A A+ A++

Mogłoby się wydawać, że ustalenie jasnych, zrozumiałych i realistycznych wytycznych dotyczących tego, czego obecnym stanie epidemii nie wolno nam robić w Sylwestra powinno być w miarę proste. Jednak rząd Morawieckiego nawet w tej kwestii doprowadził do takiego zamieszania, że trudno mieć pretensje do ludzi, którzy nie wiedzą już, co wolno im w ostatnią noc w roku, jaka jest podstawa prawna zakazów oraz co w zasadzie grozi za ich przekroczenie.

Czytaj: Przez lata byli zaciekłymi wrogami. Dziś razem chcą pokonać Kaczyńskiego

To zupełna porażka rządu. Można spierać się, jaki ma być zakres rządowych obowiązków. Wszystkie strony zabierające głos w dyskusji – od socjalistów do libertarianek – są jednak zgodne, że rząd nie powinien być źródłem chaosu prawnego i administracyjnego, a nawet powinien je ograniczać.

Nieformalna godzina policyjna

Przypomnijmy slalom rządzących z ostatnich tygodni.

17 grudnia minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił na konferencji prasowej „narodową kwarantannę” w okresie 28.12.2020-17.01.2021. W jej ramach zamknięte mają być (znów) stoki narciarskie, większość sklepów w galeriach handlowych, a hotele mają przyjmować wyłącznie pracowników ochrony zdrowia, żołnierzy i kierowców. Minister zapowiedział też godzinę policyjną, czyli całkowity zakaz przemieszczania się, w noc sylwestrową: od 21 w czwartek do 6 rano w piątek. Później minister przyznał, że pomyliły się mu godziny, zakaz ma obowiązywać już od 19.

Zapowiedź godziny policyjnej wywołała powszechne kpiny polityków i obywateli. Pojawiły się porównania ze stanem wojennym i memy żartujące, że rząd zmusza Polaków, by w Sylwestra imprezowali do samego rana. Być może z tego powodu na poświątecznej konferencji prasowej w niedzielę 27.12. premier Morawiecki powiedział: „My godziny policyjnej nie wdrażamy. Aby ona mogła być zastosowana, to […] musielibyśmy za decyzją pana prezydenta wdrożyć stan wyjątkowy. […] Bardzo gorąco apelujemy o nieprzemieszczanie się”. Wiele osób zinterpretowało słowa premiera – i trudno się im dziwić! – w ten sposób, że godzina policyjna została odwołana, a rząd tylko „apeluje” o pozostanie w domach.

Czytaj też: Antoni Dudek: Boję się, że rząd wykorzysta pandemię, by pod pretekstem ochrony obywateli, wprowadzić realnie autorytarny system

Szybko okazało się jednak, że sprawa nie jest wcale taka prosta. Jeszcze tej samej niedzieli minister w kancelarii prezesa rady ministrów Michał Dworczyk, powiedział w „Faktach po faktach”, że rząd co prawda nie wprowadza godziny policyjnej, ale nakaz pozostania w domach w sylwestra obowiązuje. Do nałożenia go nie trzeba bowiem stanu nadzwyczajnego, wystarczy ustawa z 2008 roku o zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych.

Rzecznik rządu Piotr Müller mówił z kolei o zakazie przemieszczania się, który ma charakter obowiązującego rozporządzenia, nie apelu.

Ostatecznie w rozporządzeniu rządu z 27.12. czytamy: „Od dnia 31 grudnia 2020 r. od godz. 19.00 do dnia 1 stycznia 2021 r. do godz. 6.00 na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej przemieszczanie się osób przebywających na tym obszarze jest możliwe wyłącznie w celu: 1) wykonywania czynności służbowych lub zawodowych lub wykonywania działalności gospodarczej; 2) zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego”. Czyli formalnie nie mamy godziny policyjnej, ale w praktyce tak.

Czy to zgodne z prawem?

Już sam informacyjny chaos wokół godziny policyjnej, która nie jest godziną policyjną, tylko apelem rządu, ale przy tym jest obowiązującym zakazem, to robienie sobie żartów z obywateli. Ale na tym nie koniec. Można mieć poważne wątpliwości, czy rozporządzeniem da się zakazać przemieszczania niemal wszystkim obywatelom na 11 godzin. Prawo do przemieszczania się gwarantuje konstytucja, konkretnie art. 52. pkt 1: „Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu”. Konstytucyjnego prawa nie można ograniczyć rządowym rozporządzeniem.

Czytaj też: Prof. Marody: Władze PiS usiłują udawać, że obecnej rzeczywistości nie ma. Bo sobie z nią nie radzą

Gabinet Morawieckiego powołuje się jednak na wspomnianą ustawę z 2008 roku. Problem w tym, że zdaniem wielu prawników na jej mocy można zakazać określonych sposobów przemieszczania się, ale nie można całkowicie zawiesić – nawet na kilkanaście godzin – konstytucyjnej wolności. By to zrobić, konieczny jest któryś ze stanów nadzwyczajnych, np. stan klęski żywiołowej, który uzasadniałoby zagrożenie epidemiczne. Rząd jednak konsekwentnie odrzuca sugestie jego wprowadzenia. Być może dlatego, że stan nadzwyczajny zobowiązywałby państwo do wypłaty odszkodowań niemogącym funkcjonować w wyniku administracyjnych ograniczeń przedsiębiorcom, co stanowiłoby poważne wyzwanie dla budżetu.

W efekcie mamy do czynienia z bardzo słabo umocowanym prawnie zakazem. Przyznają to nawet politycy koalicji rządzącej, jak poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk. Osoby, które odmówią przyjęcia mandatu za jego ewentualne złamanie, mogą wygrać w sądzie. To nie buduje powagi państwa. Rządzący wydają się zresztą sugerować, że policja nie będzie szaleć z mandatami – mamy więc godzinę policyjną, która nie jest godziną policyjną, apel, który jest zakazem, który jednak nie będzie specjalnie egzekwowany przez władzę.

Bez sensu, bez planu, bez dyscypliny

Wisienką na torcie sylwestrowych absurdów jest to, co dzieje się wokół „Sylwestra marzeń” w TVP. Publiczny nadawca organizuje wielki koncert w amfiteatrze w Ostródzie. Jak uzasadniał to prezes Jacek Kurski: „tegoroczny Sylwester Marzeń w Telewizji Polskiej to jest coś jak prąd, jak gaz, jak woda, po prostu jesteśmy medium dostarczanym do każdego domu w Polsce. Jak jedzenie, jak powietrze i nie można żyć bez Sylwestra Marzeń”.

Problem w tym, że koncertujących w Ostródzie artystów gdzieś trzeba przenocować, a hotele miały być od poniedziałku zamknięte dla wszystkich poza medykami, żołnierzami i kierowcami. W rozporządzeniu z 27.12 znalazły się jednak zapisy dołączające do tej grupy pracowników mediów działających na podstawie koncesji KRRiTV. Problem w tym, że TVP nie działa na podstawie koncesji. W środę znowelizowano więc rozporządzenie, dopisując do niego pracowników bezpośrednio zaangażowanych w realizację treści dla mediów publicznych. To zupełna kpina: nie dość, że rząd pisze rozporządzenia pod imprezy TVP, to robi to tak nieudolnie, że musi je po sobie poprawiać.

Oczywiście, na tle wszystkich dramatów pandemicznych to, co dzieje się wokół sylwestra może wydawać się błahe. Trzeba też przyznać rządowi, że lepiej, by w tym roku ludzie zostali w domach i nie imprezowali w szerszym gronie. Przynajmniej ci, którzy nie nabyli odporności na Covid-19. Tym nie mniej, cały noworoczny chaos może służyć jako idealne podsumowanie tego, jak ten rząd walczył z pandemią: chaotycznie, zmieniając zdanie na podstawie zupełnie nieracjonalnych kryteriów, generując chaos i brak pewności. Nie wróży to dobrze trudnym miesiącom, gdy pogoda ciągle nie będzie sprzyjała odporności, a do zaszczepienia większości droga będzie daleka. Rządowi, który sprawia wrażenie, że sam nie wie, co właściwie robi w obliczu pandemii, który nie ma planu, którego działania wydają się niejednokrotnie pozbawione sensu, trudno wyegzekwować konieczną społeczną dyscyplinę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWadowice: Busy na nowych liniach
Następny artykułPapież nie odprawi nabożeństwa i Mszy na przełomie roku