodów firm. Sławomir Dudek zgadza się z rządowa prognozą, ze, stopa bezrobocia rejestrowanego wzrośnie pod koniec roku z obecnych 6,1 proc. do nawet 8 proc. Jednak – jak podkreśla – faktyczne skutki pandemii poznamy wraz z danymi za czwarty kwartał, a może dopiero na  początku 2021 roku.

Recesja zaszkodzi rynkowi pracy

Doświadczenie uczy, że liczba osób bez pracy jest ściśle skorelowana z PKB. Przyjmuje się, że w gospodarce takiej jak Polska, PKB musi zwiększać się o ponad 3 proc., żeby bezrobocie nie rosło. W czwartym kwartale 2019 roku nasza gospodarka rozwijała się w tempie 3,1 proc.

Wtedy też liczba osób bez pracy była zbliżona do naturalnego minimum występującego w gospodarkach wolnorynkowych. Oficjalna stopa bezrobocia jesienią 2019 roku wynosiła 5 proc., co oznaczało, że kto chciał podjąć pracę, ten przeważnie ją znajdował.

ZOBACZ: Dostaje najwyższą emeryturę w Polsce. Pracował do osiemdziesiątki

Dziś mamy w Polsce 8-procentowy spadek PKB. Nieuniknioną konsekwencją regresu gospodarczego będzie zmniejszenie liczby miejsc pracy i narastające bezrobocie.

Ukryte bezrobocie

Co ciekawe, z badań powadzonych przez zespół ekspertów z Uniwersytetu Warszawskiego oraz instytutów GRAPE i CASE wynika, że już teraz faktyczne bezrobocie (nie zawsze podlegające rejestracji w urzędach) sięga 8-9 proc.

Niezależni eksperci podkreślają, że w Polsce mamy bardzo słabe pośrednictwo pracy. Wiele osób szuka zajęcia przez znajomych i ogłoszenia i w ten sposób umyka oficjalnym statystykom.  

Niektórzy nie chcą być aktywni na rynku pracy dopóki nie minie zagrożenie zdrowotne. Skutkiem pandemii jest też wstrzymanie procesów rekrutacyjnych w wielu firmach, co sprawiło, że  potencjalni kandydaci nie wierzą, że w obecnej sytuacji szukanie pracy ma sens.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

Jacek Brzeski

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus na Warmii i Mazurach. Niebezpiecznie wysoka liczba nowych zakażeń
Następny artykułART wchodzi do Extreme E