– Jesteśmy zawiedzeni i rozczarowani, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co czują nasze dzieci, które odbierają to jako swoją osobistą porażkę, choć tak naprawdę to porażka nie ich, a systemu – mówią z żalem rodzice uczniów, którzy nie dostali się do klasy językowej w IV LO w Chełmie. Choć zdobyli odpowiednią ilość punktów, okazało się, że to za mało, bo byli lepsi. Rodzice zwrócili się do miasta, z prośbą o zgodę na utworzenie jeszcze jednego oddziału w „Czwartym”. Póki co takiej zgody nie ma.
W ubiegłym tygodniu chełmskie szkoły ponadpodstawowe ogłosiły listy przyjętych do klas pierwszych. Dla wielu tegorocznych absolwentów podstawówek oznaczało to koniec stresu związanego z oczekiwaniem najpierw na wyniki egzaminów, a potem rekrutacji. Niestety nie wszyscy przyszli pierwszoklasiści mogą cieszyć się miejscem w wymarzonej szkole.
Do klasy językowej w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Jadwigi Młodowskiej w Chełmie, nie dostało się ok. 25 dzieci. Wszystkie przekroczyły próg 130 punktów, który obowiązywał przy przyjęciu, ale jak się okazało, ta liczba okazała się niewystarczająca. Jako pierwszą preferencję oddział językowy wskazało 70 osób, a miejsc było 32, więc w praktyce, jak mówią rodzice, dostali się ci, którzy mieli 160 pkt. i więcej. Łącznie do IV LO na 136 miejsc chciało się dostać 204 uczniów.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu, rodzice dzieci, którym nie udało dostać się do klasy językowej zwrócili się do władz miasta, jako organu prowadzącego, z prośbą o utworzenie w „Czwartym” jeszcze jednej klasy pierwszej o tym profilu.. Swą prośbę motywowali tym, że ta szkoła i ten kierunek jest zgodny z zainteresowaniami i predyspozycjami ich dzieci, a dla wielu z nich właśnie IV LO to wymarzona szkoła, wybrana z pełną świadomością.
– „Dzisiaj nasze dzieci stoją przed wymarzoną szkołą, wymarzoną klasą, która miała zapewnić im lepszą przyszłość i nie mogą powiedzieć, że są jej uczniami, ponieważ zabrakło w niej dla nich miejsca. Powodem jest kumulacja roczników absolwentów szkół podstawowych. (…) Przez ostatnie lata nauki słyszały, jak ważny jest wybór kolejnej szkoły, jak istotne są wyniki egzaminów, a dzisiaj muszą mierzyć się z niesprawiedliwością systemu. Uzyskały wymaganą liczbę punktów do szkoły, a mimo to nie zostały do niej zakwalifikowane. Reformy edukacji mające miejsce w Polsce od kilku lat, kumulacje roczników, decyzje dorosłych osób w rządzie, sprawiły, że nasze dzieci zaczynają swoją dorosłą drogę od poczucia porażki” – napisali w piśmie do prezydenta Jakuba Banaszka.
Wskazali również, że przez ostatni rok ich dzieci bardzo się starały, uczyły, dążyły do osiągnięcia swoich celów, pokonywały stres, a w obecnej sytuacji, mimo osiągnięcia wymaganego pułapu i tak zostały odrzucone.
W ubiegłą środę, 19 lipca, z rodzicami uczniów nieprzyjętych do IV LO spotkali się przedstawiciele Ratusza.
– Idąc na to spotkanie byliśmy pewni, że będziemy na nim my, pani wiceprezydent i dyrekcja IV LO. Ku naszemu zaskoczeniu zaproszono także dyrektorów innych szkół i zachęcano nas, abyśmy zapisali dzieci np. do I lub III LO. W I LO też jest klasa językowa, ale politechniczna. Nasze dzieci mają uzdolnienia językowe, chcą rozwijać się w tym kierunku, to ich interesuje i dlatego świadomie wybrali IV LO. Jak zmuszać humanistę, by przez najbliższe 4 lata na poziomie rozszerzonym uczył się np. matematyki, która go nie interesuje, i z której przez ostatni rok czy dwa pobierał korepetycje? Dla miasta zapewne wygodniej byłoby, gdyby nasze dzieci „zapchały dziurę” w innych szkołach, ale uważamy, że to jest bardzo nie w porządku wobec nich, a to ich dobro powinno być tu najważniejsze, a nie ekonomia – mówią rodzice.
W rozmowie z nami przyznali również, że nie spodobała się im formuła spotkania w ratuszu.
– Nas i panią dyrektor IV LO posadzono naprzeciw pani wiceprezydent i innych dyrektorów. Nie usłyszeliśmy odpowiedzi na nasze pytania, np. o to, czy jest dobra wola ze strony miasta, aby utworzyć tę dodatkową klasę, a wykład ze strony pani wiceprezydent i dyrektorów o tym, jak wygląda rekrutacja – komentują rodzice.
Do ubiegłego piątku, do godz. 14, przyszli uczniowie szkół ponadpodstawowych mieli czas na zadeklarowanie, gdzie będą się uczyć od września. W przypadku niedostania się do szkoły pierwszego wybory, mogli zanieść dokumenty do placówek wybranych jako drugą lub trzecią opcję.
– Jesteśmy w kropce, bo nie wiemy, czy mamy zanosić dokumenty do innych szkół. Bardzo zależało nam na IV LO. Są też dzieci, które wybrały tylko tę szkołę i nie dostały się do żadnej klasy. Co w tej sytuacji mają zrobić? Oczywiście dla wszystkich znajdzie się gdzieś miejsce, ale nie chcemy, aby nasze dzieci uczyły się w szkole zawodowej, bo nie ma to związku z ich zainteresowaniami i predyspozycjami – mówili nam rodzice.
Dyskusja pełna emocji
W ubiegły piątek, 21 lipca, na wniosek radnych, zwołano posiedzenie Komisji Oświaty Kultury i Sportu Rady Miasta Chełm, aby pochylić się nad problemem nieprzyjętych do IV LO uczniów. Obrady miały rozpocząć się o godz. 11, ale odbywająca się wcześniej sesja RM nieco się przeciągnęła. Mimo to niektórzy z rodziców już od godz. 9 czekali w magistracie. Podobnie jak radni mieli nadzieję, że udział w komisji weźmie prezydent Banaszek, ale nie był obecny. Stanowisko miasta prezentowała wiceprezydent Dorota Cieślik, która w trwającym kilkadziesiąt minut wystąpieniu bardzo szczegółowo omówiła proces rekrutacji do szkół. Przypominała, że od ponad 10 lat odbywa się ona elektronicznie, w oparciu o ustalony przez Kuratora Oświaty terminarz, a w lutym br. miało miejsce spotkanie z dyrektorami chełmskich szkół ponadpodstwowych, podczas którego dyskutowano nad propozycjami oddziałów w poszczególnych placówkach. Trzem z nich: ZSBiG, II i IV LO zaproponowano, aby o jeden zwiększyły liczbę planowanych klas pierwszych. Miało to związek z tym, że te szkoły cieszą się zainteresowaniem młodzieży, a dodatkowo w tym roku podstawówki kończyło półtora rocznika. W IV LO zaplanowano więc 5 klas, w tym dwie integracyjne. Wiceprezydent wspomniała również, że dyrektor IV LO nie sygnalizowała potrzeby wprowadzenia zmian, które umożliwiłby organizację dwóch klas językowych, a taki wprowadzało np. III LO i ZSEiM, gdzie zrezygnowano z klasy liceum na rzecz kolejnej klasy technikum i II LO, w którym klasę humanistyczną zastąpiono drugą politechniczną. Wiceprezydent tłumaczyła również, że nikt nie zadeklarował uczniom, że jeśli osiągną pułap 130 punktów, na pewno będą mieli miejsce w wymarzonej klasie.
Jak wynika z systemu rekrutacji, obecnie chełmskie szkoły dysponują 84 wolnymi miejscami (35 w liceach, 28 w technikach i 21 w szkołach branżowych), więc dla wszystkich – jak zapewniła wiceprezydent – znajdą się miejsca.
– Na spotkaniu z rodzicami nie tylko starałam się przedstawić krok po kroku całość zagadnienia, ale również wskazałam, że nie przewidujemy utworzenia kolejnego oddziału, o co zwracają się rodzice, gdyż w tym momencie przyjęcie takiego rozwiązania, jeśli słowo „rujnuje” jest zbyt mocne, to nie pozwala na to choćby w odniesieniu do tego, co jest w innych szkołach – tłumaczyła prezydent, ale jednocześnie dała też rodzicom do zrozumienia, że być może część z ich dzieci dostanie się do klasy w trybie odwołania. – Rozwiązania przyjęte przez poszczególne szkoły, rozmowa z dyrektorami i decyzję postępowania uzupełniającego lub nawet i odwołania mogą spowodować, że określona dzisiaj w systemie, załóżmy 32-osobowa klasa, może, jeśli szkoła posiada warunki, mieć 33 czy 34 osoby. To dyrektor o tym decyduje i ponosi za to odpowiedzialność. Teoretycznie można powiedzieć, że do tych 84 wolnych miejsc, które dzisiaj czekają, można doliczyć następne 90 – mówiła D. Cieślik.
Głos w dyskusji zabrała także Edyta Chudoba, dyrektor III LO i ZSEiM w Chełmie. Sugerowała, że nie wszyscy uczniowie osiągnęli próg 132 punktów, bo mieli punkty z dodatkowego egzaminu z jęz. angielskiego.
- Chudoba wspomniała również, że wspólnie z dyrektorami II i IV LO oraz ZST i ZSGiH przeprowadzili symulację, zakładającą, że wszystkie te szkoły stworzą o jedną klasę więcej. Okazało się, że gdyby wcielić ten pomysł w życie dwie inne szkoły – ZSBiG oraz ZSEiT nie będą mieć ani jednej klasy pierwszej, bo było w nich od 7 do 15 osób, zaś w IV LO nie powstałaby klasa ratownicza.
– Po wielu rozmowach zdecydowaliśmy, że nie może być tak, że jedna szkoła tworzy oddziały kosztem innych (…). Postanowiliśmy, że robimy tyle klas, ile zaplanowaliśmy w arkuszach – mówiła E. Chudoba.
Na te słowa zareagowała obecna na komisji Agnieszka Kuchta-Harmata, wicedyrektor IV LO.
– Pozwoliłam sobie zabrać głos, bo mam wrażenie, że nieobecna tutaj pani dyrektor wprowadziła rodziców w błąd, co jest nieprawdą. Państwo, którzy dzisiaj tutaj przyszli, to rodzice dzieci, które mają 130 punktów, plus punkty z egzaminu językowego. Owszem są w systemie dzieci, które nie uzyskały 130 punktów i nie dostały się do żadnego liceum, a zostały przesunięte w systemie do technikum i szkół branżowych. Do naszego liceum do klasy językowej z pierwszej preferencji chciało dostać się 70 osób, z kolejnej 160 i te wszystkie dzieci były na egzaminie językowym. Zatem mówmy o wszystkich, którzy uzyskali wystarczającą ilość punktów, a nie o kilku, którym tych punktów zabrakło. Nie oszukujmy. Wszyscy, którzy osiągnęli 130 punktów plus wynik z egzaminu językowego, mają prawo do tego, aby uczyć się w klasie językowej – mówiła wicedyrektor.
Na te słowa zareagowała wiceprezydent Cieślik, która stwierdziła, że sformułowanie „proszę nie oszukiwać” są „nieetyczne z punktu widzenia nauczyciela”.
– Proszę pamiętać o tym, że nawet jeśli ktoś ma 142 pkt., a miejsc w klasie jest 32, to nie jest pewne, że uczeń dostanie się do wybranej szkoły i klasy. Proszę nie wprowadzać takiej sytuacji, gdzie będziemy się wypominać sobie mówienie nieprawdy – odpowiadała D. Cieślik.
Głos w dyskusji zabrali także radni, którzy przeważnie apelowali o to, aby przychylić się prośby rodziców.
– Pani dyrektor Chudoba pięknie powiedziała, że nie można tworzyć klasy kosztem innej szkoły. A czy można robić coś kosztem tych młodych ludzi? Najważniejszy jest ten młody człowiek, któremu na „dzień dobry” zostają podcięte skrzydła, a chyba nie tak powinno to wyglądać. Nie do końca rozumiem, w czym jest problem. Zgromadzili się tu ludzie w pokojowej atmosferze; przyszli prosić o wsparcie dla sowich dzieci, ponieważ dostanie się do tej szkoły było ich marzeniem. Rozumiem rywalizację miedzy dyrektorami i walkę o ucznia, to jest zdrowie, ale zapominamy o młodych ludziach. Czemu nie możemy stworzyć tej jednej dodatkowej klasy? – pytała radna Edyta Rożek (KR PiS).
Radny Stanisław Mościcki (KR Polska 2050) zaproponował zebranym rodzicom konkretne rozwiązanie. Zasugerował, aby potwierdzili przyjęcie dzieci do szkoły drugiego lub trzeciego wyboru, a jednocześnie składali odwołania do IV LO.
– Pani dyrektor, jeśli jest odważna, przyjmie odwołania i utworzy dodatkową klasę. Będzie to rozwiązanie poza systemowe, ale praktyczne z ludzkiego punktu widzenia. Co może zrobić organ prowadzący? Może ukarać panią dyrektor, bo nie sądzę aby ukarał uczniów. Decyzja w tej sprawie niestety nie należy do rady miasta. Gdyby tak było, to na sesji byłoby to już przegłosowane – mówił S. Mościcki.
Z kolei radny Marek Sikora (KR KO) apelował, aby na komisji padła jasna deklaracja, czy rodzice mogą liczyć na pozytywne rozwiązanie tego problemu. Zapewnił także, także że radni poprą budżet na oświatę i nie będą zarzucać prezydentowi, że wydał więcej, tworząc dodatkowy oddział, a wręcz mu pogratulują.
Wiceprezydent Dorota Cieślik raz jeszcze podkreśliła, że miasto posiadając ponad 80 wolnych miejsc w szkołach, przynajmniej na tym etapie rekrutacji, nie planuje uruchamiania kolejnych. (w)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS