Syn zabił matkę, sprzedał jej dom i zabrał pieniądze. Śledczy nigdy nie udowodnili mężczyźnie zabójstwa, więc ten czuł się bezkarny. Śledztwo umorzono, aż mężczyzna sam zgłosił się na policję. Teraz grozi mu dożywocie.
Pieniądze motywem zabójstwa
Do zabójstwa doszło w lutym 2016 roku w Kole, w województwie wielkopolskim. 74-letnia kobieta mieszkała sama. Zbrodnia wyszła na jaw, kiedy postanowił odwiedzić kobietę jej krewny. Drzwi od mieszkania była otwarte, w środku panował bałagan. Mężczyzna wezwał policję. To funkcjonariusze znaleźli ciało kobiety porzucone na schodach do piwnicy. Sekcja wykazała, że kobieta zginęła w wyniku wielu urazów głowy, które zadano jej twardym narzędziem, na przykład młotkiem.
Czytaj też: Wójt gminy Daszyna oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Akta sprawy zaginęły?
Śledczy zabezpieczyli ślady, analizowali bilingi, zaangażowali biegłych, przesłuchali świadków, jednak nie udało się wykryć sprawcy i śledztwo po 2 latach zostało umorzone. Przełomem był telefon mężczyzny na policję, który powiedział, że jest synem zamordowanej kobiety i to on jest sprawcą zbrodni.
Mężczyzna opisał dokładnie przebieg zdarzenia. Analiza logowań telefonu potwierdziła, że rzeczywiście numer, z którego dzwonił mężczyzna, należał do 58–letniego syna kobiety. Został zatrzymany. Oględziny jego telefonu i badanie fonoskopijne umożliwiły przedstawienie mu zarzutu zbrodni zabójstwa – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Motywem zabójstwa były pieniądze. Okazało się bowiem, że kobieta planowała spisać testament, w którym oprócz syna chciała także ująć swojego wnuka. Syn kobiety wyprzedził jej ruch, do spisania testamentu nie doszło, a 58-latek mógł sprzedać dom i zatrzymać wszystkie pieniądze dla siebie.
Syn zabił matkę
Jak doszło do zabójstwa? Jak ustalili śledczy, 58-latek wrócił do Polski z zagranicy. Odwiedził matkę i to wtedy miał ją zaatakować. Relacjonował, że zepchnął kobietę ze schodów do piwnicy, a później kilkukrotnie uderzył ją młotkiem w głowę. Następnie, narzędzie zbrodni wyrzucił do rzeki.
58-latek poddany został obserwacji sądowo-psychiatrycznej, ale biegli potwierdzili jego poczytalność, a więc był świadom zbrodni, której dokonał. Mężczyźnie grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Czytaj też: Tragedia w Herbach. Zwłoki matki i dwójki dzieci w mieszkaniu. Tajemnicza śmierć
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS