Dziś, 15 września w godzinach popołudniowych w Starogardzie Gdańskim kilkukrotnie zawyły syreny systemu alarmowania mieszkańców przed zagrożeniem z powietrza, klęską żywiołową, czy np. skażeniem chemicznym. Sygnał słyszany był w różnych częściach miasta, co świadczy o tym, że uruchomiono najprawdopodobniej kilka syren. Nikt nie wie co się stało, jednak Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego uspokaja, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Urząd Miasta twierdzi, że syrena była znakiem do przeprowadzenia próbnej ewakuacji w I Liceum Ogólnokształcącym w Starogardzie. Liceum zaś odpowiada, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Czy więc faktycznie mieszkańcy nie mają się czego obawiać, skoro nikt nie wie, co wywołało alarm? Czy system ostrzegania mieszkańców działa prawidłowo i w razie zagrożenia uruchomi się w porę? Ile razy jeszcze mieszkańcy będą musieli słuchać przeraźliwego wycia i zastanawiać się, co się stało i czy powinni w jakiś sposób zareagować…?
Pierwszy dźwięk rozległ się około godziny 13. Był on ciągły i niemodulowany, trwał około trzech minut. Oznacza to, że alarmował mieszkańców o możliwej klęsce żywiołowej (trzęsieniu ziemi, powodzi itp.). Tuż po tym skontaktowaliśmy się ze Strażą Pożarną i Policją. Okazało się, że służby te nie odnotowały żadnego zgłoszenia, które mogłoby być czynnikiem do podniesienia w mieście alarmu. Chwilę później skontaktowaliśmy się z Powiatowym Centrum Zarządzania Kryzysowego, które miało informacje, że system ostrzegania został uruchomiony, ale nie wiedziało dlaczego. Osoba dyżurująca przy telefonie uspokoiła nas jednak, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców i trwa weryfikacja.
W międzyczasie syreny wyły jeszcze minimum dwukrotnie. Mieszkańcy informowali, że dobiegają z różnych części miasta, w tym z okolic Polpharmy, centrum miasta, Polmosu oraz dawnej Fabryki Mebli Okrętowych.
Tuż po godzinie 14 Urząd Miasta ogłosił, że “alarm, który był słyszalny dziś w Starogardzie Gdańskim pochodził z I LO w Starogardzie Gdańskim. Była to próbna ewakuacja uczniów z budynku szkoły”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wykorzystano w tym celu… system alarmowania mieszkańców np. przed bombardowaniem – ale czy na pewno…?
Do informacji Urzędu Miasta odniosło się w Internecie I LO w Starogardzie Gd., które napisało, zwracając się do władz miasta: “Prosimy nie wprowadzać ludzi w błąd, alarm o godzinie 13.00 nie pochodził z budynku naszej szkoły. Prosimy o weryfikowanie państwa wpisów.”
Na ten komentarz Miasto odpowiedziało: “Taką informację otrzymaliśmy dziś od Pani Dyrektor I LO. Pierwszy alarm był na rozpoczęcie, a kolejny na zakończenie ćwiczeń”. Administracja I Ogólniaka najwyraźniej straciła cierpliwość i ponownie odpowiedziała Miastu: ” Jeszcze raz informujemy: syreny alarmowe były w Starogardzie słyszane przed godziną 13:00 i po 13:30. Nasza próbna ewakuacja, którą przeprowadzamy każdego roku miała miejsce o godzinie 13:10. Sygnał dźwiękowy naszego systemy alarmowego zasadniczo różni się od dźwięków emitowanych przez system syren miejskich, który zamontowany jest na naszej szkole. (Przypomina dźwięk alarmu samochodowego). Syreny na I LO systemu miejskiego nie emitowały żadnego dźwięku, dlatego jeszcze raz prosimy o weryfikację państwa wpisu, który jak już wcześniej wspominaliśmy wprowadza ludzi w błąd. Trudno jest też uwierzyć w to, że sygnał alarmu przeciwpożarowego, przypominający alarm samochodowy, byłby słyszalny w Starogardzie Gdańskim. Nie ten kaliber sprzętu, nie ta moc, nie to natężenie., nie ta częstotliwość. “
Tu nasuwają się pytania: czy ktokolwiek kontroluje system alarmowania mieszkańców przed zagrożeniem? Od kiedy używa się go do przeprowadzania próbnych ewakuacji w szkołach lub innych instytucjach? Czy mieszkańcom faktycznie nie zagraża niebezpieczeństwo? Być może któryś z czujników wykrył w powietrzu niebezpieczne chemikalia i uruchomił się alarm? Czy przed uspokojeniem mieszkańców miasta Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego faktycznie sprawdziło, czy starogardzianom nie zagraża niebezpieczeństwo? Czy system ten działa? Przypomnijmy, że już wielokrotnie szwankował i podnosił alarm, niekiedy nawet w środku nocy.
Tuż za naszą wschodnią granicą trwa wojna, przez co zagrożone jest również nasze państwo ze względu na bezpośredni kontakt z terenem konfliktu. Czy jeśli nad nasz kraj nadlecą wrogie samoloty, mieszkańcy mogą liczyć na ostrzeżenie, czy przekonają się o nich w momencie ich dostrzeżenia? Czy jeśli w którymś z zakładów produkcyjnych w mieście dojdzie do awarii dowiemy się o tym? Pytań jest mnóstwo, ale czy ktoś umie na nie odpowiedzieć, skoro nikt z osób – wydawałoby się – odpowiedzialnych nie wie, co tak na prawdę się stało, a Urząd Miasta kłóci się w tej sprawie z administracją szkoły?
Mamy nadzieję, że sytuacja zostanie szybko wyjaśniona i w przyszłości tego rodzaju alarmy nie będą miały miejsca bez potrzeby. Jeśli będą one występowały z taką częstotliwością jak dotychczas, mieszkańcy zaczną je totalnie ignorować. Mamy także nadzieję, że jeśli przyjdzie komuś do głowy, aby je uruchomić bez zasadnej potrzeby, powiadomieni zostaną o tym mieszkańcy miasta, a także Ukraińcy, którzy w nim przebywają, a którym kojarzą się one jednoznacznie z nalotem bombowym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS