Janusz Bąk z Chełma nie składa broni i mimo wielkich przeciwności cały czas próbuje udowodnić, że jego syn popełnił samobójstwo, bo był mobbingowany przez swoich przełożonych z Policji. Temida broni się przed jego zarzutami, wyłączając z orzekania nawet kilkudziesięciu sędziów.
Samobójcza śmierć Andrzeja Bąka, funkcjonariusza Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, wstrząsnęła miastem. Młody mężczyzna tuż po powrocie ze służby wyskoczył z okna swojego mieszkania w bloku, ponosząc śmierć na miejscu. Śledztwo wszczęto w kierunku artykułu 151 Kodeksu karnego (kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5). Według Prokuratury mężczyzna zabił się przez problemy rodzinne i finansowe. Rodzina Andrzeja uważa, że śledztwo celowo było prowadzone w taki sposób, by nie udało się udowodnić mobbingu. Zaczęła się więc trwająca ponad cztery lata batalia. Do tej pory wszystkie starania ojca Andrzeja, Janusza Bąka, nie przyniosły żadnych rezultatów, choć mężczyzna ma w ręku bardzo mocne dowody…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS