HBO w ubiegłym roku miało dwa mocne strzały. Pierwszy sezon “The Last of Us”, dość udana adaptacja wybitnej, postapokaliptycznej gry wideo była nie tylko niesłychanym hitem, ale przy okazji zdobywcą masy nagród, w tym Emmy. Nie mówiąc już o tym, że czwarty sezon “Sukcesji”, jak zwykle świetnie oceniany przez krytyków, ponownie pozgarniał najważniejsze wyróżnienia na imprezach telewizyjnych.
W tym roku sytuacja HBO jak na razie nie wygląda powalająco. Pomijając ochy i achy dla ostatniego sezonu “Pohamuj entuzjazm” oraz dobre, choć zdecydowanie przesadzone, przyjęcie dla czwartego sezonu “Detektyw”, reszta produkcji słynnej sieci trochę przeszła bez echa. O drugim sezonie “Tokyo Vice” właściwie nikt nie pisał, “Reżim” z Kate Winslet zostało powszechnie zmiażdżone – na Rotten Tomatoes miniserial ma zaledwie 55 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sympatyk” to światełko w tunelu?
Wychodzi na to, że od 15 kwietnia chwilowa zła passa HBO może się skończyć. Od tego dnia możemy oglądać pierwszy odcinek nowego miniserialu serwisu. “Sympatyk”, oparty na nagrodzonej Pulitzerem powieści wietnamskiego pisarza Viet Thanha Nguyena, zabiera widza do Sajgonu z 1975 r., tuż przed upadkiem tego miasta. Śledzimy poczynania głównego bohatera, Kapitana (Hoa Xuande), w połowie francuskiego, w połowie wietnamskiego komunistycznego szpiega. Jak się szybko przekonujemy, mężczyzna bardzo umiejętnie udaje amerykańskiego sprzymierzeńca, robiąc wszystko na korzyść Wietkongu.
Początek serialu skupia się głównie na wątku z wpływowym generałem, który wraz z rodziną oraz zaufanymi osobami ze swojego otoczenia chce uciec zanim Sajgon upadnie. Generał powierza Kapitanowi stworzenie listy osób do ewakuacji, oczywiście nie wiedząc, że bohater gra dla innej drużyny. Kapitan jest tak dobry w swojej roli, że nawet agent CIA Claude (Robert Downey Jr.) nie podejrzewa, że mają w swoich szeregach szpiega.
Facynująca perspektywa
To, co rzucić się może w oczy przy oglądaniu otwarcia “Sympatyka”, to przyjęta optyka narracyjna. Kino amerykańskie przerobiło temat Wietnamu na setki sposobów – każdy z nas widział “Pluton”, “Urodzonego 4 lipca” czy “Łowcę jeleni” zapewne niejeden raz w życiu. Choć są to filmy różne, to generalnie dominuje w nich konkretny obraz – przegrani opowiadają swoją historię, mniej lub bardziej gloryfikując wszystkie swoje cierpienia.
Jeśli już pokazywano w nich stronę wietnamską, to była albo demonizowana, albo marginalizowana do takiego stopnia, że odnosiło się wrażenie, jakby wojna wietnamska toczyła się między Amerykanami a Wietnamczykami, a nie, jak było naprawdę, między Północą a Południem.
Nawet tak krytyczne filmy wojenne jak “Czas apokalipsy” mają w tym sensie nieco zawężoną perspektywę. Tylko wybitny dokument “Woja wietnamska: Film Kena Burnsa i Lynn Novick” w swojej epickiej i zatrważającej kronice pokazał na odpowiednią skalę wietnamską stronę. I to od strony zwykłych obywateli. Powieść Nguyena, a co za tym idzie jego adaptacja, w podobny sposób odczarowują przyjęty i mocno zmitologizowany w popkulturze obraz, oddając głos Wietnamczykom.
Wybrzmiewa to o tyle mocniej, bowiem Kapitan sprawia wrażenie postaci dość złożonej psychologicznie, przypominającej podwójnych agentów z powieści Johna Le Carrego. Jego przykład też bardzo dobrze pokazuje, jak atrakcyjnie sprawdza się w serialu czy filmie przeniesienie uwagi na stronę, która powszechnie kojarzy się nam negatywnie. Jeden z najwybitniejszych seriali w historii telewizji, “Zawód: Amerykanin”, na czymś takim zbudował przecież swoją moc. Oglądamy w nim małżeństwo radzieckich szpiegów żyjących w Waszyngtonie. Na ich tle doskonale widać, jak ideologiczne przekonania wchodzą w konflikt z przyjemnym, kapitalistycznym życiem.
U Kapitana już w pierwszym odcinku można dostrzec podobną wewnętrzną szarpaninę – choć poprawia swojego generała i Claude’a przy marksistowskim cytacie, to jest tak samo biegły w amerykańskiej popkulturze. W kluczowej rozmowie ze swoim komunistycznym współpracownikiem i zarazem przyjacielem, stwierdza, że Ameryka go jednocześnie odpycha i fascynuje. Jest to sto razy ciekawsze do oglądania niż kolejna historyjka jankesa, który musi odnaleźć się po wietnamskim koszmarze.
Jest na co popatrzeć
Nie tylko warstwa fabularna ma się dobrze. “Sympatyk” przykuwa oko także stroną formalną. Narracja pierwszego odcinka jest popisowo zbudowana z retrospekcji, które przypominają zagrywki Quentina Tarantino. Podobnie można pomyśleć o sposobie, w jaki użyto tutaj muzyki pop (i nie tylko). Montaż nierzadko bywa popisowy – w jednym z momentów widzimy, jak bohater korzysta z telefonu z tarczą numerową, po czym następuje bardzo płynne przejście na oponę taksówki. Sceny akcji też są niczego sobie – bombardowanie lotniska to jedna z lepiej nakręconych rzeczy od dłuższego czasu w telewizji.
Te wszystkie wygibasy to akurat sprawka Park Chan-wooka, jednego z najlepszych i najbardziej efektownych reżyserów z Korei Południowej. Twórca wybornej trylogii zemsty czy “Stokera” wręcz uwielbia serpentynowy styl kręcenia, więc osoby zaznajomione z jego dziełami poczują się jak w domu podczas seansu “Sympatyka”.
Robert Downey Jr. znowu daje popis
Na koniec parę słów o Robercie Downey Jr., który po zawieszeniu stroju Iron Mana na kołek, wykorzystuje swój niemały talent aktorski w odpowiedni sposób. Przede wszystkim, prawdopodobnie by uniknąć wiecznych skojarzeń z Tonym Starkiem, zdobywca Oscara zaczął znikać pod toną charakteryzacji. O ile w “Oppenheimerze” jako tako był jeszcze do rozpoznania, to w “Sympatyku” wygląda zupełnie jak nie on. Jego postać jest przy tym karykaturalna i komiczna. Dobrze wpisuje się zresztą w ogólny ton “Sympatyka”, który pomimo poważnego tematu, jest satyrą niepozbawioną czarnego humoru w stylu Philipa Rotha, Josepha Hellera czy Kurta Vonneguta.
Wiadomo, że w kolejnych sześciu odcinkach “Sympatyk” pokaże nam, jak Kapitan i reszta ewakuowanych Wietnamczyków radzi sobie w Ameryce. Ci drudzy wciąż będą łudzić się, że odbiją Wietnam z rąk komunistów po sromotnej przegranie.
Nie ukrywam, że początek tego miniserialu wygląda obiecująco. Czy będzie to rzecz na miarę “Spisku przeciwko Ameryce” sprzed czterech lat? Ocena (86 proc. pozytywnych opinii) na Rotten Tomatoes bez wątpienia budzi na to nadzieję.
Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu “Clickbait” pochylamy się nad “Mocnym tematem” Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na “Nową konstelację” i jedziemy do Włoch z “Ripleyem”. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS