Rozpoczynamy nowy cykl, w którym mieszkanki Świdnika zaprezentują swoje historie i podzielą się z Czytelnikami tym, co dla nich ważne, o czym nie chcą zapomnieć lub o czym chciałyby przypomnieć wszystkim paniom i nie tylko im. Cykl powstał z inicjatywy i we współpracy ze Świdnicką Radą Kobiet.
W tym numerze o swojej walce z chorobą, ale również o tym, że trzeba zachować optymizm, bo każda sytuacja może przynieść coś dobrego, opowiada Anna Brendler:
– Moja Biblia to książka „Pollyanna” Eleanor H. Porter. Przeczytałam ją w wieku 10 lat i zaczerpnęłam z niej przepis na życie. Może to głupi optymizm, ale jednak optymizm. Jak każda z nas przeżyłam wiele dobrych i złych chwil. I one to właśnie złożyły się na moje życie. I jak już miałam tylko odcinać kupony od mojej starości (czyli UTW, działaczka, prace społeczne), spadł na mnie grom z jasnego nieba…!
Jako świadoma kobieta od wielu lat brałam udział w przesiewowej akcji badania piersi.
Co dwa lata robiłam badania w mammobusie i wszystko było w porządku. Ostatnie badanie (69 lat) wykazało wynik „dodatni”. No i się zaczęło. Biopsje, badania, operacje, naświetlania.
Udało się jednak. Wyniki w normie, pierś operowana ładniejsza niż przed operacją. Tryskałam optymizmem! Co 3 miesiące zgłaszałam się na badania i wszystko było dobrze.
Jednak do czasu… Po dwu i pół roku okazało się, że w drugiej piersi jest guzek. A więc powtórka z rozrywki. Operacje, chemia, naświetlania… I znowu się udało!
Korzyści z tych „problemów” są takie: obydwie piersi są ładniejsze, przez czas kiedy byłam „łysa” miałam najpiękniejszą fryzurę w całym życiu (to znaczy piękną perukę). Teraz odrosły mi włosy. Są dużo gęściejsze, niż miałam wcześniej. Powoli wraca do mnie siła i chęć do podejmowania aktywności.
Będzie dobrze!
ab, fot. ab
Last modified: 19 października, 2023
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS